2014-12-29
Podsumowanie 2014 roku – cz. 4
Pod koniec sezonu sporo się działo. Dużo oglądania, mało czasu na notowanie wypowiedzi. Dlatego cytaty aż z trzech miesięcy, od kwietnia do czerwca. Ale jakie!
Szczególnie wypowiedzi jednej osoby okazały się wręcz prorocze. No i te opinie byłej gwiazdy o kobietach – najlepiej, żeby „była piękna, zgrabna, inteligentna, świetnie ubrana, ciepła...” Przeczytajcie zresztą sami.
* * *
Podstawowa pensja dla młodych piłkarzy powinna być niska. Niech dostają spore pieniądze, ale tylko za to, co zrobią na boisku. Grasz w podstawowym składzie – super, dostajesz premię. Strzelisz gola? Okej, fajnie – należy ci się nagroda. Ale niech młodzi tę kasę podnoszą z murawy, a nie dostają ją za figurowanie w klubowej kadrze i odbębnienie treningu.
Dwa słowa o transferze Pawła Dawidowicza do Benfiki. Szczerze – jestem w szoku. Dla mnie jego największym atutem jest wiek. Nic więcej. Ale widocznie skauci klubu z Lizbony dostrzegli w nim coś więcej.
Andrzej Iwan, były reprezentant Polski
Tak naprawdę, im większy sukces, tym jest się narażonym na większą krytykę. Na przykład Robert Lewandowski. Z jednej strony jest na bardzo wysokim poziomie sportowym, może wejdzie jeszcze wyżej, ale z drugiej – każde jego niepowodzenie, każda seria niestrzelonych bramek, powodują falę krytyki.
W sporcie jest tak, że nie można się załamywać niepowodzeniami. Zwłaszcza działają tak na nas osobiste porażki – nie strzeliłem karnego i cała drużyna wiesza na mnie psy. Czuję się źle, czuję, że zawiodłem, czuję się rozczarowany, itd. Im więcej takich niepowodzeń, tym bardziej taki zawodnik, zwłaszcza młody, może pomyśleć: „Nie no, nie nadaję się, znowu zawiodłem, po co mi to. Ja już tam nie wrócę”. Tymczasem nie wolno się takimi rzeczami zrażać, bo to normalne na każdym etapie kariery. Nie raz się nie strzeliło karnego, nie raz się zagrało słaby mecz, nie raz nie wykorzystało się sytuacji. Zdarzają się bramki samobójcze, które były, są i będą.
Oczywiście, najlepiej, żeby kobieta była piękna, zgrabna, inteligentna, świetnie ubrana, ciepła, a jeszcze do tego zaradna. Można byłoby stworzyć ideał, ale każdemu podoba się coś innego. To nie jest tak, że jak widzę ładną dziewczynę, to ona z urzędu mi się spodoba. Są gusta i guściki. Czasami jakiś mały detal twarzy czy figury, może zadecydować, że zwrócę na kogoś uwagę. To oczywiście pierwsze wrażenie, potem jest głos, rozmowa, wnętrze, które mogą spowodować, że to pójdzie w jedną lub w drugą stronę. Do tego dochodzi przyciąganie.
Bardzo często w związku występują problemy w komunikacji. Kobiety często zakładają z góry, że mężczyzna powinien się domyśleć, a to błąd. Facet ma inne postrzeganie i jemu trzeba po prostu dosadnie powiedzieć, czego się od niego oczekuje. Najwięcej kłótni jest z najbardziej błahych powodów. Lepiej jest o wszystkim na spokojnie porozmawiać, niż próbować trzymać w sobie. Jestem osobą skrytą, wolę jakiś problem przetrawić sam, a to nie prowadzi do niczego dobrego, bo druga strona i tak widzi, że coś jest nie tak. Dlatego umiejętność rozmowy, delikatność w tej rozmowie i cierpliwość są bardzo ważne.
Maciej Żurawski, były reprezentant Polski
Jeden z dziennikarzy po meczu z Podbeskidziem powiedział fajną rzecz: "daliśmy Sebastianowi [Mili] drugie życie". Ta decyzja o zabraniu mu opaski kapitana może była kontrowersyjna, ale jest to drugi mecz, w którym pokazuje, że jest na dobrej drodze do odzyskania swojego starego oblicza. Te dwa tygodnie, które są przed nami chcemy wykorzystać, żeby jego umiejętności wnieść na wyższy poziom.
