Komu wolno wszystko?!

Subiektywne podsumowanie kończącego się tygodnia mógł zdominować, obiektywnie rzecz biorąc, tylko jeden temat. Chyba każdy domyśla się jaki.

Festiwal Roberta Lewandowskiego trwa i jego końca nie widać. W zalewie informacji na jego temat spróbowałem wyłowić te, które w jakiś sposób mnie zaintrygowały. A najbardziej zaintrygował mnie bez wątpienia wybór dokonany przez najlepszego piłkarza 2020 roku...

Czy tak musiało być?

W moim mocno subiektywnym podsumowaniu roku tym razem o ciemniejszych stronach polskiej piłki. Niestety, jak w poprzednich latach, było w czym wybierać.

Bezkonkurencyjni dla mnie pozostają kibice Widzewa. W ostatnim meczu trzeciej ligi, zwanej drugą, w ubiegłym sezonie ich drużyna podejmowała w Łodzi Znicz Pruszków. Choć przegrała, dzięki korzystnym rezultatom w innych spotkaniach, i tak wywalczyła awans. 

Pod kroplówką

Koronawirus sprawił, że wszyscy zaczęli staranniej liczyć pieniądze krążące w polskiej piłce. I przy okazji dostrzegać więcej szczegółów. Ja zresztą też.
 
Właśnie przeczytałem wywiad z kolejnym prezydentem dużego miasta. Rządzący Radomiem Radosław Witkowski jest oburzony faktem, że piłkarz drugoligowego, pierwszoligowego tylko z nazwy, Radomiaka dostaje co miesiąc piętnaście tysięcy złotych netto. 

Komu życzyć stabilnej formy?

Zakończyła się pierwsza część sezonu Ekstraklasy. Chyba największym sukcesem było właśnie to, że rozgrywki udało się zakończyć w planowanym terminie.

I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej ironii. Jeszcze na wiosnę, gdy wybuchła pandemia, nie byłem wcale pewny, czy ubiegły sezon da się dokończyć. Przed rozpoczęciem nowego optymizmu miałem już więcej, zdając sobie sprawę z procedur jakie zostały podjęte, by...

Kup sobie klub!?

Dzień bez prezesa PZPN byłby dniem straconym. Udzielił wywiadu, który budzi emocje u kolejnych osób związanych z piłką. Tym razem u prezesa Legii.

Zbigniew Boniek, czyli medialny lew, w ubiegłym tygodniu z typowym dla siebie wdziękiem postanowił wystartować w kolejnych zawodach narodowego sportu - liczenia pieniędzy innym. Główny wniosek był taki, o czym przed kilkoma dniami już wspominałem...

Witaj w naszym piekiełku

Jak po każdym meczu reprezentacji komentarzy mnóstwo. Tym razem chyba zdecydowanie więcej, prawdziwy wysyp, bo to debiut nowego selekcjonera.

Jeszcze niedawno był zachwycony przyjęciem, jakie mu zgotowano w Polsce. Być może po pierwszym meczu zmieni zdanie, bo miodowy miesiąc zdecydowanie dobiegł końca. Powiedziałbym nawet, że Paulo Sousa ma trochę pod górkę. A może nawet bardziej niż...

Bzdury do potęgi…

Chciałbym wyrazić wdzięczność człowiekowi, który kolejny raz mnie podratował. Żeby było śmiesznie, kiedyś radziłem mu, by natychmiast zamilkł.

Mowa oczywiście o moim ulubionym ulubieńcu, Janie Tomaszewskim. Co ja bym, biedny, bez niego zrobił? Kolejny raz rozglądałem się za jakimś ciekawym tematem, a tu bida z nędzą. Coś na siłę może by się udało spłodzić, ale po co, skoro dostałem praktycznie gotowca.

Pytania strachu

Stało się coś, czego się mocno obawiałem. Choć wcześniej zdążyłem się już nawet wyspowiadać z… pomyłki. Chyba jednak zdecydowanie za wcześnie.

Otóż pojawił się niestety pierwszy zarażony koronawirusem piłkarz w polskiej lidze. Obawiałem się tego, gdy po pandemicznej przerwie wznawiano rozgrywki. A gdy udało się je dokończyć, zdążyłem wyspowiadać się z pomyłki przedstawiając intencje, które wcześniej... 

Medal? A w jakiej dyscyplinie?

Wybór nowego trenera reprezentacji Polski sprawił, że niektórym puściły hamulce. Znów zaczyna się jazda bez trzymanki? Ale czy kiedykolwiek się skończyła?

Przyzwyczaiłem się już w ostatnich latach, że polska reprezentacja to prawdziwa siła. Co prawda na papierze i ekranach komputerów, ale jednak siła. Potencjał ma taki, że ho, ho… Gdyby jeszcze miała wyniki na miarę oczekiwań, to by dopiero było pięknie. Niestety nie... 

Czy pęknie z hukiem?

Rozpoczęło się pompowanie balonika przed Euro 2020. Może niezbyt pośpiesznie, ale regularnie ktoś coś swojego dorzuci, by naród uwierzył, że ma wielką drużynę.

To już właściwie nowa świecka tradycja. Właściwie kopia tego, co działo się trzy lata wcześniej przed finałami mistrzostw świata. Wtedy też mieliśmy jechać po medal. I nawet autor ten sam, ale o nim na końcu. Najpierw warto pozwolić zabrać głos innym.