2017-07-24
Życzę powodzenia!
Codziennie jestem bombardowany informacjami o transferach. Nie różnią się w zasadzie od tych sprzed roku czy dwóch. Wystarczy tylko zmienić nazwiska.
Pierwszy schemat w stylu: „Złe wiadomości dla...” Tu trzeba właśnie wstawić odpowiednie imię i nazwisko. W tym przypadku „Dawid Kownacki”. Schemat jest mniej więcej taki, że zawodnik zostaje sprzedany z fanfarami do zachodniego klubu. Jednak po pewnym czasie, raczej szybciej niż później, okazuje się, że może mieć bardziej pod górkę niż początkowo prognozowano.
Powody są dwojakiego rodzaju. Nagle klub kupuje jeszcze innego zawodnika na pozycję Polaka. Ewentualnie nie sprzedaje tego, którego miał podobno zastąpić w kadrze. Rodacy czują się wyraźnie oszukani. Bo to przecież nasz miał być nową gwiazdą klubu.
Właśnie dobrze mi znany schemat powtórzył się w przypadku Kownackiego. Okazało się, że Czech Patrick Schick, którego ten miał zastąpić w Sampdorii Genua, jednak nie odejdzie do Juventusu Turyn. Czyli trzeba z nim w twardo powalczyć o plac w składzie. Reasumując – szybki podbój Serie A na razie trochę niepewny.
Mnie to nie smuci. Jeśli Kownacki jest rzeczywiście tak dobry, jak o nim polskie media piszą, będzie miał idealną szansę, by pokazać swoją klasę. Jeśli nie, lepiej żeby od razu boleśnie to sobie uświadomił, zamiast tracić czas na ławie w klubie nie na jego miarę. Życzę powodzenia!
Schemat drugi – jednak naszego nie kupują, choć wcześniej podobno wręcz rozchwytywali. Dlatego Łukasz Teodorczyk, bo jego w tym przypadku mam na myśli, został w Anderlechcie Bruksela. I bardzo dobrze. Sam mu przecież doradzałem takie rozwiązanie. Nie wierzyłem w żaden podbój choćby ligi angielskiej. A wiele klubów z tej ligi było na niewiarygodnie długiej liście do zatrudnienia Teodorczyka w nowym sezonie.
I co? I nic. Gdyby ktoś naprawdę chciał go kupić jak twierdzono, z pewnością by kupił. Ja jednak uważałem i uważam, że liga belgijska jest dla Teodorczyka miejscem w sam raz. Jeśli w niej błysnął, niech pochopnie nie opuszcza. I w drugim sezonie życzę powodzenia!
Schemat trzeci – kupieni do Ekstraklasy zagraniczni piłkarze są naprawdę świetni, tylko niestety nieprzygotowani jeszcze do gry. Pytanie pierwsze – skoro nieprzygotowani, po co było ich kupować? Logiczna odpowiedź brzmi – bo byli tani albo do wzięcia za darmo.
W lidze, w której zakup zawodnika za milion euro jest wydarzeniem sezonu, szuka się właśnie przede wszystkim tanich. A tacy często są na rozstajach kariery. Z jednym klubem się pożegnali, innego jeszcze nie mają, więc nie bardzo mieli gdzie trenować, itp., itd.
Najnowszy przykład – Duńczyk Christian Gytkjaer z Lecha Poznań. Choć potencjał ma, nie jest jeszcze przygotowany do sezonu. A kiedy będzie? Mam nadzieję, że wcześniej niż był... Tomas Necid w Legii. Też miał podbić polska ligę, ale nie starczyło mu ubiegłego sezonu, by się nawet rozpędzić.
Oby z Gytkjaerem było lepiej. Za wiele go jeszcze w akcji nie widziałem, ale zrobił na mnie już lepsze wrażenie, niż Czech w całej rundzie wiosennej. Życzę więc powodzenia!
▬ ▬ ● ▬