Skuteczniejszy zawsze wygrywa

Reprezentacja Polski pokonała w Glasgow Szkocję 3:2 na inaugurację kolejnej edycji Ligi Narodów. Wynik znakomity, do gry można się już nieco przyczepić.

To było starcie w najwyższej Dywizji A, w której Polska pozostaje odkąd UEFA wprowadziła nowe rozgrywki w 2018 roku. Z taką dawką emocji, że można by nimi obdzielić kilka meczów. Polska szybko objęła prowadzenie, by je podwyższyć jeszcze przed przerwą. Szkoci potrzebowali dwudziestu sekund (!) drugiej połowy, żeby zdobyć kontaktową bramkę, i kolejnych trzydziestu minut, by wyrównać. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w siódmej minucie doliczonego czasu gry padł zwycięski gol dla gości. Sinusoidalny przebieg wydarzeń wyłącznie dla kibiców o silnych nerwach.

Remisem chyba najlepiej odzwierciedlałby przebieg spotkania. Tym bardziej, że trzy ostatnie pomiędzy tymi drużynami kończyły się też remisami. Jednak w piłce nie zdobywa się punktów za wrażenia artystyczne na boisku, ale za skuteczność. A Polska była w czwartkowy wieczór w Glasgow do bólu skuteczna, mimo że rywale mieli przewagę w posiadaniu piłki.

Choć miało być odwrotnie ze względu na ustawienie jakie wprowadził trener Michał Probierz deklarując przed meczem, że wyśle do boju drużynę bez klasycznego defensywnego pomocnika. Piotr Zieliński miał zagrać bardziej cofnięty, by rozgrywać piłkę i w ten sposób kreować akcje kolegów szybciej otrzymując ją od bramkarza czy obrońców. Założenie więcej niż śmiałe biorąc pod uwagę, że przeciwnikiem byli waleczni Szkoci, którzy nie cofną nogi w żadnej sytuacji i trzeba z nimi zawsze toczyć ciężki bój w środku pola.

Zieliński był bardziej widoczny po przerwie gdy, paradoksalnie, Szkoci strzelili obie bramki. Na samym początku kluczowa okazała się presja i odbiór piłki na ich połowie, dzięki której Polska nadspodziewanie szybko wyszła na prowadzenie. Nie minęło nawet dziesięć minut, a Kacper Urbański zabrał ją Johnowi McGinnowi, by ta poprzez Roberta Lewandowskiego trafiła do Sebastiana Szymańskiego. Jego decyzja o strzale z ponad dwudziestu metrów okazała się wyjątkowo trafna, bo piłka wylądowała w siatce.

Równie trafna była decyzja Nicoli Zalewskiego pod sam koniec pierwszej połowy. Od początku przejawiał wyraźną chęć do gry, ruszając z piłką do przodu i odważnie wchodząc w dryblingi. Po kolejnej akcji został sfaulowany w polu karnym przez Anthony’ego Ralstona. Jedenastkę wykorzystał Robert Lewandowski i wraz z kolegami schodził na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Wynik po pierwszej połowie był aż za dobry, bowiem Szkoci atakowali i nawet zdobyli gola, jednak Scott McTominay zanim posłał piłkę do siatki pomógł sobie ręką w jej opanowaniu, co wychwycił VAR.

Gdy wydawało się, że mecz jest pod kontrolą Polaków, dokonali rzadkiego wyczynu, którego, mam nadzieję, nigdy już nie powtórzą. Rozpoczynali od środka boiska drugą połowę i potrzebowali zaledwie DWUDZIESTU SEKUND, by stracić piłkę, a następnie stracić bramkę. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale jednak prawdziwe. Piłka jak bilardowa bila wędrowała w polskim polu karnym nie chcąc go opuścić, aż w końcu wylądowała w siatce po uderzeniu Billy’ego Gilmoura.

Polacy potrafili się po tym golu otrząsnąć, jednak po pół godzinie był już remis. Zostali rozklepani w polu karnym przez rywali, a akcję wykończył McTominay, chyba najbardziej aktywny i widoczny zawodnik gospodarzy.

Na taki sam komplement w polskiej ekipie zasłużył Zalewski. Gdy wydawało się, że mecz najpewniej zakończy się remisem, w swoim stylu znów ruszył z piłką do przodu, próbując minąć na boku pola karnego Granta Hanley'a, który bezmyślnie go sfaulował. Bezmyślnie dlatego, że trudno uwierzyć, by ta akcja zakończyła się sukcesem, nawet gdyby pozwolił na wykonanie dośrodkowania. Gdy sędzia podyktował karnego Hanley nawet nie próbował protestować tylko siedział na murawie rozpamiętując swój błąd, zdając sobie sprawę z możliwych konsekwencji.

Zalewski stał się niekwestionowanym bohaterem spotkania wykorzystując karnego (Lewandowski, etatowy wykonawca karnych w reprezentacji, został wcześniej zmieniony) w siódmej minucie doliczonego czasu gry (!) i dając reprezentacji Polski bezcenne zwycięstwo na początku nowej edycji Ligi Narodów. Zwycięstwo smakujące wyjątkowo biorąc pod uwagę jego okoliczności i to, że odniesione zostało w meczu, którego wcale nie musiała wygrać. Ale w piłce zawsze skuteczniejszy wygrywa, co goście w Glasgow boleśnie uświadomili gospodarzom.

▬ ▬ ● ▬