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław
Po to przez wiele lat sprowadzano i sprowadza się piłkarzy z Europy, żeby Amerykanie nauczyli się wszystkiego jeżeli chodzi o futbol. Tutaj, na Starym Kontynencie, wiele rzeczy stoi na znacznie wyższym poziomie. Oprawa meczów, organizacja, to wzór do naśladowania dla klubów w USA. Na razie nie wszystko funkcjonuje jeszcze tak, jak powinno, bo piłka nożna, to za oceanem sport numer 5. Trzeba zmiany mentalności i jeszcze więcej czasu, żeby to się poprawiło. Ale trzeba przyznać, że Amerykanie bardzo się starają i nadrabiają zaległości.
Robert Warzycha, dyrektor (trener) Górnika Zabrze
Drużyna zawsze musi grać o zwycięstwo, one pomagają budować atmosferę. Potrafię radzić sobie z presją, dobrze znoszę stres. Najważniejsze, by porażki nie wpływały negatywnie na zawodników. Wyciągamy wnioski z tych spotkań. Byłoby mi łatwiej, gdyby bilans był lepszy, ale to wciąż wyłącznie przygotowania do eliminacji. Jesienią zespół będzie gotowy pod względem mentalnym, taktycznym i motorycznym.
Adam Nawałka, trener reprezentacji Polski
Kibice Atletico wywodzą się z mniej zamożnych, robotniczych dzielnic, wielu z nich to Latynosi. Real to bardziej zamożna elita, która na mecze zakłada koszulę, krawat i marynarkę. To ma wpływ na jakość kibicowania. Atmosfera na Atletico jest żywiołowa, głośna i gorąca, przypomina niektóre stadiony angielskie.
Ciężko pracujący na co dzień kibice mogli wybaczyć porażki, ale nigdy nie godzili się, jeśli drużyna nie walczyła. Wymagali oddania, serca i zaangażowania. Kiedyś syn pytał ojca: Czemu kibicujemy Atletico, skoro zawsze przegrywa. Bo jesteśmy tacy, jak oni. Zawsze musimy walczyć o swoje – odpowiedział. Dziś ten charakter drużyny widać najlepiej, a architektem sukcesów jest Simeone.
Myślicie, że Steven Gerrard w szatni Liverpoolu decydował o wszystkim? Ależ skąd! Gdy pojawiał się jakiś problem i drużyna była podzielona, wcale nie wyglądało tak, że mówił podniesionym głosem kilka zdań i to wystarczało. Benitez w naszym zespole miał trzech przywódców i wyglądało to tak: Gerrard coś mówi, a po chwili wspiera go Xabi Alonso. – Chłopaki, Stevie ma rację, właśnie tak się musimy zachować – tłumaczył Hiszpan. Alonso może nie miał jakiejś wielkiej charyzmy, ale na boisku był fantastyczny, w wielu meczach piłkarsko przewyższał Gerrarda i w szatni miał wielki posłuch wśród obcokrajowców. Jako trzeci do dyskusji włączał się zawsze Jamie Carragher. Jego zdolności przywódcze w skali od 1 do 10 oceniłbym na 9. Gdy Jamie dorzucał coś od siebie, sprawa była rozstrzygnięta.
Jerzy Dudek
Obawiam się, że nie będzie piłki nożnej w Łodzi przez ładnych parę lat.
To byłoby najlepsze wyjście dla piłki nożnej w Łodzi. Jeden miejski stadion, jedna drużyna złożona z największych talentów z regionu, jeden cel sponsorów. Ale powiedzmy sobie szczerze, że to mrzonka. Kibice nigdy nie zaakceptują takiego połączenia.
Sławomir Chałaśkiewicz, były piłkarz Widzewa
Przejmuję się tym, co ode mnie zależy. Muszę jak najlepiej przygotować drużynę, bez względu na to, jakich mam zawodników. Resztę zostawiam losowi. Nie chcę zajmować się sprawami, na które nie mam wpływu.
Pan profesor [Janusz Filipiak] ma prawo do wszelkich opinii na mój temat. Jest właścicielem klubu, a ja go szanuję nie tylko dlatego, że jest człowiekiem starszym ode mnie, ale że drugi raz dał mi szansę pracy w Cracovii. Mam jednak wrażenie, że jest źle poinformowany, daje wiarę osobom, którymi się otacza, a które nie tylko nie znają problemów i specyfiki pracy z drużyną, ale czasami intrygują. Stąd biorą się nieporozumienia.
Wojciech Stawowy, trener Cracovii
Zawsze pracuję najlepiej jak umiem i z góry nie zakładam złych intencji ludzi dookoła mnie. Nie szukam drugiego dna.
Najchętniej bym wyjechał za granicę. To najlepsza inwestycja w siebie, mógłbym się rozwinąć trenersko i językowo. Nie jest to oczywiście prosta sprawa, ale te bramy się powoli otwierają. Chcę pracować w dobrych warunkach, w profesjonalnym klubie. Dla mnie bycie trenerem to misja i poświęciłem jej swoje życie.
