2017-11-05
Śmieszne, ale nie do końca
W polskiej piłce bywa zabawnie. Tym zabawniej, im z większą powagą ktoś próbuje lansować swoje teorie. Tylko wnioski potrafią być mało zabawne.
W piątkowy wieczór odbyły się derby Trójmiasta. W Gdyni wygrała Lechia strzelając bramkę w piątej minucie doliczonego czasu gry. Jej zdobywca, Portugalczyk Flavio Paixao, postanowił po meczu dać upust zniesmaczeniu jakie zrobił na nim przeciwnik (za: wp.pl):
„Lubimy grać w piłkę nożną, a Arka Gdynia sam nie wiem w co gra? Wybijają piłkę, skaczą do niej i widzimy teatr oraz żart na boisku. Niestety musimy przeciwko Arce grać, ale cieszymy się ze zwycięstwa”.
Szkoda, że pan Paixao nie zauważył kogo nie dało się oglądać kilka dni wcześniej. Pamięć ma wyjątkowo krótką, albo tak wyśmienite samopoczucie. Może jedno i drugie, bo trzeba nie lata bezczelności, by podzielić się taką refleksją na temat rywala, gdy w tym samym tygodniu dostało się w łeb 0:5 i to u siebie.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że Arka, która „nie wiadomo w co gra”, zdobyła w tym roku dwa trofea i występowała w europejskich pucharach. W tym samym czasie Lechia Paixao nie zdobyła nic. Może Portugalczyk będzie wstrząśnięty poniższą refleksją, ale w piłce nożnej nie liczy się wartość artystyczna, ale przede wszystkim skuteczność.
Jarosław Niezgoda w niedzielnym meczu Legii z Pogonią bramki nie zdobył, ani nie błysnął po nim żadnymi złotymi myślami, jak Paixao. Zdążył jednak stać się bohaterem mediów kilka dni wcześniej. Otóż okazało się, że „zarabia grosze”. Podobno tylko 25 tysięcy brutto miesięcznie, co uznano nawet za „absurd”!
Rzeczywiście dramat, jak na 21-letniego mężczyznę zaczynającego dopiero poważną karierę. Wierzę jednak w rozsądek napastnika Legii, więc mam nadzieję, że nie rzuci piłkarskiego fachu i nie weźmie się za inny, w którym płacą porządnie, w odróżnieniu od jego aktualnej branży.
I na koniec trener Cracovii Michał Probierz, który postanowił się wstawić za zwolnionym niedawno kolegą po fachu z Pogoni Szczecin (za: interia.pl):
„Dzisiaj się wszyscy śmieją, bo to jest dla nas charakterystyczne, że jako komuś nie wychodzi, to trzeba mu „przywalić”. Wielu jest pewnie zadowolonych ze zwolnienia Macieja Skorży. Dzisiaj go wszyscy krytykują, ale takie jest życie trenera. Nie ma żadnego, który miałby same sukcesy”.
Skoro „wszyscy”, to niby ja też, tak? Otóż chciałbym zakomunikować, że nie śmieję się ani ze Skorży, ani z żadnego innego trenera wyrzuconego z roboty. Gdybym miał się śmiać z każdego w tym fachu, pewnie umarłbym już ze śmiechu i to całkiem na poważnie. Czym dłużej żyję, tym bardziej zdaję sobie sprawę jaki to stresujący zawód. Mogę najwyżej współczuć tym, którzy poddawani są ogromnej presji z nim związanej, ale na pewnie nie śmiać się z ich niepowodzeń. Bo przecież wiem doskonale, że „nie ma żadnego, który miałby same sukcesy”.
Nawet największe ciśnienie nie powinno usprawiedliwiać pewnych zachowań czy sposobu myślenia. Zastanawia mnie bowiem, dlaczego Probierz ciągle wynajduje sobie jakiegoś nowego wroga. Najpierw byli nim zagraniczni trenerzy, sędziowie są właściwie cały czas, a teraz jeszcze bliżej nie sprecyzowani „wszyscy” cieszący się z trenerskich niepowodzeń. Może warto, by właśnie nad tym się głębiej zastanowił? I to nie jest niestety zabawna refleksja...
▬ ▬ ● ▬