2020-06-14
Zardzewiały i naoliwiony
Po wznowieniu rozgrywek we Włoszech i Hiszpanii zaintrygował mnie korespondencyjny pojedynek największych gwiazd współczesnej piłki.
Nie ukrywam, że obserwowałem go z satysfakcją, mając w pamięci własne zdanie na temat umiejętności obu zawodników i publikację na ich temat, która właśnie się ukazała. A chodzi oczywiście o Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego.
Ten pierwszy wystąpił w rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu Włoch. Jego Juventus zremisował bezbramkowo w Turynie z Milanem. Ale ponieważ pierwszy mecz w Mediolanie zakończył się remisem 1:1 o awansie do finału Ronaldo i spółki zadecydowała bramka zdobyta na wyjeździe.
W piątkowy wieczór wspomniany gwiazdor miał szansę zdobyć kolejną, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Może zabrzmi to niewiarygodnie, gdy po zakończonym meczu zacząłem się zastanawiać jak w nim wypadł, dobywając z pamięci kolejne akcje z jego udziałem, o niewykorzystanym karnym zupełnie zapomniałem.
Dlaczego? Prawdopodobnie byłem pod większym wrażeniem pozostałych wyczynów Portugalczyka. Choć było to zdecydowanie przekorne wrażenie. Chyba nie tylko moje, skoro w pomeczowych komentarzach uznano, że był „zardzewiały”.
Utkwiły mi w pamięci dwie jego akcje. Najpierw przed polem karnym zrobił szybki ruch stopą wokół piłki, którego końcowy efekt miało stanowić zagarnięcie jej sprzed znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie rywala. To wyuczone efekciarskie zagranie wielokrotnie wcześniej prezentował w meczach. Niestety akurat w tym bez powodzenia. Ronaldo zrobił ruch w bok, a piłka została. Właściwie zostawił ją rywalowi.
I druga sytuacja. Tuż przy końcowej linii starał się przyjąć piłkę na klatkę piersiową. Zadanie niezwykle trudne, bo musiał ją opanować po dalekim krosowym podaniu, na dodatek odwracając się w tym celu w ostatnim momencie. Niestety nie udało się, dlatego piłka odskoczyła mu wyraźnie i nie był w stanie jej opanować.
Trudno go jednak obwiniać za nieudane zagranie, skoro udane graniczyłoby wręcz z cudem. Ważniejsze było co innego. Ronaldo stanął. Nie podjął walki o piłkę, która była jakieś dwa metry od niego. Ruszył za to do niej rywal i popędził w kierunku bramki Juventusu.
Te dwie sytuacje były dla mnie zdecydowanie ważniejsze w kontekście oceny gry Ronaldo, niż niewykorzystany karny. Zanim piłkarze we Włoszech wrócili na boiska naczytałem się przecież tyle o wspaniałej formie Portugalczyka, który sumienie trenował na rodzinnej Maderze podczas przymusowej separacji spowodowanej pandemią. Na logikę niespodziewana przerwa powinna sprzyjać zawodnikom posiadającym żelazną autodyscyplinę. Czyli takim właśnie jak Ronaldo. Dlaczego nie sprzyjała, skoro pilnie ćwiczył? Dlaczego jest „zardzewiały”? To już na szczęście nie mój problem.
Problemu nie miał za to Messi, który w pierwszym po przerwie meczu Primera Division zaprezentował się jak Messi właśnie. Barcelona wygrała na wyjeździe z Realem Mallorca 4:0. Argentyńczyk zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Powinien ich mieć co najmniej drugie tyle, gdyby jego partnerzy byli skuteczniejsi, bo obsługiwał ich podaniami w swoim stylu. Jeśli Ronaldo był „zardzewiały”, to Messi „naoliwiony” jak zawsze.
Występ obu zawodników mogłem skonfrontować z wynikiem badań ich dotyczących, a przeprowadzonych przez naukowców z belgijskiego uniwersytetu w Leuven (za: sport.pl):
„Dokładnych kryteriów i procesu badania nie ujawniono. Ujawniono natomiast wynik, który dla Cristiano Ronaldo był bezlitosny. Wartość jednego występu Portugalczyka oszacowano na 0,61 pkt. podczas gdy Leo Messi uzyskał niemal dwa razy większą ocenę - 1,21 pkt. - Na początku gry w lidze hiszpańskiej obydwaj mieli podobne wyniki. Messi wyraźnie uciekł Ronaldo w sezonie 2015/16. Wtedy zyskał na wszechstronności - powiedział Tom Decroos, doktorant uniwersytetu KU Leuven”.
Dodał jeszcze, że zawodnicy ofensywni dzielą się na dwie grupy:
„Tych, którzy wykonują mnóstwo zagrań o niższej wartości, a także tych, którzy rzadziej mają kontakt z piłką, ale każdy z tych kontaktów ma ogromny wpływ na wynik. Takimi zawodnikami są m.in. Cristiano Ronaldo, Mohamed Salah czy Harry Kane. Fenomen Messiego polega na tym, że można go zaliczyć do obydwu grup - dodał Decroos”.
Cóż ja mogę dodać? Że nie potrzebowałem przeprowadzać żadnych badań, by dojść do podobnych wniosków. I to już pięć lat temu. Moja teoria – jeśli nie możesz zostać Messi, zostań Ronaldo – jak najbardziej aktualna!
▬ ▬ ● ▬