2025-04-10
Szczęśliwy człowiek
Znajomy holenderski dziennikarz Henk Mess podesłał mi tekst do poczytania. To wywiad z polskim piłkarzem grającym w jego ojczyźnie.
Jakub Moder, występujący od niedawna z powodzeniem w Feyenoordzie Rotterdam, udzielił go największemu holenderskiemu magazynowi piłkarskiemu “Voetbal International”. Henk już w tytule wiadomości napisał, że będzie dużo do czytania, bo wywiad jest długi. Rzeczywiście jest, a kilka jego fragmentów moim zdaniem wartych zacytowania.
Moder, bardzo chwalony za swoje występy w lidze holenderskiej, na samym początki zdradził, co jest dla piłkarza najważniejsze, by się odpowiednio prezentować w nowym klubie – rytm meczowy:
„Rytm to magiczne słowo dla każdego zawodnika”.
Wcześniej był piłkarzem angielskiego Brighton & Hove Albion:
„Wyobrażasz sobie z góry najróżniejsze rzeczy. Znasz Premier League z telewizji. Wiesz, że to najlepsza liga na świecie, dopóki do niej nie wejdziesz. Dopiero wtedy widać, jak szybko to wszystko się dzieje, z jaką intensywnością toczy się gra. Premier League to po prostu inny sport. Jesteś piłkarzem, ale przede wszystkim musisz być też sportowcem. Musisz być w stanie biec sprintem, musisz być silny psychicznie, musisz być w stanie przekroczyć swoje fizyczne granice”.
Niestety jego karierę przerwała kontuzja kolana. Pauzował przez pauzował przez dziewiętnaście miesięcy, dokładnie 601 dni:
„W przypadku kontuzji więzadeł krzyżowych często nie potrzeba nic więcej niż lekkiego pchnięcia. Tak samo było ze mną. Dziesięć minut przed końcem wszedłem na boisko, pięć minut później zostałem popchnięty, lekko dotknięty i to było wszystko. Koniec sezonu, a nawet dłużej. W takich sytuacjach znajdujesz się setki razy w tygodniu, podczas treningów. To nic nie znaczy, a nagle przynosi takie konsekwencje. To takie trudne. Jeśli złamiesz nogę na skutek kopnięcia, przynajmniej będziesz wiedział, co było przyczyną. Ale kontuzje kolan są zdradliwe i nieprzewidywalne”.
Traumatyczne przeżycia z tym związane postanowił uwiecznić na swojej… skórze:
„Mój najlepszy przyjaciel Tymoteusz Puchacz, gra teraz w Plymouth Argyle, też miał wtedy trudny rok. Byłem z nim w Warszawie i zawsze chcieliśmy zrobić sobie razem tatuaż. Chodziło o sezon, sezon... gówna. Potem postanowiliśmy uwiecznić to na naszych ciałach, u mnie na lewej nodze, u niego na prawej. Na tatuażu widnieje sezon 2022/23 przekreślony i otoczony kółkiem. To jest symboliczne, bo wierzymy, że możemy się z tego czegoś nauczyć”.
Wybierał nowy klub pod kątem możliwości gry co roku w europejskich pucharach i walki mistrzostwo kraju:
„Jestem bardzo szczęśliwy w Feyenoordzie. Wspaniały klub, wspaniali kibice, piękne miasto. W ciągu dwóch tygodni miałem już wybrany dom. Przyjechałem tu z żoną i psem, Cockapoo. Od razu poczuliśmy się w Rotterdamie jak w domu. Zwłaszcza, że na trybunach widzę też wielu polskich kibiców”.
Moder nie ma wątpliwości, że znalazł się w odpowiednim miejscu:
„Lubię grać w Holandii. Niezależnie od tego, czy chodzi o Go Ahead czy Groningen, każdy chce tu zaatakować. Dlatego Feyenoord jest dla mnie najlepszym wyborem. Znów mogę cieszyć się życiem, grać dla klubu i reprezentacji Polski, a przede wszystkim pozostać zdrowym i być w formie”.
I dodał, że jest „bardzo szczęśliwym człowiekiem”, bo teraz wie, „ile to jest warte".
▬ ▬ ● ▬