Średniak? To komplement!

Fot. Trafnie.eu

Po odpadnięciu przez Raków Częstochowa z rozgrywek o Puchar Polski w mediach pojawiło się wiele tekstów na temat tego klubu. Jak dla mnie trochę za wiele.

Przypomnę, że Raków przegrał w Gliwicach z Piastem 0:3 w ćwierćfinale wspomnianych rozgrywek. Przegrał zasłużenie, ustępując rywalom choćby determinacją w grze. Ponieważ o awansie decydował tylko jeden mecz, więc oczywiście pożegnał się z pucharem. W trzech poprzednich edycjach docierał do finału, dwa pierwsze z nich wygrywając. Potrafię zrozumieć rozczarowanie wynikiem z Gliwic, ale czytając komentarze („burzliwe spotkanie”, „w Rakowie wrze”…) odnoszę wrażenie jakby za chwilę w Częstochowie miał nastąpić koniec świata.

Na razie trener Dawid Szwarga zachował posadę i ma poprowadzić w niedzielę „drużynę pogrążoną w kryzysie” w meczu ligowym z Lechem Poznań, ale… (za: (przegladsportowy.onet.pl):

„O ile porażka 0:3 w Pucharze Polski nie zadecydowała jeszcze o losie Szwargi, o tyle ewentualne niepowodzenie w niedzielę może ponieść za sobą jego zwolnienie”.

Właściciel klubu Michał Świerczewski stwierdził (za: X):

„Niestety, staliśmy się ligowym średniakiem. Nie ma sensu się oszukiwać, to nasz najpoważniejszy kryzys od 2016 r. Zebrałem wtedy trochę doświadczeń. Spróbujemy tą sytuacją zarządzić”.

Rzeczywiście nie ma się co oszukiwać – nazwanie Rakowa „ligowym średniakiem”, to dla niego ogromny… komplement. Oczywiście biorąc pod uwagę potencjał klubu. Kolejny sezon rozgrywa ligowe mecze na prowizorycznym stadioniku. Te w europejskich pucharach „wszystkie na wyjazdach”, jak powiedział niedawno w telewizyjnym wywiadzie któryś z jego zawodników, choć nie pamiętam już który.

Pamiętam za to wypowiedź Szwargi po ostatnim meczu ligowym ze Stalą Mielec. Zapytano go o potencjalny transfer napastnika jeszcze przed zamknięciem zimowego okna transferowego. Odpowiedział, że w Rakowie przy zakupie trzeba zawsze brać pod uwagę (cytat z pamięci) „perspektywę sprzedażową”. Jeśli dobrze zrozumiałem jego wypowiedź, nawet jak drużyna pilnie potrzebuje zawodnika na daną pozycję, może kupić tylko takiego, na którym później odpowiednio zarobi.

Efekt jest taki, że do Częstochowy sprowadzono młodego, dwudziestoletniego chorwackiego napastnika Ante Crnaca. Jak na polskie warunki kosztował wręcz majątek, według medialnych spekulacji - 1,3 miliona euro. Jako perspektywiczny zawodnik w Rakowie miał odpalić, dzięki czemu drużyna zyskałaby wreszcie odpowiedniego egzekutora, którego rozpaczliwie potrzebuje już kolejny sezon, a po Crnca zgłosiliby się kontrahenci skłonni go kupić za dużo większe pieniądze. Niestety problem polega na tym, że po pół roku pobytu w Częstochowie jeszcze nie odpalił. I raczej trudno zakładać, że w najbliższym czasie odpali. A niemal po każdym meczu Rakowa wraca temat potencjalnego wzmocnienia jego ataku.

Biorąc to wszystko pod uwagę, wyniki drużyny w ostatnich sezonach należy uznać za wręcz rewelacyjne, zdecydowanie ponad stan. Aż trudno uwierzyć, że zaszła tak daleko w europejskich pucharach nie mając klasowego zawodnika na tak kluczowej pozycji. A dokonał tego trener – nowicjusz, który wcześniej nie pracował samodzielnie w ligowym klubie.

W tym kontekście warto inaczej spojrzeć na decyzję poprzedniego trenera Marka Papszuna. Chyba zdawał sobie sprawę jak trudne zadanie czeka Raków, jakie będą oczekiwania w kolejnym sezonie wobec drużyny po zdobyciu przez nią mistrzostwa Polski. Być może doszedł do wniosku, że dużo więcej już z niej nie wyciśnie, biorąc pod uwagę wszelkie ograniczenia, więc odszedł w odpowiednim momencie. I na zawsze będzie kojarzony wyłącznie z sukcesami Rakowa.

▬ ▬ ● ▬