Nigdy nie dzwońcie dwa razy, część...

Nigdy nie dzwońcie dwa razy, część...
Polska może mieć nowego reprezentanta. Kiedyś takiego jak on nazywano pogardliwie „farbowanym lisem”. Ale to było dawno, więc teraz…

Proponuję inne nazewnictwo. Podzieliłbym reprezentantów na tych krajowych i… zagranicznych. O przydziale do drugiej grupy nie decyduje bynajmniej przynależność klubowa, czyli występy za granicą, ale związek z innym krajem.

Gdy jakiś zagraniczny piłkarz zaczyna starać się o polski paszport, jednocześnie zaczynają się nim interesować rodzime media. Tak było przed trzema laty z Matty Cashem. Tak jest teraz z pewnym Argentyńczykiem (za: wp.pl):

„Santiago Hezze to defensywny pomocnik Olympiakosu Pireus. W Grecji występuje od tego sezonu. Przed transferem do Europy rozegrał ponad sto meczów dla Atletico Huracan z argentyńskiej ekstraklasy. Babcia zawodnika pochodzi z Polski, dlatego Hezze otrzymał niedawno polski paszport”.

Podstawowy powód starania się o niego był następujący:

„Piłkarz przede wszystkim chciał w ten sposób ułatwić sobie funkcjonowanie w nowym klubie. W lidze greckiej obowiązuje bowiem limit obcokrajowców i każda drużyna może posiadać w swojej kadrze maksymalnie ośmiu graczy spoza Unii Europejskiej. Do tego trzech zawodników musi mieć poniżej 23 lat, a Hezze ma obecnie o rok mniej”.

Ale skoro już ten paszport dostał, to…:

„Gdy Hezze odebrał dokumenty, skontaktował się z nim szef skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk i poinformował o zainteresowaniu selekcjonera pierwszej reprezentacji. Następnie piłkarz odbył telefoniczną rozmowę z Michałem Probierzem w języku angielskim”.

To był pierwszy krok, ma być następny:

„Zawodnik i trener umówili się na spotkanie twarzą w twarz w Atenach - na przełomie stycznia i lutego. Podczas wizyty Probierza w Grecji wyjaśni się, czy Hezze jest w ogóle zainteresowany możliwością gry dla polskiej kadry. Zawodnik ma wówczas określić się, co sądzi o takiej ewentualności”.

Ciekawy jestem co, ale zanim się dowiem, mogę przedstawić swoje zdanie na wspomniany temat. Przede wszystkim podtrzymuję apel sprzed wielu lat, gdy próbowano namówić do gry dla Polski urodzonego w Stanach Zjednoczonych Matta (Mateusza) Miazgę – nigdy nie dzwońcie dwa razy! Namawianie kogoś do gry w reprezentacji nie ma większego sensu, jeśli ta reprezentacja nic dla niego nie znaczy. A nie znaczy na pewno, jeśli trzeba dzwonić ponownie z pytaniem, czy chce w niej grać.

To Hezze powinien dzwonić do Probierza, a nie odwrotnie. I zdania nie zmienię. Nawet jak zabrzmi to banalnie - reprezentantem nie zostaje się rozumem, ale sercem, co polski selekcjoner powinien mieć na uwadze w rozmowie z Hezze.

▬ ▬ ● ▬