2013-04-11
Ryzykowna randka w Barcelonie
Bundesliga i La Liga rządzą w Europie. W półfinale Ligi Mistrzów po dwie drużyny z Niemiec i Hiszpanii. Czyli cztery mecze jak marzenie.
Zobaczymy w nich Borussię, która ograła Malagę 3:2. Wywalczyła awans dzięki dwóm bramkom zdobytym w doliczonym czasie gry. Prawdziwy cud w Dortmundzie. Jaki cud? Terry Venables, były trener reprezentacji Anglii, już w 1996 roku zauważył o co w tym wszystkim chodzi. Na pytanie co mu się najbardziej podoba w niemieckiej piłce, odpowiedział krótko – „Wyniki”. Nam najbardziej podobają się… rodacy w polskiej Borussii. Ale dla Niemców ona taka polska, jak Legia Warszawa dla nas serbsko-chorwacka. Koleżka ciągle mnie pyta – kiedy Borussia wreszcie odpadnie, żebym pooglądał jakieś normalne drużyny w tej Lidze Mistrzów?
Bezczelny złośliwiec, dostał po uszach, bo mecz z Malagą był naprawdę fantastyczny. Takie emocje, że niektórym odebrało rozum. W ekipie Malagi praktycznie wszystkim. Szejk-właściciel zaczął bredzić o jakimś rasizmie. Pomocnik Joaquin też poszedł na całość – Platini nie chciał jego drużyny w półfinale, więc szkocki sędzia Craig Thomson uznał trzecią bramkę ze spalonego dla Borussii. Uwielbiam takie wypowiedzi według wzoru z podręcznika o spiskowej teorii dziejów. Pewnie Platini jeszcze w przerwie dzwonił do Szkota i przypomniał mu, kogo ma przekręcić. A druga bramka zdobyta dla Malagi ze spalonego? Czy pan to widział, panie Joaquin? Cisza. Pewnie potrafi patrzeć tylko w jedną stronę.
W Maladze, z ich szejkiem na czele, niech się lepiej skupią na sobie. Bo jeszcze przegapią moment, gdy wylecą z ligi. Tej hiszpańskiej, nie mistrzów. Pamiętacie Villarreal? W 2006 roku grał w półfinale z Arsenalem. W rewanżu miał karnego w 89 minucie i szansę na grę w finale z Barceloną. Kapryśny Juan Román Riquelme jednak go nie wykorzystał. To był początek spadania... Teraz Villarreal może najwyżej pomarzyć o finale Pucharu Króla. Walczy o powrót do pierwszej ligi. W Hiszpanii Real i Barcelona, jak spróbujesz z nimi rywalizować, wypiją z ciebie wszystkie soki. Czy Malaga podzieli los Villarrealu, który porwał się na rozmontowanie starego jak świat układu?
W Lidze Mistrzów porwał się i PSG. David Ginola, dawny gwiazdor klubu z Paryża, porównał jego pojedynek z Barceloną do randki z piękną kobietą. No jak to się mogło skończyć dla Francuzów? Tak, jak dla wielu facetów kończy się w życiu. PSG musiał obejść się smakiem, a na kolejną randkę może liczyć najwcześniej w przyszłym sezonie. Ale trochę krwi Barcelonie napsuł. Messi w pierwszej połowie poobgryzał z nerwów wszystkie paznokcie na ławce. Chyba nie był jeszcze gotowy do gry po kontuzji, ale wszedł od razu na boisko, gdy Barca straciła bramkę. I zainicjował akcję, która zakończyła się wyrównaniem i w konsekwencji awansem. To już jednak nie była drużyna rozklepująca rywala i dobijająca go w odpowiednim momencie. Raczej wydrapała remis tymi poobgryzanymi paznokciami.
I w ten sposób będziemy mieli niemiecko-hiszpański półfinał, bo Bayern awansował w cuglach, a Real bez większych problemów. Dla mnie najlepszy byłby niemiecki i hiszpański półfinał. Niech najpierw we własnych krajach zdecydują kto rządzi. I na Wembley w maju zagrają najlepsze drużyny z Niemiec i Hiszpanii. Kto by zresztą z kim nie zagrał, zapowiada się i tak pięć meczów jak marzenie.
▬ ▬ ● ▬