2015-06-11
Świat równoległych rzeczywistości
Wydawało mi się, że po zakończeniu sezonu mistrzem Polski został Lech Poznań. Okazuje się jednak, że mistrzów mamy dwóch. I to nie tylko w tym roku.
Obejrzałem na stronie przegladsportowy.pl wywiad z Michałem Probierzem po zakończeniu Gali Ekstraklasy. Zawodnicy jego Jagiellonii zgarnęli kilka nagród (on trenerską zresztą też), więc pytający stwierdził, że wygląda, jakby to drużyna z Białegostoku została mistrzem. Probierz odpowiedział:
„Generalnie zostaliśmy, mentalnie na pewno nimi jesteśmy, bo wiedzieliśmy jaki jest sezon. Ze strony sportowej wypada pogratulować Lechowi, bo zdobył to mistrzostwo, ale my wiemy jaki był sezon. Gdzieś tam w kuluarach słyszę, że mecz z Legią, że wszyscy mówią, że gdzieś tam były jakieś kontrowersje. No, ale przez cały sezon popatrzeć na te kontrowersje, to było ich tyle, że moglibyśmy mieć spokojnie kilka punktów przewagi”.
Chyba największa kontrowersja jest taka, że trener Jagiellonii nie potrafi wyciągać wniosków z tego, co się działo na boisku, choć działo się już kilka tygodni wcześniej. Szkoda czasu, by po raz kolejny tłumaczyć, że w meczu z Legią te kontrowersyjne sytuacje, jak sama nazwa wskazuje, wcale nie były takie jednoznaczne, jak można by wnioskować z wypowiedzi pana trenera.
Jeśli twierdzi, że Jagiellonia mentalnie jest mistrzem, to wspaniale. Takie poczucie bardzo jej się przyda w kolejnym sezonie. Będzie miała szansę udowodnić na boisku swoją mentalność mistrzów, co pozwala sądzić, że czekają nas emocjonujące ligowe rozgrywki już od lipca. Miejmy nadzieję, że z Jagiellonią w głównej roli, bo to tylko uatrakcyjni Ekstraklasę.
Zakończony sezon nie był jedynym, po którym pozostał podwójny mistrz. Legia oficjalnie wyliczając klubowe mistrzostwa przy jednym (1993) robi zastrzeżenie: „tytuł mistrzowski odebrany Legii decyzją PZPN”. Ale wlicza je do swoich osiągnięć, tak samo jak Lech, oficjalny mistrz w 1993 roku, więc mistrzów mamy dwóch.
I jeszcze dwóch królów strzelców w sezonie 2013/14. Po jego zakończeniu „Super Express” zapytał napastnika Śląska Marco Paixao ile strzelił bramek. Odpowiedział, że 22. Dziennikarz sprostował, że o jedną mniej, co Portugalczyka nie przekonało:
„Eee. Tylko w Polsce mówią, że 21, a wszystkie inne źródła podają 22 i ja uważam podobnie".
A 22 gole miał właśnie król strzelców Marcin Robak. Więc pewnie Paixao dalej sądzi, że przed rokiem królów było dwóch...
Świat równoległych piłkarskich rzeczywistości nie jest niczym wyjątkowym. Raczej odwzorowaniem tego, który go otacza. Jeśli posłuchać polityków, każdy żyje we własnym świecie. Dokładniej – w rzeczywistości wykreowanej przez swoją partię, w której role nieudaczników przydzielone są z założenia wyłącznie członkom innych partii, o innym skrzywieniu. Może więc za dużo wymagam od piłkarzy i ich trenerów?
▬ ▬ ● ▬