2016-07-28
Odtrutka po EURO
Legia odniosła cenne wyjazdowe zwycięstwo w pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów. Nie należy się jednak nim zachłystywać.
Wygrała 1:0 ze słowackim klubem AS Trenčín. Mecz okazał się, przynajmniej dla mnie, bardzo ciekawy z kilku powodów. I to nawet jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Gdyby UEFA wprowadziła kategorię „najciekawsza drużyna rozgrywek”, przeciwnicy Legii mogliby liczyć na pewną nagrodę.
Oto ich skład w środowym meczu: 20 – 18, 18, 27, 25 – 23 - 25, 20 – 18, 24 (18), 19 (21). Nie są to numery zawodników, ale ich wiek. Jak łatwo się zorientować połowę składu stanowią piłkarskie dzieciaki. Rozmawiamy przecież o najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych na świecie, w których doświadczenie jest bezcenne. A tu dwudziestolatek na bramce, a przed nim na obronie dwóch osiemnastolatków.
Przeciwko Legii wystąpiło czterech Nigeryjczyków, dwóch Holendrów i jeden Anglik. Reszta to Słowacy, głównie wychowankowie klubu z Trenčína. To dało w sumie istną mieszankę wybuchową. Ze słowacką drużyną nigdy nie wiadomo jednak czy podczas meczu będzie to wybuch kontrolowany, czy czyniący spustoszenie we własnych szeregach.
W poprzedniej rundzie Trenčín wyeliminował słoweńską Olimpiję Lublana dzięki większej liczbie bramek zdobytych na wyjeździe. Bilans z obu meczów był bowiem remisowy – 6:6. Najpierw drużyna ze Słowacji wygrała na wyjeździe 4:3, by w rewanżu przegrać u siebie 2:3.
Określenie „u siebie” wymaga jeszcze doprecyzowania. Meczów w kwalifikacjach Ligi Mistrzów nie rozgrywa bowiem na własnym stadionie, bo ten się do tego nie nadaje, tylko w Żylinie. Niestety, dla przyjezdnych zespołów, jest tam sztuczna murawa, co na pewno im nie pomaga.
Biorąc wszystko pod uwagę trudno się było nudzić w środowym meczu. Stanowił swoistą odtrutkę po EURO 2016, na które wszyscy narzekali ze względu na defensywną grę. W Żylinie wręcz odwrotnie – niektórzy zawodnicy Trenčína niemal za ujmę na honorze uznawali powrót na własną połowę.
Szczególnie młodzi Nigeryjczycy uwielbiali dryblować pod bramką rywali. Trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem dobrze. Niestety z reguły fatalnie oceniali moment, gdy należy pozbyć się piłki, podając ją do lepiej ustawionych partnerów. A gdy decydowali się na strzały z dalszej odległości, najczęściej byli zupełnie do tego nieprzygotowani. Dlatego piłka leciała daleko od bramki.
Mimo wszystkich wad i przewagi młodzieńczej fantazji nad boiskowym rozsądkiem, zawodnicy z Trencina powinni zdobyć nawet kilka bramek. Dlaczego nie zdobyli? Bo za każdym razem przeszkodził im najlepszy w drużynie Legii Arkadiusz Malarz. Powinno to dawać do myślenia trenerowi mistrzów Polski, że w kolejnym meczu kluczową rolę odgrywa jego bramkarz. Najważniejsze dla Besnika Hasiego, że Nemanja Nikolić po udanym kontrataku zdobył w drugiej połowie zwycięskiego gola.
Powinno też dawać do myślenia wszystkim, którzy już rozpoczęli wypatrywanie rywala dla Legii w decydującej rundzie kwalifikacyjnej do fazy grupowej wymarzonych rozgrywek. Niech nie lekceważą Trenčína przed rewanżem! To jest naprawdę mieszanka wybuchowa. W Warszawie goście na pewno nie będą się bronili. Trzeba bardzo na nich uważać. Może być ciekawy mecz. Mam nadzieję, że Legia wypunktuje rywali równie skutecznie, jak w Żylinie. Na szczęście trener Hasi nie stracił kontaktu z rzeczywistością, stwierdzając po meczu:
„Awans jeszcze nie jest nasz”.
▬ ▬ ● ▬