Z tej generacji już nic...

Fot. Trafnie.eu

Fernando Santos nie jest już trenerem reprezentacji Polski. Czy tak właśnie musiało być? Wszystko wskazuje na to, że niestety musiało.

W środowe popołudnie opublikowany został komunikat:

„Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że z dniem 13 września 2023 roku trener Fernando Santos przestał pełnić obowiązki selekcjonera reprezentacji Polski. – Dziękuję trenerowi Santosowi za pracę z naszą drużyną narodową i życzę mu powodzenia w kolejnych sportowych wyzwaniach – powiedział prezes PZPN Cezary Kulesza”.

W komunikacie jest jeszcze pożegnalne słowo od Santosa:

„Chociaż kończymy naszą współpracę, jestem wdzięczny za to, że prowadziłem polską reprezentację i życzę wszystkiego najlepszego Polsce i jej mieszkańcom, którzy tak dobrze mnie przyjęli, kiedy tu mieszkałem”.

Można powiedzieć, że rozstanie z klasą, przynajmniej w oficjalnej wersji, postrzegane w PR-owych standardach. Jak było naprawdę, dopiero się dowiemy. Właściwie już się dowiadujemy. Według portugalskiego portalu Maisfutebol Santos jest szczęśliwy z rozstania z reprezentacją z powodu „dezorganizacji w polskim związku”.

Ciekawe co o nim powiedzą teraz piłkarze? Właściwie już mówią, choć na razie nieoficjalnie. Przekonałem się o tym po rozmowie ze znajomym, który ma z reguły sprawdzone informacje, ponieważ od wielu lat „obraca się w środowisku” i tylko potwierdził, co od pewnego czasu nie jest tajemnicą, jak bardzo kulała komunikacja między Santosem i zawodnikami:

„On z nimi w ogóle nie rozmawiał, mało się do nich odzywał. Nie potrafił im przekazać istotnych informacji”.

Ale najgorsze było jeszcze co innego:

„Dają do zrozumienia, że nie potrafił ich też ustawić na boisku! Piłkarze muszą trenera szanować i przede wszystkim akceptować. Jak nie akceptują, nawet sam Jose Mourinho będzie bez szans. A z Santosem to nie działało praktycznie od samego początku”.

Trudno więc się dziwić, że wyniki drużyny były jakie były.

Podobne wnioski przebijają z wypowiedzi Jana de Zeeuw, byłego dyrektora reprezentacji Polski za kadencji Leo Beenhakkera (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Jeśli Portugalczyk i jego sztab mają ciągle smutne miny, do tego komunikują się tylko między sobą i w swoim języku, to trudno o dobrą atmosferę. Łącznikiem jest Grzegorz Mielcarski, ale on także nie jest uśmiechnięty. Gołym okiem widać, że w tej drużynie coś nie funkcjonuje. Trudno będzie to zmienić. Nie ma chemii. Na tym stanowisku szalenie ważne jest "people managment". Leo to miał”.

Czy będzie miał także następca Fernando Santosa? Jego nazwisko powinniśmy poznać, według wstępnych deklaracji PZPN, w przyszłym tygodniu. Kto nim zostanie? Znajomy wyklucza dwie kandydatury. Pierwszą – Adama Nawałki:

„Z tego co wiem, piłkarze go nie chcą. Gdyby chcieli, Kulesza pewnie zatrudniłby go ponownie już wcześniej. Gdyby zatrudnił teraz, byłoby gorzej niż z Santosem”.

Odrzuca też Macieja Skorżę, choć z innego powodu:

„Nie wierzę, żeby zgodził się wrócić do Polski. Na ile? Na kilka miesięcy? Ma w Japonii spokój, fajną robotę i jest zadowolony. Po co mu to zmieniać?”

Do tych dywagacji będzie jeszcze puenta, niestety niezbyt optymistyczna. Można z niej wyciągnąć wniosek, że temat trenera reprezentacji jest tematem… zastępczym. Powinniśmy raczej pochylić się nad piłkarzami. Jak zauważa De Zeeuw:

„Z tej generacji już nic nie będzie. Czarno to widzę, bo wiele osób zachłysnęło się wygraną z Niemcami (1:0), choć jak widzimy nie tylko nam się to udało, bo Niemcy znajdują się w dużym kryzysie. Przede wszystkim nie widzę zawodników, którzy by wzięli odpowiedzialność na boisku, za to poza nim każdy dużo mówi”.

▬ ▬ ● ▬