Specjalność pana prezesa

Fot. Trafnie.eu

Aleksandar Vuković nie jest już trenerem Legia, ponieważ jego miejsce zajął Czesław Michniewicz. To fakty. Reszta jest kwestią przewidywań i przypuszczeń.

Prezes i właściciel warszawskiego klubu Dariusz Mioduski nabrał niebywałej wprawy w zatrudnianiu i zwalnianiu szkoleniowców. Odkąd objął samodzielnie stery w Legii w 2017 roku, dokonał już szóstej zmiany na trenerskim stołku! Kolejno pracowali u niego: Jacek Magiera, Romeo Jozak, Dean Klafurić, (tymczasowo) Aleksandar Vuković, Ricardo Sá Pinto, Aleksandar Vuković i teraz Czesław Michniewicz.

Gdy w marcu zadano panu prezesowi pytanie (za: sport.tvp.pl):

„Wreszcie poprawił się klimat wokół Legii. Jak pan ocenia ostatnie tygodnie?”

- odpowiedział tak:

„Jestem bardzo zadowolony. Dobre wyniki to duża zasługa trenera Vukovicia, ale też całego klubu, tego, co się stało w ostatnich miesiącach. Pierwszy raz od długiego czasu mamy pełną spójność w tym, co robi dział sportowy, i filozofią klubu, w którą stronę zmierzamy. Od pierwszej drużyny po akademię wszyscy patrzymy w tą samą stronę. Wyniki i atmosfera w szatni to również tego efekt. Dlatego nie jestem zaskoczony poprawą, ale z doświadczenia wiem, że jak jest dobrze, to za chwilę coś pójdzie nie tak”.

Chyba jednak nie poszło, skoro jeszcze w lipcu mocno Vukoviciowi ufał (za: sport.tvp.pl):

„Nie było momentu kryzysowego przez ostatnie miesiące, jeśli chodzi o trenera Vukovicia. Nawet wtedy, gdy pisano, źe jest kryzys i jego posada wisi na włosku. Nigdy nie było takiego momentu. Przez cały ten okres wierzyłem w to, że idziemy w prawidłową stronę. Że trener Vuković jest prawidłowym szkoleniowcem dla Legii z wielu względów. Obserwowałem go przez ostatnie lata, widziałem jak się rozwija, jak się zmienia jako trener. Wiedziałem, że jest teraz czas na niego.

Jesteśmy w środku naszego projektu sportowego. Trener Vuković i cały sztab są jego integralną częścią. To nie jest przypadek, że przedłużyliśmy z trenerem kontrakt na kolejne dwa lata. Zdecydowaliśmy o tym jakiś czas temu, ale sam trener nie chciał tego podpisywać za wcześnie”.

Skoro był taki dobry, dlaczego tak szybko stał się taki zły? Pytania dotyczące trenerów można mnożyć, bo ich zatrudnianiu sprzyjała wręcz cała filozofia. Z pomocą Jozaka i Klafuricia Legia miała przecież budować przyszłość klubu w oparciu o swoją akademię wzorowanej na chorwackich doświadczeniach zaczerpniętych z Dinama Zagrzeb.

Zatrudnieniu Sa Pinto towarzyszyła (cytat z pamięci) „kwestia skalkulowania ryzyka”. Tak Mioduski odpowiedział, gdy podczas oficjalnej prezentacji na Łazienkowskiej Portugalczyka, zapytano go dlaczego zatrudnia kogoś, kto nie jest w stanie przepracować w jednym klubie nawet roku? Ryzyko okazało się spore, skoro w Legii też nie udało mu się przepracować roku.

Maciej Szczęsny, były bramkarz warszawskiego klubu, a teraz telewizyjny ekspert, tak podsumował ostatnią w nim zmianę trenera:

„Na Łazienkowskiej – dyrekcja cyrku w budowie. Od lat”.

Ciekawy jestem bardzo jak poradzi sobie w Legii Michniewicz. Jeszcze bardziej mnie ciekawi, dlaczego Mioduski chciał zatrudnić akurat tego trenera, skoro musiał wyprosić zgodę prezesa PZPN na jego pracę w klubie, przy jednoczesnym prowadzenie reprezentacji młodzieżowej.

Mój pogląd w jednej kwestii nie zmienia się od lat. Uważam, że jeśli ktoś często zmienia trenerów, zatrudnia nie tych co trzeba. A skoro nie tych co trzeba, to się na tym nie zna!

▬ ▬ ● ▬