2019-03-29
Samotny biały żagiel
Ten, który miał walczyć o tytuł mistrzowski, walczy już podobno tylko o własną głowę. A ci, którzy zrobili z niego geniusza, wyraźnie potracili pamięć.
Ostatnie wyniki Lecha Poznań są słabiutkie. Wspominanie jeszcze o tytule mistrzowskim, co powoli staje się obsesją, można by uznać teraz za szczyt roztargnienia. Nawet wywalczenie miejsca gwarantującego start w eliminacjach Ligi Europejskiej wydaje się szczytem marzeń, choć nie wiem czy jeszcze realnych.
Nie tak miało być. Miało być zupełnie inaczej po zatrudnieniu nowego trenera. Zanim na jesieni ubiegłego roku Adam Nawałka podpisał w Poznaniu kontakt, bębniono o tym przez wiele dni. Znów był bohaterem mediów, choć znów najwyżej się uśmiechał, sam nie zabierając głosu, do czego już chyba wszystkich przyzwyczaił.
Niestety wyniki Lecha na wiosnę okazały się katastrofą. Zamiast gonienia lidera, kilka szalenie bolesnych porażek. Zamiast planów o ponownym podboju europejskich stadionów, przebąkiwania o możliwej dymisji szkoleniowca. Czy rzeczywiście najbliższy mecz z Koroną w Kielcach będzie dla Nawałki walką o życie?
Nie trzeba nawet czekać na wynik tego starcia, by się przekonać, że były selekcjoner przypomina teraz samotny biały żagiel dryfujący po niebezpiecznych wodach piłkarskiego oceanu. Nie wiadomo, czy za chwilę nie zacznie tonąć, ale nikt nawet nie myśli, by pospieszyć mu z pomocą.
Czy tak powinien być traktowany człowiek, z którego robiono kiedyś cudotwórcę? Na poparcie moich słów mógłbym tylko zacytować tytuł tekstu z lipca 2016 roku: „Dlaczego Adam Nawałka to cudotwórca”, ale dorzucę do niego jeszcze fragmencik (za: michalpol.blog.pl):
„No jak nie cudotwórca, jak czego się nie dotknie, to zmienia w złoto! Nie ma feralnej passy, której nie zdołałby złamać”.
Zastanawiam się - skoro był (jest [?], bo przecież trener nie traci umiejętności z dnia na dzień) taki dobry, skoro stawiano mu wirtualne pomniki, DLACZEGO DZIŚ NIKT GO NIE BRONI? Gdzie są teraz piewcy wybitnych umiejętności byłego selekcjonera???
Mam prawo o to pytać, mam prawo się dziś wymądrzać, bo gdy przy okazji EURO 2016 na kilogramy produkowano panegiryki o selekcjonerze, pozwoliłem sobie pójść pod prąd, podważając jego geniusz:
„Wbrew temu co się pisze w polskich mediach nie wszyscy zachwycali się grą wybrańców Nawałki we Francji. Bo co innego docenić zaangażowanie, walkę i skuteczność prezentowaną przez drużynę, a co innego jej styl. Muszę to powiedzieć – wielokrotnie podczas meczów Polaków słyszałem gwizdy na trybunach głównie ze strony kibiców niezaangażowanych emocjonalnie w ich przebieg. Zapłacili za bilety przede wszystkim po to, by obejrzeć widowiskowy mecz. A tego wybrańcy Nawałki, podający piłkę głównie do boku i do tyłu, im nie gwarantowali.
Proszę przeanalizować pięć spotkań i zwrócić uwagę ile było w nich celnych prostopadłych podań. Niestety wielokrotnie głównym rozgrywającym zespołu stawał się z konieczności Łukasz Fabiański”.
Po ubiegłorocznych mistrzostwach świata napisałem:
„Do pracy pana selekcjonera odnosiłem się zawsze w sposób wyważony, bez szaleństw i wazeliniarstwa, co łatwo sprawdzić czytając teksty z kilku ostatnich lat. Dlatego jestem teraz niezmiernie ciekawy jak ten obraz wspaniałego fachowca przełoży się na szarą rzeczywistość.
Czy Nawałka naprawdę może przebierać w ofertach? Czy jest wreszcie polskim trenerem, który może z powodzeniem poprowadzić zagraniczny klub? Czy to selekcjoner, za którym będziemy tęsknić? Myślę, że na odpowiedzi, czy raczej jedną zbiorową do wszystkich pytać, nie będziemy musieli za długo czekać”.
Dlatego teraz nie mam ani ochoty, ani potrzeby kopać leżącego. Bo nie mam problemów z pamięcią i doskonale wiem jakie miałem zdanie o trenerze, więc nie muszę go zmieniać.
▬ ▬ ● ▬