2017-01-28
...oby okazała się prawdziwa
Jestem przerażony czytając kolejne informacje na pewien temat pojawiający się od kilku dni. Tylko ja, bo inni wręcz przeciwnie, zachwyceni.
Arkadiusz Milik ma się podobno znaleźć w kadrze Napoli na najbliższy mecz Serie A z Palermo. Tak twierdzą włoskie media, a powtarzają za nimi polskie. Informacja jest powszechnie uznawana za wspaniałą, w tych polskich. Milik raczej jeszcze nie podniesie się z ławki rezerwowych, jeśli na niej zasiądzie. Tak twierdzą te same media. Znakomicie! Chyba jeszcze nigdy nikomu nie życzyłem tak szczerze, żeby nie… zagrał.
Nie ukrywam, że informacja o potencjalnym występie Milika mnie przeraża. Przerażały zresztą niemal wszystkie pojawiające się po jego operacji kolana. Dla przypomnienia tylko wspomnę, że w październikowym meczu eliminacyjnym z Danią doznał naderwania więzadeł krzyżowych. Oglądałem powtórkę feralnej sytuacji. Noga wygięta w kolanie w nienaturalny sposób wyglądała strasznie i nasuwała bolesne skojarzenia. Jako osoba, która także kiedyś zerwała podczas gry w piłkę więzadła, wiem doskonale jakiego rodzaju to uraz, gdy noga nagle dziwnie ucieka w bok.
Milik szybko przeszedł operację, która przebiegła sprawnie. No i się zaczęło. Czytając informacje o jego ekspresowej rehabilitacji dochodziłem do wniosku, że chyba doznał złamania paznokcia. Wystarczyła jedna wizyta u kosmetyczki, minutowy zabieg i nikt nie zauważył, co się stało. Już się rusza, już normalnie trenuje, już za chwilę wróci do gry. Na pewno w styczniu...
Rozmawiałem z kilkoma osobami, które na piłce zęby zjadły. Wszyscy powtarzali to samo – niemożliwe, by wrócił tak szybko!!! Poza tym, piłkarz potrzebuje z reguły tyle samo czasu na dojście do pełnej formy, o ile w ogóle będzie w stanie ją odzyskać, ile minęło od odniesienia kontuzji, do rozpoczęcia treningów z normalnym obciążeniem. Jeśli spróbuje przyspieszyć ten proces, może się to źle skończyć.
Znajomy z Holandii przypomniał mi perypetie Ruuda van Nistelrooya w 2000 roku. Jako piłkarz PSV Eindhoven odniósł kontuzję kolana. Wtedy był już dogadany z Manchesterem United. Zamiast w pełni się wyleczyć, rwał się do powrotu na boisko, co skończyło się fatalnie. Uraz się odnowił, kontrakt z Anglikami został unieważniony i podpisany dopiero rok później, gdy van Nistelrooy już w pełni się wyleczył i wrócił do normalnej dyspozycji.
Przypomniałem sobie jak długo pauzował po kontuzji kolana Jakub Błaszczykowski. Kilka dni temu przeczytałem, że do gry ma niedługo wrócić Michał Żyro. Tylko że on zerwania więzadeł doznał pół roku wcześniej niż Milik!
Jak to więc możliwe, że ten ostatni ma znów grać po zaledwie trzech miesiącach z kawałkiem? Czy to w ogóle możliwe? Czy nie zakończy się za chwilę dla niego tak przykro, jak kiedyś dla van Nistelrooya? Nawet nie chcę tego brać pod uwagę. Ale czy jest jakaś alternatywna opcja?
Każdy organizm jest inny. Być może ten Milika potrafi się rzeczywiście błyskawicznie regenerować, znacznie krócej niż organizmy innych piłkarzy. Czyli swoisty fenomen! Jeśli to prawda, polski piłkarz powinien już za kilka dni znów grać w Serie A. Oby wersja okazała się prawdziwa, czego Milikowi i sobie życzę. Na wszelki wypadek dla ostrożności dodając – czym później wróci, tym lepiej.
▬ ▬ ● ▬