Wybór nieoczywisty i fałszywy bohater

Fot. Trafnie.eu

Po ogłoszeniu przez Michała Probierza powołań na wrześniowe mecze reprezentacji Polski przez media przelewa się fala komentarzy, co normalne.

Będą to mecze kolejnej edycji Ligi Narodów, w której Polska zachowała miejsce w najwyższej dywizji. W przyszłym tygodniu zagra dwa razy na wyjeździe. Najpierw 5 września w Glasgow ze Szkocją, następnie trzy dni później w Osijeku z Chorwacją. Początek trudny, żeby nie powiedzieć bardzo trudny. Ale jak się chce grać w najwyższej dywizji Ligi Narodów, trudno liczyć na łatwe spotkania.

Jak po każdych powołaniach w mediach zaczęła się dyskusja – kto jest w kadrze, a kogo brakuje? Ja spojrzałbym jednak na zagadnienie pod innym kątem. Analizując kolejne wybory Probierza doszedłem do wniosku, że za każdym razem da się w nich wyróżnić dość charakterystyczne trendy.

Probierz lubi kompletnie zaskoczyć, jakby chciał wszystkim pokazać, że nikt mu nie będzie mówił, kogo ma powoływać. Dlatego zawsze należy się spodziewać jakiegoś wyboru nieoczywistego. Takim dla z pewnością Mateusz Kowalczyk z GKS Katowice. Zupełny debiutant, który ma na koncie ledwie 5 meczów w Ekstraklasie! Do tego jeszcze jeden, ale w ekstraklasie Danii, bo to zawodnik Brøndby IF Kopenhaga tylko wypożyczony do Katowic.

Przyznaję, że na kogoś takiego czekałem, choć do końca nie wiedziałem na kogo. Bo czyż Probierz nie przyzwyczaił już nas do podobnych niespodzianek? Przecież w jego pierwszej kadrze po objęciu posady selekcjonera przed rokiem znalazł się Patryk Peda, zawodnik z… trzeciej ligi włoskiej! A czy w czerwcu znów nie zaskoczył powołując Jakuba Kałuzińskiego z Antalyasporu oraz zabierając na mistrzostwa Europy do Niemiec Kacpra Urbańskiego?

Kowalczyk jest ważny z jeszcze jednego powodu. To piłkarz z Ekstraklasy. Gdy Probierz ma ogłosić listę powołanych, zaczyna się dyskusja ilu będzie na niej przedstawicieli rodzimej ligi. Zastanawiający się nad tym redaktorzy są z reguły pełni wiary, że będzie sporo, bo przecież wielu na to zasługuje. A potem jest pytanie – dlaczego tylko tylu, bo okazuje się, że jednak na niewielu postawił selekcjoner. Tym razem oprócz Kowalczyka powołanie dostał jeszcze tylko bramkarz Lecha Poznań Bartosz Mrozek, który wydaje się być dopiero czwartym w reprezentacyjnej hierarchii na tej pozycji.

Okres przed ogłoszeniem kadry miewa też swojego fałszywego bohatera. To zawodnik, który według medialnych spekulacji niemal na pewno się w niej znajdzie. Potem się okazuje, że jednak się nie znalazł. Do tej roli został niedawno wyznaczony Michael Ameyaw z Piasta Gliwice.

Ale pamiętam, że równie dużo szumu było w marcu przed meczami barażowymi do mistrzostw Europy wokół pomocnika Puszczy Niepołomice Wojciecha Hajdy. Jego potencjalne powołanie, jak Ameyawa, nazywano sensacyjnym. Sensacyjne okazały się co najwyżej plotki z nim związane, bo w kadrze się ostatecznie nie znalazł.

Jestem niemal pewny, że opisane trendy dadzą się zauważyć także w kolejnych powołaniach Probierza. Poczekajcie na nie i sami sprawdźcie.

▬ ▬ ● ▬