2014-08-24
Taka logiczna układanka...
Piłkarscy mędrcy w Anglii mają nie lada zagwozdkę. Sezon jeszcze się nie zaczął, a już koronowali mistrza. Gdy się wreszcie zaczął, runęły wszelkie mądre teorie.
W drugiej kolejce Premier League Manchester United zremisował na wyjeździe z Sunderlandem 1:1. Wynik jak wynik. Szczególnie w Anglii, gdzie rywalizacja jest wyrównana, nie powinien specjalnie dziwić. Ostatecznie goście byli ligowym średniakiem w ubiegłym sezonie, a gospodarze nie wydają się tacy słabi, by znów wyłącznie bronić się przed spadkiem.
O co więc chodzi? O to, że Man Utd w dwóch pierwszych meczach zburzył pięknie tworzone przed rozpoczęciem sezonu teorie na swój temat. Po kilku meczach sparingowych prawie koronowano go już na mistrza. Dzięki temu media mogły żywić się smakowicie zapowiadającymi się tematami:
a) wielki renesans wielkiego klubu
b) namacalny dowód jak wielkim nieudacznikiem był poprzedni menedżer (David Moyes)
c) namacalny dowód jak wielkim fachowcem jest nowy menedżer (Louis van Gaal)
Przypominam sobie dyskusję ekspertów w studiu telewizyjnym (chyba kanału ESPN) sprzed kilku tygodni. Trzech czy czterech dyskutantów zachwycało się drużyną Van Gaala. Tylko jeden trzeźwo stwierdził, że będzie chwalił nowego trenera jak ten zdobędzie mistrzostwo Anglii. Ale takie głosy były zdecydowanie w mniejszości.
Początek sezonu przyniósł terapię szokową. Dwa mecze, dwa rozczarowania. Najpierw zupełnie „niewytłumaczalna” porażka na Old Trafford ze Swansea, czyli najwyżej ligowym średniakiem. Gorzej powitanie Van Gaala nie mogło wypaść, co Holender sam przyznał na konferencji prasowej po meczu. Teraz remis z Sunderlandem. Van Gaal zauważył z kolei, że ze Swansea jego piłkarze stwarzali chociaż sytuacje brakowe. W Sunderlandzie pod tym względem było już kiepsko.
Media zaczynają narzekać na wprowadzany przez Holendra system 3-5-2, z którym zawodnicy sobie nie radzą. Trochę mnie to śmieszy, bo pamiętam opinie po pierwszym sparingu przed sezonem. Van Gaal podkreślał jak ważne jest zwycięstwo, skoro wprowadza nowy system, bo dzięki wygranej łatwiej będzie go zaaprobować i się do niego przystosować. Jakoś nie pamiętam, by ktoś wtedy narzekał, ostrzegał, krytykował... Wręcz przeciwnie, po każdym kolejnym meczu sparingowym było coraz więcej zachwytów nad grą Man Utd i coraz więcej peanów na temat trenerskich umiejętności Van Gaala. Miał szybko posprzątać bałagan po Moyesie.
Po dwóch kolejkach spece od angielskiego futbolu zachodzą w głowę - co się stało? Jak to możliwe, że taka logiczna układanka legła w gruzach? Lekiem na całe zło ma być transfer Angela Di Marii za 64 miliony funtów, rekord na angielskim rynku. Czy Argentyńczyk rzeczywiście zbawi Manchester United i jego menedżera? Zapytajcie angielskich fachowców.
Di Maria na pewno nowej drużynie nie zaszkodzi. A na ile pomoże? Przekonamy się szybko. Może już w najbliższym meczu ligowym.
Nie wierzę, żeby Van Gaal poniósł w Manchesterze klęskę. Ale wszystkich pieniędzy na to, że odbuduje potęgę klubu, jednak bym nie postawił. I to nawet nie ze względu na Holendra, tylko konkurencję, z którą musi się mierzyć.
▬ ▬ ● ▬