Piotr Stokowiec, były trener Jagiellonii Białystok
Trzeba wiedzieć, co gwarantuje sukces albo przybliża do niego. Na pewno nie krótka praca trenera. Brakuje cierpliwości do trenerów. Jesteśmy zależni od wyników. Tylko jak się umawiamy, że interesuje nas utrzymanie i to jest celem, a w pewnym momencie drużyna znajduje się na piątym miejscu, to nie zmieniajmy natychmiast oczekiwań. OK, walczmy, bądźmy ambitni, spróbujmy ugrać coś więcej. Ale jak nie wyjdzie, to nie wyrzucaj chłopa na bruk. Nie można w ten sposób postępować.
Jan Urban, były trener Legii
Miałem za cel nauczyć się języka polskiego, ale jedna kilkugodzinna sesja tygodniowo nie wystarcza. Na razie tylko trochę rozumiem.
Henning Berg, trener Legii
To skandynawski typ człowieka. Zawsze jest spokojny, ma analityczny umysł. O suszarce w szatni na wzór Aleksa Fergusona nie ma mowy. Trener Berg podchodzi do sytuacji na boisku bardzo spokojnie. Przekazuje krótkie, merytoryczne uwagi. Oczywiście w pewnych momentach podnosi głos, ale na pewno nie można nazwać go furiatem.
Jakub Rzeźniczak, obrońca Legii
Swoją pozycję budowałam od zera, tworzyłam moje stanowisko po swojemu, od podstaw. Osobie niezwiązanej ze światem piłkarskim nie jest łatwo, bo nie ma kontaktów, wypracowanych relacji w innych klubach, instytucjach związanych z piłką, nie ma znajomości wśród tzw. działaczy, ale z perspektywy czasu wiem, że to był plus.
To jest problem, który dotyczy nie tylko świata sportu. Że kobieta musi umieć więcej, wiedzieć więcej i cały czas udowadniać, że jest dobra i się nadaje. Zdarzały się sytuacje, gdy sędziowie na odprawach próbowali sprawdzić czy się orientuję. Podpytywali o przepisy, regulamin rozgrywek, ale nie dałam się zagiąć. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jednak sytuacja, w której ocenia się mnie negatywnie tylko dlatego, że jestem kobietą, jest dla mnie nie do przyjęcia. To po prostu szowinizm. Ciężko pracuję i robię wszystko, żeby organizacja życia drużyny była na wysokim poziomie, więc niepochlebne komentarze mojej osoby, które można przeczytać gdzieś w internecie nie są sprawiedliwe. Nigdy nikt mi nie powiedział w oczy, że się nie nadaję. Jeśli mi to powie – niech poda właściwy argument, a ja na pewno do tego się ustosunkuję.
Nie wchodzę do szatni, gdy piłkarze się przebierają, bo nie chcę stwarzać niezręcznych sytuacji. Jeśli przed meczem muszę coś przekazać drużynie, to wchodzę. Ale nie myślę, wtedy, że któryś będzie się przebierał. Jestem kierownikiem drużyny, piłkarze nie są dla mnie obiektem westchnień, ja dla nich też nie. To są po prostu moi kumple z pracy.
Przeklinam... Ale tak normalnie, nie, że co drugie słowo to przekleństwo. Może właśnie dlatego też było mi się łatwiej zaaklimatyzować w tym męskim świecie. Bo jak piłkarze bluźnią, to ja się nie oburzam.
Gdy na stadionie zagrano hymn Ligi Mistrzów. Nie zapomnę tego do końca życia. Tych ciar na plecach, tego, że byłam wtedy z moją drużyną, na moim stadionie, tych łez wzruszenia – uważam, że takie momenty też scalają zespół.
Wiele razy nie wyobrażałam sobie różnych rzeczy, a one się działy. I życie toczyło się dalej, dlatego teraz jestem gotowa na każdy życiowy i zawodowy scenariusz. Mam świadomość, że nie ma ludzi niezastąpionych i że za rok mogę być w zupełnie innym miejscu. Moją jedyną stałą jest córka. Reszta zawsze się z czasem układa nawet po rewolucjach. Legii zawsze będę kibicować i życzyć mistrzostwa, a póki jestem jej częścią to jestem przekonana, że ponownie będę kierownikiem Mistrza Polski.
Marta Ostrowska, kierownik drużyny Legii
Cytaty pochodzą z: przegladsportowy.pl, “EKSmagazyn”, onet.pl, “Rzeczpospolita”, polskatimes.pl
▬ ▬ ● ▬