2020-09-13
Z kogo nie wyszedł PRL?
Bohaterem kończącego się tygodnia w polskiej piłce znów stał się prezes PZPN. Smutna refleksja, bo niestety znów zajmujemy się tym, co dzieje się poza boiskiem.
O tym, że Zbigniew Boniek nie pozwoli na moment o sobie zapomnieć, wiadomo już od dawna. A jak niedawno wyznał były prezes PZPN Michał Listkiewicz, jego następca na tym stołku sam zaczyna szukać guza, gdy nikt go długo nie zaczepia. Teoria słuszna, na potwierdzenie czego jest mnóstwo przykładów. Choć tym razem okazało się, że gdy ktoś długo zaczepia prezesa Bońka, ten zaczyna szukać sądowego wsparcia.
Tak było z dziennikarzem śledczym Piotrem Nisztorem i jego medialnymi publikacjami stawiającymi Bońka w, delikatnie rzecz ujmując, dwuznacznym świetle, więc ten zaczął mu grozić sądowym pozwem. Wyraziłem wtedy zadowolenie z zaistniałej sytuacji wierząc, że skoro sprawy zaszły już tak daleko, jest szansa, że z pomocą sądu dowiemy się prawdy. Albo dziennikarz jest samobójcą rzucając oskarżenia bez mocnych dowodów, albo Boniek ma coś na sumieniu. Wersję pośrednią raczej trudno mi sobie wyobrazić.
Prawnicy prezesa PZPN wystosowali do dziennikarza „Wezwanie do zaprzestania naruszeń”. Wystąpili do sądu o wydaniu mu zakazu publikacji na wspomniane tematy. Prezes PZPN wyjaśnił dlaczego (za: wp.pl):
„Z prostej przyczyny. Mój próg odporności na krytykę jest bardzo wysoki i przez 64 lata nigdy nie zdarzyło mi się, bym przeciwko komukolwiek złożył pozew do sądu. Pan Nisztor i „Gazeta Polska Codziennie” zrobili sobie jednak codzienny serial z nieprawdziwymi informacjami. Muszę dbać o siebie”.
I sąd przychylił się do jego prośby, a sędzia Rafał Wagner w uzasadnieniu wyjaśnił (za: niezalezna.pl):
„(...) W ocenie Sądu, wypowiedzi Pozwanego publikowane w prasie i innych środkach masowego przekazu stanowią naruszenie czci i dobrego imienia Powoda. Formułowanie względem Powoda zarzutów o niegospodarność, nepotyzm, kumoterstwo w kontekście zarządzania przez niego związkiem sportowym o wielomilionowym budżecie może podważać jego społeczny odbiór jako menadżera, bądź też przyczynić się do utraty zaufania potrzebnego do wykonywania pełnionej przez Powoda funkcji. W analogicznym świetle należałoby uznać, że podobny skutek mogą wywołać zarzuty dotyczące popełnienia przez Powoda przestępstwa karnoskarbowego lub też celowego wprowadzenia w błąd organów podatkowych i w ten sposób uniknięcie obowiązku uiszczenia podatku”.
Decyzja sądu wywołała burzę. Mirosław Skowron napisał w „Super Expressie”:
„Nie ma usprawiedliwienia dla głupiego wyroku sądu w sprawie rocznego zakazu publikacji na temat Zbigniewa Bońka. Nie ma usprawiedliwienia dla Bońka, że tego zakazu się domaga”.
I zauważył jeszcze:
„Dziwię się, że ktoś, kto dzięki talentowi wyrwał się z PRL i przez lata mieszkał na Zachodzie, mentalnie pozostał wciąż w głębokim PRL. Widocznie niektórzy, jak Boniek, z PRL wychodzą, ale PRL z nich nigdy…”
Wtedy do akcji wkroczyła prokuratura informując w komunikacie:
„Na polecenie Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego Prokuratura Regionalna w Warszawie na podstawie art. 7 Kpc przystąpiła do dwóch postępowań sądowych o ochronę dóbr osobistych prowadzonych przed Sądem Okręgowym w Warszawie z powództwa Zbigniewa Bońka przeciwko dziennikarzowi Piotrowi Nisztorowi oraz Forum S.A. - wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie”.
W tym samym czasie do PZPN i szesnastu okręgowych związków wkroczyli agenci ABW, choć w zupełnie innej sprawie, czyli jednego z wątków tzw. afery melioracyjnej, w której postępowanie wszczęto w 2019 roku. Nie będę tego tematu rozwijał (wśród podejrzanych znalazł się między innymi sędzia piłkarski Łukasz B., syn jednego z wiceprezesów PZPN), bo musiałbym mu poświęcić oddzielny tekst.
Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że choć obie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego, termin przeszukania siedziby związku stanowi coś więcej niż czysty zbieg okoliczności. Tym bardziej, że w sprawie Bońka i korzystnego dla niego wyroku sądu głos zaczęli zabierać politycy. A jak już wcześniej zadeklarowałem, od polityki staram się trzymać z daleka na tej stronie i będę się starał jak długo mi się uda.
Dlatego czekam spokojnie na rozwój wypadków. Ciekawi mnie szczególnie wyrok w głównej sprawie, bo zakaz publikacji tekstów dotyczących Bońka to tylko przystawka do głównego dania. Wydaje się, że coraz częściej zaczyna być postrzegany w sposób daleki od lansowanego wizerunku przez świetnie dokąd działający wydział propagandy związku. Jako dowód choćby ta ocena jego pracy (za: wp.pl):
„Owszem, poprawił marketing i PR ale sportowo cofnęliśmy się o dwie dekady”.
Artur Boruc podczas przeprowadzonego przed kilkoma dniami internetowego czatu z kibicami Legii został zapytany, którego piłkarza reprezentacji Polski najbardziej szanował.
Odpowiedział tak (za: o2.pl):
„Dopóki nie poznałem, to był nim pan prezes Boniek. To wytniemy. Żartuję - dodał nie mogąc powstrzymać się od śmiechu”.
Były piłkarz Legii Wojciech Kowalczyk zniesmaczony poziomem sobotniego meczu ligowego Warty Poznań z Piastem Gliwice swoją frustrację wyładował na prezesie PZPN za pośrednictwem Twittera:
„60 minuta w ESA i jeden celny strzał na bramkę. Taki styl mamy, a prezes @BoniekZibi ten styl obroni”.
Chyba coraz więcej osób zaczyna dostrzegać, że Boniek zdecydowanie nie jest jednak organizacyjnym geniuszem i czego się nie dotknie, nie zamienia w złoto, a takiego właśnie próbowała kreować część mediów. Szkoda tylko, że dostrzegają to, w odróżnieniu ode mnie, z kilkuletnim opóźnieniem.
▬ ▬ ● ▬