Wiele hałasu o nic?

Fot. Trafnie.eu

Po ostatniej kolejce w Serie A w ojczyźnie dwóch polskich piłkarzy komentowana jest szczególna wymiana uprzejmości między nimi. Dla niektórych szokująca, ale…

W tunelu przed wyjściem na boisko na mecz Serie A Napoli z Romą doszło do wymiany zdań pomiędzy dwoma reprezentantami Polski – Piotrem Zielińskim i Nicolą Zalewskim. Dość specyficznej wymiany (za: wprost.pl):

„Na nagraniu, które 30 stycznia pojawiło się w internecie, widać piłkarzy obu drużyn przygotowujących się do wyjścia na boisko. Właśnie w tej chwili między pomocnikami doszło do niezbyt uprzejmej wymiany zdań.

Zieliński: Czego spier******.

Zalewski: Następny jesteś.

Zieliński: Mordę zamknij.

Zalewski: Zamknij pi*** ku***”.

Dzień później Zalewski zamieścił w internecie wpis mający jednoznacznie sugerować, że była to tylko słowna gierka, którą należy traktować w kategorii specyficznych żartów:

„Piotr Zieliński, oprócz tego, że jest moim dobrym kolegą z reprezentacji, jest również moim przyjacielem poza boiskiem. Ktokolwiek myśli, że nasza wymiana słów była na poważnie, jest w błędzie”.

Czyli wiele hałasu o nic? Może nie do końca, bowiem w mediach pojawiła się wręcz naukowa analiza i definicja zjawiska dość powszechnego w piłkarskim świecie (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Tzw. trash-talk czyli »śmieciowa gadka« mająca na celu wyprowadzenie przeciwnika z równowagi, uzyskanie nad nim przewagi psychologicznej”.

Zjawisko zyskało więc swoją nazwę, niestety kolejny obrzydliwy anglicyzm zaśmiecający polski język, ale w piłce jest stare jak świat. Jeden z takich przypadków barwnie opisał w swojej biografii Jerzy Dudek. Dotyczył meczu eliminacyjnego do mistrzostw Europy w 2000 roku, a w roli głównej wystąpił ówczesny selekcjoner polskiej reprezentacji Janusz Wójcik (za: „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”, Zysk i S-ka Wydawnictwo 2005):

„Z Anglikami zremisowaliśmy 0:0. Okazało się, że jako rezerwowy też mogę zdobyć mnóstwo cennych doświadczeń. A może nawet bezcennych, jak te wyniesione z szatni. Trener zwrócił się do Tomka Iwana:

- Słuchaj, jak się nazywa ten ich piękniś, ten piękniutki taki? Beckham, tak? On tam chodzi z jakąś piosenkarką. Z tą Victorią, chyba ze »Spice Girls«, tak? To już w tunelu mu siknij śliną, żeby wiedział, gdzie jest. Każdy z nich musi wiedzieć, gdzie jest!!! Mają być okrzyki do boju i koniec. Żeby mi się, kurwa, ktoś nie przestraszył! Angole to drwale, grać nie umieją. A jedyny chłopak, co ma jakieś pojęcie, to ten Beckham. Ty, Tomek, biegasz cały czas za nim i mu mówisz, że Victoria ci się podoba, że już nie raz ją miałeś, żeby go zdenerwować. Wiem, że on się, kurwa, denerwuje, jak coś takiego słyszy.

I »Ajwen« cały mecz za nim biegał i mówił, że on z jego Victorią cuda wyprawiał. A Beckham się tylko odwracał i pytał:

- Coś ty powiedział?

A Tomek:

- Tak, tak, cuda wyprawiałem.

Cały czas go denerwował. Tak, że w końcu Beckham, zamiast skupić się na bieganiu za piłką, zaczął ganiać za »Ajwenem«”.

I o to właśnie w tym wszystkim chodzi! Wyprowadzić rywala z równowagi, żeby myślał głównie o czymś innym, a nie o grze w piłkę. Smutna, ale ogólnie praktykowana, właściwie od zawsze, metoda w futbolowej branży. Nawet zakładając, że wymiana uprzejmości między Zielińskim i Zalewskim była tylko żartem pomiędzy przyjaciółmi, należy też pamiętać, że wychodząc na boisko nikt nie ma przyjaciół w przeciwnej drużynie.

▬ ▬ ● ▬