Ruchy cudzoziemskie

Swoje wychwalacie, obce sprowadzacie. Tak powinno brzmieć przysłowie idealnie pasujące do ruchów transferowych w polskiej Ekstraklasie obserwowanych od lat.

Ruchu Chorzów chciał, by z powodu wojny UEFA przeniosła poza Ukrainę jego mecz rewanżowy z Metalistem Charków w Lidze Europejskiej. Przeniosła, ale do Kijowa. Do miasta, w którym Ruch nie chciał grać, poleciał Łukasz Teodorczyk, by tam grać i mieszkać.

Turyści z Polski

Legia poleciała do Kazachstanu na mecz Ligi Europejskiej i zremisowała w Aktobe. Wynik trzeba uznać za sukces, bo gospodarze wystąpili w znacznej przewadze.

To nie pomyłka, bo pojedynki były dwa. Powyższa uwaga odnosi się do pierwszego. Kazachski portal Sports.kz poświecił przyjezdnym spory artykuł: „Aktobe: Polacy w mieście”. Nie chodzi jednak o piłkarzy Legii, ale ich kibiców.

Honor ponad wszystko

Polska piłka miała swój akcent podczas niedawnego meczu o Superpuchar Europy w Cardiff. I nie chodzi bynajmniej o debiut w barwach Sevilli Grzegorza Krychowiaka.

Trybunał w Lozannie odrzucił apelację Legii. Szansa, że nie odrzuci była nawet mniejsza, niż przy odwołaniu wysłanym do UEFA. Ale na ostateczny wyrok trzeba jeszcze trochę poczekać, więc to nie koniec historii, niekończącej się historii...

Kto komu doradza?

Sezon transferowy w pełni. Jego polscy bohaterowie ciągle ci sami. I niestety ciągle mają te same problemy. Nie trzeba zmieniać nazwisk, wystarczy zmienić daty.

Przekonałem się właśnie, że sprawdziła się przepowiednia sprzed pół roku. Dotyczyła najbardziej zaskakującego (dla mnie oczywiście) transferu zimowego okna transferowego, czyli przeprowadzki Ludovica Obraniaka z Bordeaux do Werderu Brema. 

Super mecz? Super jaja!

W Warszawie odbyła się impreza o charakterze wybitnie komercyjnym niesłusznie kojarzona głównie z piłką nożną. Służyła przede wszystkim zarabianiu pieniędzy.

Polska to daleka piłkarska prowincja. Histeria związana z dyskwalifikacją Legii pokazuje najlepiej jak wielkie jest ciśnienie na grę choćby w fazie grupowej Ligi Mistrzów, co nie udaje się już od osiemnastu lat. Nie ma więc szans, by obejrzeć nad Wisłą prawdziwą drużynę...

Obłuda po polsku

Dowiedziałem się, że Polak dostał na mistrzostwach Europy w Zurychu srebrny medal, choć zdobył brązowy. Od razu z czymś to skojarzyłem. Niestety tylko ja.

Najpierw pomyślałem, że pewnie znów jakiś doping. Ktoś się czymś nafaszerował i go złapali. Później nie mogłem uwierzyć, że można komuś zabrać złoty medal za zdjęcie koszulki na finiszu. Okazało się, że można, jak najbardziej...

Spodziewana niespodzianka

UEFA zajęła ostateczne stanowisko. Odwołanie Legii oczywiście nie przyniosło żadnego skutku, bo przynieść nie mogło. Tego spodziewali się wyłącznie naiwni.

Legia nie została przywrócona do Ligi Mistrzów. Oto jedna z wzorcowych decyzji z rodzaju „spodziewana niespodzianka”. Wszyscy wiedzieli jaka będzie, a jednak niektórzy próbowali do końca zaklinać rzeczywistość. Nie bardzo wiem na jakiej podstawie, ale...

Nadzieja umiera ostatnia

Od samego rana tematem dnia w polskich mediach była sprawa odwołania Legii rozpatrywanego przez UEFA. Gdyby zostało rozpatrzone pozytywnie, uznałbym to za cud.

Odpowiedni organ UEFA obradował w Nyonie. Decyzja ma zostać ogłoszona w środę wieczorem lub w czwartek rano. Podejrzewam, że to była pracowita noc w... Glasgow. Miejscowi prawnicy musieli dopieścić, tak na wszelki wypadek, odwołanie od decyzji UEFA...

Mniejsza liga, większy problem

Wybrałem się na mecz drugiej ligi, by zobaczyć jak wygląda po świeżo przeprowadzonej reformie. Mam nadzieję, że przeżyje ją wszystkich osiemnaście klubów.

Druga liga to jest tylko z nazwy. W rzeczywistości stanowi trzeci poziom rozgrywek. W ubiegłym sezonie została odchudzona o połowę. Z dwóch grup zrobiono jedną. To był pomysł nowego szefostwa PZPN. Pamiętam jak prezes Boniek sam go zachwalał.

Fair play? Tylko dla naiwnych!

Dyskwalifikacja Legii ciągle pozostaje gorącym tematem. Mam nadzieję, że od piątku niektóre głowy trochę ostygły, więc trafia do nich więcej logicznych argumentów.

Na szczęście nie muszę się specjalnie czerwienić czytając, co napisałem przed dwoma dniami. Co prawda pomyliłem rundę kwalifikacji do Ligi Mistrzów, do której nie został zgłoszony Bereszyński, ale dla całości sprawy nie ma to większego znaczenia. Ucieszyło...