Rekord za rekordem

Fot. Trafnie.eu

I to w polskiej piłce. Dotyczą frekwencji na rodzimych stadionach w trwającym sezonie. A w ciągu kilku dni ustanowione zostaną dwa kolejne rekordy.

Przed ostatnią kolejką uwagę skupiał mecz w Poznaniu, w którym Lech miał się zmierzyć z Cracovią. Nie tylko dlatego, że pierwszej z wymienionych drużyn mógł przybliżyć możliwość zdobycia mistrzostwa Polski. Powód był jeszcze jeden (za: wp.pl):

„Zainteresowanie spotkaniem w Poznaniu jest olbrzymie. Spodziewanych jest ponad 37 tys. kibiców. Nie jest także wykluczony scenariusz, że na trybunach zasiądzie 40 tys. fanów.

Biorąc pod uwagę duże zainteresowanie meczem, firma Superbet, jeden ze sponsorów Lecha Poznań, zdecydowała się na spotkanie z Cracovią usunąć z trybun wielkopowierzchniową reklamę - poinformował klub w mediach społecznościowych.
Tym samym na stadionie pojawiły się dodatkowe miejsca, a bilety na nie natychmiast trafiły do sprzedaży”.

Ostatecznie na trybunach zasiadło 40 362 widzów. Choć wspomniana frekwencja była rekordowa, to jedynie w tym sezonie w Poznaniu. Ligowy rekord padł tydzień wcześniej w Chorzowie na meczu Ruchu z Widzewem Łódź. Obejrzało go aż 50 087 widzów, najwięcej w Ekstraklasie w XXI wieku!

Oczywiście mecze nie wszystkich drużyn cieszą się takim zainteresowaniem. Wystarczy porównać dwie z Poznania. Zmagania Warty w poprzedniej kolejce ze Stalą Mielec obserwowało zaledwie 1 356 kibiców. Liczba więcej niż skromna, nawet biorąc pod uwagę fakt, że spotkanie odbyło się w Grodzisku Wielkopolskim, kilkadziesiąt kilometrów od Poznania.

Ale takie dysproporcje są typowe dla piłki w każdym kraju. Na przykład w Holandii mecze Feyenoordu w Rotterdamie oglądało w ubiegłym sezonie średnio 47 500 kibiców, gdy dwóch pozostałych drużyn Eredivisie z tego miasta odpowiednio:

- Sparta: 10 599

- Excelsior: 4 400

Nie tylko mecze ligowe w Polsce cieszą się wielkim zainteresowaniem. W tym sezonie te reprezentacji Polski w roli gospodarza miały średnią frekwencję 49 195. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że mogą jej nam pozazdrościć przedstawiciele większości krajów europejskich.

Tak samo jak finału krajowego pucharu, na którym za kilka dni ustanowiony zostanie kolejny rekord (jeśli nie dojdzie do bojkotu kibiców, o którym właśnie przeczytałem). Do sprzedaży przeznaczono tylko 48 300 biletów, choć stadion ma pojemność o 10 tysięcy większą, a chętnych do obejrzenia meczu na Stadionie Narodowym w Warszawie pomiędzy Pogonią Szczecin i Wisłą Kraków było ponad sto tysięcy. Jednak ze względów bezpieczeństwa wprowadzane są niestety ograniczenia liczby miejsce z wykorzystaniem pustych sektorów buforowych. Ale i tak będzie to frekwencyjny rekord Pucharu Polski w tym sezonie.

Swój, 19 maja na meczu pomiędzy Lechią i Arką Gdynia, ustanowi też druga liga zwana pierwszą, o czym w poniedziałek poinformowano dziennikarzy w oficjalnym komunikacie:

„Kibice Lechii Gdańsk wykupili wszystkie bilety na Derby Trójmiasta! To oznacza, że frekwencja na meczu wyniesie ponad 36 000!

Na frekwencję składa się ponad 31 tysięcy biletów wyprzedanych w ramach otwartej sprzedaży (sektory zwykłe oraz prestige), około tysiąc biletów na loże VIP i sektory prestige oraz ponad 4 tysiące biletów rozdystrybuowanych w ramach sprzedaży zamkniętej i rezerwacji, w tym fankluby, bilety sponsorskie, kibice gości, Akademia.

Oznacza to, że rekord frekwencji na meczach Fortuna 1. Ligi zostanie pobity o ponad 4 tysiące”.

Żeby nie było za słodko, na koniec gorzka refleksja. W Czechach, czyli u południowych sąsiadów, prestiżowe derby Pragi, w których Slavia zmierzyła się ze Spartą, obejrzał na jesieni ubiegłego roku komplet 19 370 widzów. Nie jest to liczba roniąca na kimkolwiek w Polsce jakiekolwiek wrażenie, skoro tylko w ostatniej kolejce w Ekstraklasie zanotowano, oprócz wspomnianej wcześniej frekwencji w Poznaniu, lepsze (za: livescore.in):

- Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin: 19 474

- Górnik Zabrze – ŁKS Łódź: 20 253

- Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów: 25 035

Frekwencyjne rekordy są godne pozazdroszczenia, ale z całą pewnością poziomu drużyn występujących w meczach, których dotyczą, niestety automatycznie nie podnoszą. Dlatego na wiosnę w europejskich pucharach występowały trzy czeskie drużyny, a polska tylko jedna.

▬ ▬ ● ▬