2024-01-26
Skaza na wizerunku
Z końcem obecnego sezonu Jürgen Klopp przestanie być menedżerem Liverpool FC. Jego kontrakt zostanie skrócony o dwa lata, co oficjalnie potwierdził klub.
Niemiec należy do niezwykle wąskiego współczesnych szkoleniowców, którzy mogą wybierać jak długo chcą pracować. Pozostali prawie zawsze zostają zwolnieni przed wypełnieniem kontraktu. Na swój rzadki przywilej odpowiednio zapracował wynikami osiąganymi z prowadzonymi drużynami.
Jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych współczesnych trenerów, uznawanym wręcz za prawdziwą ikonę w wykonywanym fachu. A przy tym niezwykle barwną postacią, prawdziwym królem konferencji prasowych, na których nie pozwoli nikomu się nudzić. Już w listopadzie miał wyjaśnić szefom Liverpoolu dlaczego odchodzi, a teraz powiedział to kibicom tego klubu twierdząc, że wyczerpała się jego energia i po prostu czuje się zmęczony, będąc nieustannie poddawany wielkiej presji.
Przez ponad dwadzieścia lat pracował tylko w trzech klubach. Pokazał swój potencjał w 1. FSV Mainz 05, dlatego zatrudniła go Borussia Dortmund, z którą zdobył w Niemczech wszystko, co było do zdobycia. Gdy się z nią rozstał w 2015 roku, trafił do Liverpoolu. Stał się jedną z legend tego klubu, upamiętnioną na miejskich muralach, stawianą w jednym szeregu z najwybitniejszymi menedżerami, jak Bill Shankly czy Bob Paisley.
Zdobył z nim wszystkie najcenniejsze trofea krajowe i międzynarodowe. Przede wszystkim w 2020 roku odzyskał dla Liverpoolu mistrzostwo Anglii po trzydziestoletniej przerwie! A rok wcześniej zdobył wymarzony, ale głównie dla samego siebie, Puchar Mistrzów (Liverpool zdobył go wcześniej pięć razy). Bo ten jeden triumf przypada na trzy przegrane finały. Miałem okazję wszystkie trzy oglądać i wiem, która porażka bolała Kloppa najbardziej.
W 2013 roku lepszy na Wembley był Bayern Monachium, a w barwach jego pokonanej Borussii wystąpiło trzech Polaków: Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Przed dwoma laty musiał przełknąć porażkę z Realem Madryt w Paryżu, choć jego Liverpool dominował przez cały mecz będąc jednak nieskuteczny. Porażka musiała boleć, ale jestem pewny, że nie aż tak, jak wcześniejsza z tym samym rywalem w finale w Kijowie w 2018 roku.
Liverpool przegrał wtedy 1:3 dlatego, że…:
„W drugiej połowie jego bramkarz Loris Karius popełnił dwa niewiarygodne błędy, które z pewnością pozostaną piętnem do końca kariery. Po zakończeniu meczu płakał jak dziecko. Gdy piłkarze Liverpoolu czekali na dekorację na płycie boiska, Klopp sprawiał wrażenie, że za wszelką cenę unika spotkania z Kariusem. Wrażenie słuszne, bo sam to potwierdził dziennikarzom:
»Jego błędy były bardzo wyraźne. On o tym wie, ja o tym wiem i wy też wiecie. Teraz nie jest czas na rozmowę o nich. Taki dopiero nadejdzie«”.
Ale życie szybko dopisało puentę, być może jeszcze zanim zdążyli porozmawiać na wspomniany temat:
„Karius przeszedł specjalistyczne badania neurologiczne w Stanach Zjednoczonych. Lekarze nie pozostawili żadnych wątpliwości – przyczyną popełnionych błędów przez bramkarza było wstrząśnienie mózgu! Doznał go na początku drugiej połowy meczu finałowego w starciu z obrońcą Realu Sergio Ramosem, który uderzył go łokciem w głowę. Bramkarz nie miał prawa dalej grać, ale pozostał na boisku i w konsekwencji został później uznany za głównego winnego porażki Liverpoolu.
Ujawnione właśnie fakty stawiają go w zupełnie innym świetle. Właściwie można mu pogratulować, że popełnił tylko tyle błędów, że w ogóle dotrwał do końca meczu w stanie, w którym nie miał prawa dłużej grać”.
Nie doczekałem się nigdy stanowiska Kloppa w tej sprawie po ujawnieniu opisanego tła wydarzeń. Karius szybko pożegnał się z Liverpoolem, nie jest z pewnością bramkarzem światowej klasy, ale boli mnie, że Klopp nie wstawił się za swoim rodakiem posiadając już odpowiednią wiedzę na wspomniany temat. Bo to nie bramkarz, ale członkowie jego sztabu medycznego byli odpowiedzialni za porażkę, skoro pozwolili człowiekowi z tak poważnym urazem, grającemu na tak odpowiedzialnej pozycji pozostać na boisku.
To jest dla mnie skaza na wizerunku Kloppa, która zawsze się pojawi, nawet gdy inni będą go wychwalali pod niebiosa za szkoleniowe dokonania.
▬ ▬ ● ▬