No, nie wytrzymałem...

Fot. Trafnie.eu

W sobotę obejrzałem mecz inaugurujący rundę wiosenną w drugiej lidze. Emocji sporo. Były i przepiękne bramki, i niewykorzystany karny, i niestety coś jeszcze.

W Legionowie Legionovia grała z Kotwicą Kołobrzeg, zwyciężając 3:1. Kiedy na początku meczu zobaczyłem kilkudziesięcioosobową grupę kibiców z Kołobrzegu, pomyślałem – że im się chce? Przecież to tylko druga liga, a tak naprawdę trzecia. I jeszcze ich drużyna ledwo nad strefą spadkową, więc cudów raczej nie mogą się spodziewać. Skalkulowałem, że z Kołobrzegu do Legionowa musi być z pięćset kilometrów w jedną stronę!

Podziwiam kibiców, którzy potrafią jechać tyle na mecz. Podziw tym większy, im niższa liga. Sami za to płacą, a wymęczą się w podróży odbywanej raczej w niezbyt luksusowych warunkach. I na dodatek często mają powrót w wisielczych humorach, gdy drużyna dostanie po głowie, co na wyjazdach jest prawie normą.

W sobotę na szczęście pogoda była względna. Temperatura kilka stopni powyżej zera i nie padało. Bo jeszcze nie daj Boże moknąć dwie godziny? Już pełny dramat. Więc pełny szacunek dla tych, którym mimo wszystko się chciało.

Ale szacunek można zyskać, można też stracić. Przyjezdni z Kołobrzegu stracili go w moich oczach w dziewięćdziesiątej minucie. Trener Legionovii Robert Pevnik zarządził zmianę. Przy bocznej linii szykował się do wejścia Rafał Maciejewski. W jego kierunku wolniutko dreptał Samuelson Odunka. Nie zdążył opuścić boiska. Wcześniej sędzia Daniel Stefański pokazał mu czerwoną kartkę, bo Odunka pokazał kibicom z Kołobrzegu środkowy palec. Taki gest traktowany jest jako niesportowe zachowanie. Arbiter nie miał wyjścia, podjął decyzję zgodną z obowiązującymi przepisami.

Odunka jest Nigeryjczykiem. Od 2006 roku występuje w różnych polskich klubach w niższych ligach. To bardzo sympatyczny piłkarz, świetnie mówi po polsku. Chyba niestety za dobrze, bo zrozumiał, co krzyczeli do niego ci z Kołobrzegu.

Po meczu wyszedł do dziennikarzy i wszystko wyjaśnił. Obrażali go już w pierwszej połowie. Co krzyczeli?

"To, co zwykle – ty czarna..." 

Odunka zdobył wyrównującą bramkę. Jest szybki, więc śmiga po skrzydle, robiąc obrońcom sporo problemów. W drugiej połowie więcej biegał blisko trybuny z kibicami gości. Nie mogli zmarnować takiej okazji, więc obrażali go częściej. Aż do ostatniej minuty, gdy schodził z boiska.

Nigeryjczyk wie, że postąpił źle. Wie, że dał się sprowokować i tylko przyznał:

"No, nie wytrzymałem..." 

Gdy ktoś próbował go pocieszać, by nie przejmował się rasistami, machnął ręką, dając do zrozumienia, że już się przyzwyczaił:

"Miałem to też wcześniej".

Zaraz po końcowym gwizdku na trybunie zaczęła się dyskusja – ile meczów Odunka „powisi” za czerwoną kartkę? Czy fakt, że był obrażany i został sprowokowany, będzie miał znaczenie? Co sędzia napisze w protokole?

Najciekawsze, że nikt się nie zastanawiał, co z rasistami z Kołobrzegu? Pewnie włos im z głowy nie spadnie. Piłkarze Kotwicy po meczu poszli im podziękować za doping, więc wrócą do domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Nawet będą mogli się przechwalać, że wywalili jednego z boiska. To ich skalp z tego meczu.

A w Legionovii zastanawiają się ile powisi Odunka? Na najbliższy wyjazd z Puszczą Niepołomice bardzo by się przydał...

▬ ▬ ● ▬

PS: Tekst został opublikowany także na Onet.pl.