2019-01-17
Poziom nienawiści
Od początku tygodnia wypowiedziano i napisano wiele pięknych słów. Szkoda, że za chwilę zostaną brutalnie zweryfikowane przez życie. Właściwie już są.
Po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza rozpoczęła się ogólnonarodowa dyskusja o mowie nienawiści i nawoływanie, by się opamiętać. Słowa na pewno nie trafiły do wszystkich, skoro w czwartkowy poranek włączyłem telewizor i dowiedziałem się, że od niedzieli aresztowanych zostało sześć osób, które groziły innym śmiercią! Czyli mowa nienawiści nabrała wręcz wyrazistości.
W piłce jest czymś… naturalnym. Sławomir Peszko tak mówi o hejcie (przegladsportowy.pl):
„Przyzwyczaiłem się. Oczywiście, wiele opinii mnie boli. Wkurzam się, ale z drugiej strony trwa już to tak długo, że nauczyłem się przymykać oko na te sprawy”.
Anna Lewandowska, żona Roberta, jednego z najlepszych przyjaciół Peszki, zamieściła przesłanie:
„Nienawiść rodzi nienawiść.
Miłość rodzi miłość.
Tylko miłością można wygrać ze złem”
Przesłanie piękne i szlachetne, ale czy wytrzyma konfrontację z rzeczywistością?
Zbigniew Boniek zastanawia się:
„Dlaczego my się tak nienawidzimy? Teraz będzie sztuczny smutek i potem znowu każdy w swoją stronę. Boże Drogi”.
Panie prezesie, najlepiej zacząć od siebie. Czy to nie pan był autorem wypowiedzi na temat jednego z piłkarskich oficjeli: „Gość pie.....ty”? Czy według pana takie określenie ma już coś wspólnego z nienawiścią, czy mieści się jeszcze w granicach dopuszczalnej publicznej wymiany zdań?
Właśnie kontrakt z Legią rozwiązał Krzysztof Mączyński, co nie jest oczywiście informacją w jakikolwiek sposób związaną z dyskusją na tragiczny temat zmuszający do zadumy. Ale bez trudu znalazłem jakieś odniesienie.
Mączyński jest ofiarą rządów w warszawskim klubie portugalskiego trenera Ricardo Sa Pinto. Został odstawiony od drużyny, choć to teoretycznie aktualny reprezentant Polski i Legia zapłaciła kiedyś za niego sporo pieniędzy.
Nie wiem co będzie dalej z tym piłkarzem, ale wymyśliłem pewien scenariusz – Mączyński wraca do Wisły Kraków, barw której bronił przed przeprowadzką do Warszawy. Scenariusz raczej nieprawdopodobny, nie tylko ze względu na aktualną sytuację w klubie, choć mimo to warto się nad nim chwilę pochylić, by przewidzieć prawdopodobne reakcje.
Mączyńskiego zalałaby najpewniej fala nienawiści. Taka sama, jak w momencie, gdy zdecydował się odejść z Wisły. Być może, po niedawnych aresztowaniach, nikt nie groziłby mu już śmiercią, ale zostałby zwyzywany od zdrajców i judaszy. Wulgaryzmy pod jego adresem trudno by było zliczyć.
Ktoś może próbowałby podobne zachowania rozgrzeszać twierdząc, że kibice reagują emocjonalnie, że to często ze ślepej miłości do ich ukochanego klubu. Że przecież Mączyński wcześniej powiedział to czy tamto…
Ale od razu przypomniał mi się podobny przypadek z Bundesligi. Czyż Mario Götze nie przeniósł się z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium, by następnie powrócić do pierwszego klubu? Kibice nie chcieli jego powrotu. A jednak wrócił i gra już kolejny sezon. To prowadzi niestety do smutnego wniosku, że poziom nienawiści w piłkarskim świecie w obu krajach jest nieporównywalny.
▬ ▬ ● ▬