Poselska pamięć

Fot. Trafnie.eu

W niedzielę spełniłem swój obywatelski obowiązek. Teraz spełniam kolejny, podsumowując wyniki wyborów do Sejmu. Oczywiście baaaaardzo wybiórczo.

Dlatego czytając obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej wybierałem nazwiska znane mi z piłkarskich boisk. Za wiele ich nie było, palce jednej dłoni wystarczą, by zliczyć wszystkie. W przypadku tych wybranych, lista jest jeszcze krótsza. Piłkarskim rodzynkiem w Sejmie będzie Roman Jacek Kosecki (3 258 głosów) z listy Platformy Obywatelskiej. Gdy kiedyś z nim rozmawiałem, zastanawiał się, czy startować na kolejną kadencję. Nie pamiętam kiedy to dokładnie było, ale widać dość dawno, bo wystartował. I kolejne cztery lata spędzi na ulicy Wiejskiej.

Przepadli za to w wyborach inni dawni zawodnicy – Dariusz Paweł Dziekanowski (1 991) i Jerzy Piotr Podbrożny (328). I jeszcze ten, którego zostawiłem sobie na deser. Nie będzie dla czytelników konkursu zgadywania kogo mam na myśli. Bo na myśli mogę mieć tylko jednego. Mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski zakończył właśnie swój poselski żywot.

Startował ponownie, tym razem z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu piotrkowskim (nr 10), w którym wybierano dziewięciu posłów. Na 294 529 ważnych głosów otrzymał 1 347, czyli około 0,4 (niecałe pół) procenta. Zajął dziewiąte miejsce, ale wśród kandydatów... PO. Wyprzedziło go też szesnastu kandydatów z listy PiS, czyli partii, z której zrejterował podczas ostatniej kadencji. Z iloma kandydatami z pozostałych list także przegrał, nie chciało mi się już liczyć, bo to bez znaczenia.

Wszystkowiedzący były bramkarz był wyraźnie rozczarowany takim obrotem sprawy, ale postanowił trzymać fason, mówiąc onet.pl:

„Taki jest werdykt wyborców, przyjmuję to z pokorą. Uważam, że była to naprawdę wspaniała przygoda”.

Może dla posła Tomaszewskiego była. Wolałbym jednak, żeby kandydaci do parlamentu kraju, w którym mieszkam, nie starali się tam dostać dla przeżycia jakieś przygody. Na to są lepsze miejsca. Tak samo jak na wygadywanie różnych bajek w stylu:

„Jarosław Kaczyński jest Kazimierzem Górskim polskiej polityki”.

Czy:

„Ewa Kopacz jest Adamem Nawałką polskiej polityki”.

Bez komentarza…

Pan Tomaszewski dał też przykład jak można próbować przerobić klęskę w sukces:

„Jestem wskazówką dla wszystkich posłów, że POPiS jest możliwy. Byłem i w PiS-ie, i w PO, a tak naprawdę oprócz jednego człowieka, którego nie ma już w PiS-ie, mam w obu partiach bardzo wiele koleżanek i kolegów. Złego słowa o nich nie powiedziałem i nie powiem”.

To ciekawa teoria, bo pamiętam, jak poseł (jeszcze) PiS, Jan T. mówił do telewizyjnej kamery, że musi zaszczepić swojego psa, bo obwąchiwał posłów PO. A pan nie pamięta?

▬ ▬ ● ▬