2018-11-21
Polska – marzenie wszystkich!
We wtorek dwie reprezentacje rozgrywały mecze w Portugalii. Śledząc relacje z nich trudno nie zauważyć, że nie wszyscy odrobili wcześniej pracę domową.
Najpierw w Chaves młodzieżowa reprezentacja Polski pokonała 3:1 portugalskich rówieśników w rewanżowym meczu barażowym o awans do finałów mistrzostw Europy. Wynik sensacyjny. Portugalczycy przed tygodniem w pierwszym spotkaniu zwyciężyli w Zabrzu 1:0 grając, takie odniosłem wrażenie, na lekkim luzie. Ale już nie tylko ja odnosiłem wrażenie, że to w teorii znacznie lepsza drużyna od tej dowodzonej przez trenera Czesław Michniewicza, biorąc pod uwagę wyszkolenie techniczne, czy operowanie piłką.
Jak to więc możliwe, że w przyszłym roku w finałach we Włoszech i San Marino nie zagra? Wbrew pozorom łatwe do wytłumaczenia, choć niestety nie ucieknie się od banałów. Pierwszy – w piłkę najpierw gra się głową, a dopiero później nogami. I nawiązujący do tego drugi – kto „wygrywa” mecz jeszcze przed wyjściem na boisko, może się bardzo oszukać.
I tak było właśnie w Chaves. Młodzi Portugalczycy dojechali na mecz z godzinnym opóźnieniem. Chyba wyszli na boisko z przeświadczeniem, że bez wysiłku popędzą tych frajerów, których ograli przed tygodniem na ich terenie.
Ale naprzeciwko stanęła nie żadna frajerska zbieranina, tylko optymalnie zmobilizowana i umotywowana drużyna. Zanim portugalscy gwiazdorzy ów fakt pojęli, przegrywali do przerwy 0:3.
Przeczytałem komentarz, że był to „wspaniały mecz” Polaków. Chyba ktoś nie odrobił pracy domowej i uderzył w te same tony co wcześniej przy relacjonowaniu meczów reprezentacji seniorów. Wspaniały to był na pewno wynik, a mecz najwyżej do przerwy.
Ktoś się musiał zdrzemnąć po pierwszej połowie i obudzić dopiero po końcowym gwizdku. Bo w drugiej Portugalczycy zaczęli wreszcie grać w piłkę, w odróżnieniu od naszych, ograniczających się wyłącznie do jej wykopywania z pola karnego. Jak się czasami udało, nawet za linię środkową.
Ale bronili się dzielnie, tracąc tylko jednego gola. I dali bolesną lekcję faworyzowanym gospodarzom. Brawo! To nie twój problem, że ktoś cię zlekceważył. Twoim obowiązkiem jest taką sytuację wykorzystać. I piłkarze Michniewicza wykonali zadanie perfekcyjnie.
Mając świeżo w pamięci ich wyczyn z nadzieją czekałem na mecz pierwszej reprezentacji w Lidze Narodów w oddalonym od Chaves o sto kilometrów Guimarães. Starsi wzięli przykład z młodszych remisując 1:1. Czy nie dali się ograć, jak w październiku w Chorzowie, drużynie z wyższej półki, bo za taką uważam obecnie Portugalię. Choć rywale nie wystąpili w najsilniejszym składzie, choć prezes PZPN Zbigniew Boniek stwierdził słusznie, że zagrali „z hamulcem lekko zaciągniętym”, trzeba to było jeszcze wykorzystać.
I orły Brzęczka wykorzystały, potrafiąc się podnieść i wyrównać, mimo straty bramki w pierwszej połowie. Wynik trudno uznać za szczęśliwy, skoro były nawet sytuacje do jego podwyższenia. A jest to wynik gwarantujący miejsce w pierwszym koszyku w zaplanowanym w przyszłym tygodniu losowaniu grup eliminacyjnych mistrzostw Europy w 2020 roku, z czego trzeba się cieszyć, ale...
Nie mam wątpliwości, że to miejsce na wyrost, tak jak nie mam wątpliwości, że wszyscy rywale z pozostałych koszyków marzą teraz, by w losowaniu trafić właśnie na Polskę! A warto pamiętać, z którego koszyka była losowana przed mistrzostwami świata w Rosji, które zakończyły się wiadomo jak.
▬ ▬ ● ▬