2016-08-07
Złotousty ma dość
Jeden z najbardziej znanych klubów na świecie zmienił właściciela za ogromne pieniądze. Czyli odchodzi ten, który przez lata sam wykreował się na gwiazdę.
„To była bolesna, ale konieczna decyzja” - podsumował transakcję Silvio Berlusconi. Sprzedał swój ukochany klub AC Milan (zadłużony na 220 milionów euro) Chińczykom za 740 milionów. Nowi właściciele zobowiązali się ponadto zainwestować ponad trzysta milionów w ciągu najbliższych trzech lat.
W ten sposób skończyła się pewna epoka nie tylko we włoskim, ale w światowym futbolu. Berlusconi był w nim jedną z najbarwniejszych postaci. Gdy ktoś mu kiedyś zasugerował, że posiadanie klubu piłkarskiego jest kosztownym hobby, odpowiedział:
„Najpiękniejsze kobiety też wiele kosztują”.
Z pewnością, choć jak widać przynajmniej pieniądze można odzyskać decydując się na sprzedaż klubu. A byłym żonom trzeba płacić (w przypadku Berlusconiego – NIEZIEMSKIE!) alimenty. Milan, obok kobiet i polityki, stanowi jedną z jego życiowych słabości. Każda ma długą historię. Trudno ocenić czy lista żon, kochanek, (ślubnych i nieślubnych) dzieci jest dłuższa od listy politycznych sukcesów i porażek, afer i skandali?
Jako twórca wielkiego koncernu medialnego Berlusconi mógł dowolnie kształtować swój wizerunek. Jako trzykrotny premier Włoch w naturalny sposób skupiał na sobie uwagę, co zawsze uwielbiał jako wzorcowy narcyz. Jedno jest pewne – Silvio nigdy nie pozwolił o sobie zapomnieć. Albo tym co robił, albo tym co mówił.
Widziałem go raz w akcji na finale Ligi Mistrzów w Atenach w 2007 roku. Był ich największą gwiazdą, co piszę bez żadnej ironii. Jeszcze przed meczem pojawił się na bieżni Stadionu Olimpijskiego w Atenach, podszedł do sektorów zajmowanych przez kibiców Milanu. A ci zgotowali mu prawdziwą owację, zupełnie nie interesując się już jak za plecami Berlusconiego na murawie rozgrzewali się Maldini, Inzaghi czy Kaka. Po meczu wprost trudno go było wyciągnąć ze strefy udzielania wywiadów. Szefowie klubów raczej się w niej nie pojawiają. Ale nie boski Silvio! Rozmawiał ze wszystkimi długo i namiętnie.
Wiele jego wypowiedzi przeszło do historii. Choćby ta:
„Gdy ludzie myślą o Włoszech, to najpierw jest mafia, potem pizza, a na trzecim miejscu AC Milan!”
Poglądowej lekcji udzielił papieżowi Benedyktowi XVI podczas audiencji w Watykanie:
„Proszę pozwolić mi zauważyć, że Wasza Świętobliwość jest bardzo podobna do mojego Milanu. Równie często jak my podróżuje do innych krajów na mecze wyjazdowe, przynosząc światu zwycięskie przesłania, które są przesłaniami Boga”.
Potrafił też z uśmiechem na ustach wbić szpilę największym rywalom:
„Pokonanie Juventusu po kontrowersyjnym karnym czyni zwycięstwo nawet słodszym”.
Raz się tylko zdenerwował:
„Mówią o Milanie Sacchiego, Zaccheroniego, Ancelottiego, a nigdy o Milanie Berlusconiego. Ale to ja od lat wybieram drużynę, ustalam reguły i kupuję piłkarzy...”
Było w tym sporo racji. Odkąd przejął klub w 1986 roku, Milan osiem razy zdobywał mistrzostwo Włoch, pięć razy Puchar Mistrzów, dwa razy Puchar Interkontynentalny i raz klubowe mistrzostwo świata, żeby wspomnieć tylko najważniejsze sukcesy.
Teraz powiedział dość. Tuż przed swoimi osiemdziesiątymi urodzinami (pod koniec września) sprzedał ukochany klub chińskiemu konsorcjum. Nie wiem, czy pod kierunkiem nowych właścicieli drużyna z Mediolanu będzie grała lepiej. Ale wiem, że tak wesoło jak z Berlusconim nie będzie na pewno...
▬ ▬ ● ▬