Pamiątka w CV

Fot. Mikołaj Barnabell

Przyszedł mi do głowy pomysł wyboru specyficznej drużyny. Z pozoru absurdalny, jednak nie do końca, bo związane jest z nim określone przesłanie.

Gdy przeglądałem kadry ligowych drużyn, zacząłem się zastanawiać, ile to już razy słyszałem, że znajduje się w nich ktoś, kto ma w CV niezwykle ponętnie brzmiącą nazwę klubu. I postanowiłem dokonać przekornego wyboru jedenastki Ekstraklasy złożonej z tych… nazw właśnie: Benfica Lizbona - Inter Mediolan, AC Milan, Real Madryt, Manchester United - Lazio Rzym, FC Barcelona - Real Madryt, Leicester City, Atlético Madryt - Sevilla FC.

Czyż zestawienie nie wygląda intrygująco, żeby nie powiedzieć imponująco? Wygląda z pewnością, ale same nazwy klubów nie grają. Pod każdą kryje się zawodnik występujący aktualnie w polskiej lidze. Co ich poza tym łączy? Otóż żaden nie zdołał zadebiutować w żadnej z czołowych lig europejskich w barwach sławnego klubu! Występowali najwyżej w drużynach młodzieżowych lub rezerwach, ewentualnie zaraz po sfinalizowaniu transferu zostali wypożyczeni do słabszych drużyn.

A oto jedenastka w pełnej krasie: Marcel Mendes-Dudziński (wcześniej związany z: Benfica Lizbona/obecnie w: Legia Warszawa) - Tommaso Guercio (Inter Mediolan/Śląsk Wrocław), Bartosz Salamon (AC Milan/Lech Poznań), Kamil Glik (Real Madryt/Cracovia Kraków), Łukasz Bejger (Manchester United/Śląsk Wrocław) - Patryk Dziczek (Lazio Rzym/Piast Gliwice), Ben Lederman (FC Barcelona/Raków Częstochowa) - Jean Carlos Silva (Real Madryt/Raków Częstochowa), Bartosz Kapustka (Leicester City/Legia Warszawa), Jorge Félix (Atlético Madryt/Piast Gliwice) – Marc Gual (Sevilla FC/Legia Warszawa). Ten ostatni ma w CV jeszcze Barcelonę i Real Madryt!

Czemu ma służyć zestawienie takiej jedenastki? Wbrew pozorom nie kryją się za tym żadne efekciarskie zamierzenia. Na tym przykładzie wyraźnie widać, że nazwa sławnego klubu nie zapewni wielkiej kariery. Jedynie Kamil Glik (może jeszcze w pewnym stopniu także Bartosz Salamon), który nie miał szans przebić się do pierwszej drużyny Realu, po wyprowadzce z Madrytu zaliczył naprawdę udaną karierę. Jej apogeum stanowiło zdobycie mistrzostwa Francji z AS Monaco, którego został kapitanem.

Dla pozostałych słynny klub w CV ma znaczenie chyba głównie dla ich agentów, którym posługiwanie się jego nazwą może ułatwiać negocjacje przy ewentualnym angażu do nowej drużyny. Ale może też stanowić swoisty pocałunek śmierci. Na przykład karierę Bartosza Kapustki można podzielić na dwie części: do transferu do Leicester City i po wspomnianym transferze. Ten pierwszy okres bardzo obiecujący, ten drugi wręcz odwrotnie i nie sposób w tym przypadku wszystkich nieszczęść zwalać tylko na poważne kontuzje.

Dlatego apeluję, taki był cel napisania tego tekstu, by nie podniecać się za bardzo nazwami sławnych klubów, szczególnie gdy jakiś nastolatek ma do takiego przejść. Bo trafia najczęściej do jednej w wielkich piłkarskich fabryk, w której taśmowo produkuje się zawodników. Ale z tej produkcji jedynie jednostki wybitne potrafią się przebić do pierwszej drużyny seniorów. Dla reszty będą tylko pamiątką w ich piłkarskim CV.

▬ ▬ ● ▬