Pudrowanie bandytyzmu

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o wydarzeniu, które ten tydzień zdominowało, przynajmniej w moim odczuciu. Bo niektórzy mieli inne zdanie.

W ciągu trzech dni odbywały się mecze 1/32 krajowego pucharu. Jeden wyróżniał się zdecydowanie na tle innych, więc zostawiono go na deser, czyli czwartkowy wieczór jako ostatni w tej serii. W Chorzowie Ruch, czyli beniaminek drugiej ligi zwanej pierwszą, stanął naprzeciw ekstraklasowego Górnika Zabrze.

Drużyny spotkały się po kilku latach przerwy spowodowanej tułaczką pierwszej po niższych ligach. A gdy się spotykają, ich mecze nazywane są od dawna wielkimi derbami Śląska. Wielkimi dlatego, że choć na Śląsku jest wiele klubów i okazji do spotkań między ich drużynami, akurat te mają najdłuższą i najbogatszą tradycję. Należą do najbardziej utytułowanych w historii polskiej piłki.

Dlatego na czwartkowy mecz czekali kibice nie tylko w Chorzowie i Zabrzu. Zobaczyli piękną bramkę Rafała Janickiego, która dała zwycięstwo gościom. Wydaje się jednak, że atrakcji było znacznie więcej na wypełnionych trybunach niż na boisku, co niestety nie powinno dziwić, skoro w tego rodzaju meczach nie jest niczym nowym (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Spragnieni dodatkowych wrażeń chuligani Ruchu prowokowali starcia z ochroną i policją. Bandyci utożsamiający się z drużyną gospodarzy spalili flagi Górnika, forsowali bramę, co spotkało się z interwencją jednych i drugich. Ochroniarze użyli gaśnic i gazu, aby stłumić agresywną grupę pseudokibiców”.

Mnie zdziwił natomiast telewizyjny komentarz, że i tak było to „piłkarskie święto”, bo narozrabiała przecież „tylko garstka”. Znowu garstka? Ile już było tych garstek? I ile razy apelowałem:

„Jeśli to tylko garstka, wyłapcie ją i będzie spokój”.

Gdy znów usłyszałem o „garstce”, chciałbym zwrócić uwagę na transparent, chyba nawet dwa, które podczas meczu wisiały na sektorach zajmowanych przez kibiców Ruchu, a które znaleźć można niemal na każdym ligowym stadionie. Były to „PDW”, czyli „pozdrowienia do więzienia”. Znajdowało się na nich co najmniej kilkadziesiąt kibicowskich pseudonimów. Widać kolejna „garstka” wzięła się w czwartek w Chorzowie ostro do roboty.

Udawanie, że bandytyzm na stadionach jest zjawiskiem marginalnym przypomina nieudolną próbę jego pudrowania. Dlatego z bólem mogę jeszcze raz spuentować tekst, jak puentowałem już wielokrotnie:

„Mówienie, że problemem jest zawsze tylko garstka chuliganów, a reszta zachowuje się wzorowo, stanowi nieudolną próbę zakłamywania rzeczywistości. Tylko na chwilę, po której następuje kolejne spięcie”.

I nastąpiło, nastąpi następne, jak długo problem bandytyzmu na stadionach nie zostanie kompleksowo rozwiązany, a tylko kolejny raz nieudolnie przypudrowany.

▬ ▬ ● ▬