Ulga…

Fot. Federico Guerra Moran/Shutterstock.com

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o najbardziej wyczekiwanym wydarzeniu roku oraz o tym kto i jak będzie je po latach pamiętał.

Robert Lewandowski został sprzedany przez Bayern Monachium do Barcelony za, według medialnych spekulacji, 45 milionów euro plus 5 milionów tak zwanych bonusów. Informację o transferze oficjalnie potwierdzono w sobotę i od razu poczułem prawdziwą ulgę. Byłem naprawdę zmęczony prawdziwym biciem piany i kolejnymi informacjami, że na pewno już jutro, pojutrze itp., itd. I następnego dnia to samo.

W piątek napisał do mnie znajomy dziennikarz z Argentyny z pytaniem, czy wiem coś więcej na temat transferu Lewandowskiego. Uświadomiłem sobie, że tym transferem żyją nie tylko polskie i niemieckie media, ale dosłownie cały świat. A było to w momencie, gdy dziennikarze oblegali ośrodek treningowy Bayernu. I z ich relacji wynikało, że Polak nie ma najmniejszej ochoty w następnym sezonie umierać za ten klub.

Ostatni tydzień wręcz balansował na krawędzi groteski. Każdy ruch Lewandowskiego podczas zajęć był szczegółowo analizowany. Czy wystarczająco wysoko podniósł nogę, czy nie? Czy powinien zrobić pompki, czy nie? Do kogo się odezwał podczas zajęć, a do kogo nie? Czy mu się chciało trenować, czy jednak olewał ćwiczenia? I tak przez kilka kolejnych dni.

Przy okazji dawny agent piłkarza Cezary Kucharski postanowił wyjawić motywy postępowania swojego byłego klienta (za: se.pl):

„To co się dzieje jest kwestią znużenia Lewandowskiego pobytem w Niemczech, który łącznie trwa dwanaście lat, a osiem w Bayernie. Ma swój wiek, więc uznał, że potrzebuje czegoś nowego, tym bardziej, że zawsze planował grę w Hiszpanii. A, że akurat Barcelona potrzebuje takiego napastnika jak on, a do tego Hiszpania jest fajnym krajem do przeżywania życia piłkarskiego, więc nie dziwię się, że chce się przenieść”.

I zdradził jeszcze, że Lewandowski bywa czasami trudny, że tak to subtelnie ujmę, podając przykład sprzed wielu lat:

„W Lechu Poznań musiałem interweniować, gdy Robert okazywał swoje niezadowolenie. Nie podobały mu się treningi, szczególnie za kadencji trenera Jacka Zielińskiego. Dzwonił do mnie wiele razy dyrektor Marek Pogorzelczyk i mówił: Czarek, weź porozmawiaj z Lewym, bo znowu ma focha, manifestuje swoje niezadowolenie i coś mu odbiło”.

Ponieważ w sobotę transfer Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony został wreszcie oficjalnie potwierdzony, życzę mu, by w nowym klubie miał okazję tylko do manifestowania radości z kolejnych sukcesów.

Zapowiedział już, że po powrocie z tournée po Stanach Zjednoczonych z katalońską drużyną wróci do Monachium, by się ze wszystkimi w klubie odpowiednio pożegnać. Ciekawy jestem jak będzie wspominany przez miejscowych kibiców. Sposób w jaki postrzegały i opisywały go niemieckie media od zakończenia sezonu do potwierdzenia transferu do Barcelony, nie był za ciekawy.

Lewandowski oficjalnie podziękował już sympatykom Bayernu za wsparcie przez lata. Czy w ich pamięci przetrwają głównie seryjnie zdobywane przez niego bramki, czy atmosfera w jakiej odchodził z klubu?

▬ ▬ ● ▬