2025-04-14
Ucieczka do przodu
Okazuje się, że mój rodak jest piłkarskim geniuszem. No, prawie… Czy to ten sam, któremu jeszcze przed kilkoma tygodniami kazano migiem wracać na emeryturę?
Naczytałem się laurek na temat bramkarza Barcelony Wojciecha Szczęsnego. Jak na mój gust wręcz ociekających wazeliną (za: sport.pl):
„Szczęsny = MVP. "Pokazał, dlaczego jest liderem bramki"”
I uzasadnienie:
„Był chwalony przez hiszpańskich dziennikarzy za swój występ przeciwko Leganes. Bramkarz został wybrany MVP tej rywalizacji. "Po strzale Altimiry polski bramkarz wybił piłkę i pokazał, dlaczego jest teraz niekwestionowanym liderem bramki. Uważał na wyjścia i piłki za linię obrony. Nie miał już dużo pracy. Bardzo dobra gra nogami. Zapewnia niezaprzeczalne poczucie bezpieczeństwa w polu karnym" - pisały media z Hiszpanii.
Wiele wskazuje na to, że przygoda Szczęsnego z Barceloną potrwa dłużej, niż jeden sezon, na który umówiły się obie strony. Z najnowszych doniesień wynika, że wkrótce Szczęsny przedłuży kontrakt o dodatkowy sezon, a więc do czerwca 2026 r”.
To był już jego 22. kolejny mecz, którego Barcelona nie przegrała! I jeśli nie przegra we wtorek w Dortmundzie z Borussią w Lidze Mistrzów, Polak wyrówna rekord największej klubowej legendy Johana Cruyffa. Dlatego dziennik „Mundo Deportivo” się zachwyca:
„Dzięki swoim spektakularnym liczbom przechodzi do historii klubu w zaledwie cztery miesiące, czyli tak długo, jak jest pierwszym bramkarzem Barcelony”.
Niby wszystko się zgadza, ale czy po jednym z tych nie przegranych meczów tego samego Szczęsnego nie chciano natychmiast pogonić z klubu? Chciano, a działo się to zaledwie niecałe dwa miesiące wcześniej, gdy Barcelona wygrała w Ligi Mistrzów w Lizbonie z Benfiką 5:4. Szczęsny nie był bez winy przy puszczonych golach, dlatego:
„Bardzo szybko zaczęła się w mediach społecznościowych ostra jazda z polskim bramkarzem. Jego grę uznano za „sabotaż najwyższego kalibru”, wieszcząc rozwiązanie kontraktu nawet w połowie meczu. Pojawiły się też uwagi rodaków nawiązujące do wcześniejszych występów w reprezentacji i popełnianych w nich błędach. Czyli niedawny mecz w Superpucharze Hiszpanii miał być odpowiednikiem tego z Grecją na inauguracją mistrzostw Europy w 2012 roku w Warszawie, wtorkowy w Lizbonie przypominać porażkę z Senegalem w finałach mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku”.
Na przykładzie Szczęsnego można doskonale zanalizować funkcjonowanie współczesnych… mediów. Oczywiście każdy redaktor ma prawo do wyrażania opinii i wielu z tego skwapliwie korzysta w czasach, gdy efekciarskie puenty mają szansę na największą klikalność. Nikt więc nie zadaje sobie trudu, by się z czegokolwiek tłumaczyć, przyznać do totalnie błędnych opinii zaledwie przed kilkoma tygodniami. Bo niby po co? A konkurencja do czegoś się przyznaje? Nie, więc byłoby głupotą samemu się biczować.
Typowa ucieczka do przodu tych, którzy zawsze mają rację, bo to przecież oni kreują rzeczywistość. Jak ktoś ma inne zdanie, bo ma też lepszą pamięć, to wyłącznie jego problem...
▬ ▬ ● ▬