Niezorientowanym doradzę

Fot. Trafnie.eu

Z kilkudniowym opóźnieniem pragnę pochwalić się obecnością na jednym z ligowych meczów. Opóźnienie powinno zostać usprawiedliwione, ponieważ…

Chodzi o drugą ligę, zwaną pierwszą, i starcie Polonii Warszawa z Odrą Opole. Fakt, że mogłem go obejrzeć na żywo uznaję za wyróżnienie, ponieważ nie dane mi było zobaczyć czterech poprzednich spotkań warszawskiej drużyny w tym sezonie w roli gospodarza. Dlaczego? Bowiem cztery razy odmawiano mi przyznania akredytacji.

Ciekawe zjawisko dowodzące, że piłka nożna jest nieprzewidywalna i akurat ja mam okazję przekonać się o tym w nowej odsłonie. Otóż w tym roku dostawałem akredytacje na mecze polskiej reprezentacji, na finał Ligi Mistrzów, na finał mistrzostw Europy, na mecz o Superpuchar Europy, a nie dostałem na spotkania na poziomie drugiej ligi w kraju, który w tej Europie jest piłkarskim prowincjuszem.

Ale cóż, życie uczy pokory. Z pokorą przyjąłem więc informację, że odmowa wiązała się w moją małą aktywnością medialną związaną z meczami Polonii obejrzanymi w ubiegłym sezonie, bowiem odpowiednie osoby w klubie takową aktywność regularnie monitorują. Dodatkowo nie niekorzyść świadczyła jeszcze nieobecność na konferencjach prasowych. Nie wiem tylko, bo nie sprecyzowano, czy na tych przed, czy po meczach? Bo ostatnio wybałuszyłem oczy ze zdumienia, gdy po nominacji nowego trenera, Mariusza Pawlaka, kuszono mnie taką możliwością związaną z „konferencją prasową przed meczem Polonii Warszawa z Chrobrym Głogów”:

„Konferencja prasowa będzie dostępna online w biurze prasowym w Accredito. Zapraszamy do zadawania pytań z wykorzystaniem formularza dostępnego na stronie konferencji”.

Poniżej była data i godzina oraz lista „uczestników”. Mnie na tej liście nie było, a zadanie okazało się wyraźnie za trudne, bo do dziś nie potrafię pojąć w jakiej roli miałbym w wydarzeniu uczestniczyć – czynnie (w nagrodę) czy tylko biernie (za karę)?

Tak na marginesie, organizowanie zdalnych konferencji z nowym trenerem kilka lat po okresie pandemii jest pomysłem co najmniej dziwnym. Tak samo jak dziwne bywały wyjaśnienia odmowy przyznania akredytacji, na przykład na mecz z Arką Gdynia, „z uwagi na ograniczoną liczbę miejsc na trybunie prasowej, a także w strefie FOTO”. Tylko, że osoby znajdujące się na wspomnianej trybunie i we wspomnianej strefie można było policzyć na palcach!

Wspominanie o „strefie FOTO” jest o tyle istotne, że robię również zdjęcia i już chyba z dwadzieścia lat współpracuje z jedną z największych agencji fotograficznych w Polsce. W jej zasobach można znaleźć moje fotki choćby z 2013 roku z podwarszawskich Łomianek z pierwszego meczu Polonii po jej karnej degradacji z Ekstraklasy o pięć poziomów za niespełnianie wymogów licencyjnych. Ale niestety akredytacji, dla odmiany, FOTO na poprzedni mecz z Wartą Poznań też mi odmówiono.

Dlatego za sukces poczytuje sobie otrzymanie jej wreszcie na kolejny z Odrą. Posłużył mi do przekazania kilku uwag, bo nieskromnie stwierdzę, że pewne doświadczenie w branży medialnej posiadam. Otóż dziennikarze przekazujący relację na żywo z meczu najczęściej robią to zza biurka oglądając go w telewizji. Postępują praktycznie, bowiem mogą oglądać powtórki, więc łatwiej im dokładniej opisać na przykład sporne sytuacje. I na pewno robią to w lepszych warunkach niż za niezbyt wygodnymi pulpitami na trybunie stadionu. Taki wybór wydaje się więc dość logiczny, choć w ten sposób, paradoksalnie, ich aktywność na trybunach podczas sezonu może okazać się dla monitorujących… zerowa.

Dziennikarze pojawiają się na stadionie, by dzięki temu być bliżej wydarzeń i znaleźć ciekawy temat. Bo można tam z kimś porozmawiać, zobaczyć więcej, niż pokazują telewizyjne kamery, itp., itd. Kto ma choć elementarne medialne doświadczenie, nie potrzebuje więcej wyjaśnień we wspomnianej kwestii. A od klubu, drużyny, piłkarzy, trenerów zależy, czy i kiedy ciekawy temat znajdą. Choćby w poprzednim sezonie Polonia tak dołowała, że powinna się cieszyć ze skromniejszej liczby publikacji na swój temat i raczej podziękować redaktorom, gdy za często jej tematu nie podejmowali.

Obecność dziennikarzy na trybunach jest generalnie gwarancją zainteresowania klubem, więc w takiej czy innej formie, wcześniej czy później, zawsze przyczyni się do jego popularyzacji. Tenże klub powinien więc o nich walczyć, a nie odstraszać. Tym bardziej, że Polonia walczy jak może o nowych kibiców, wymyślając dla nich różne akcje i promocje, co normalne i zrozumiałe. Niezrozumiałe za to jest podejście do przedstawicieli mediów. Dlatego pozwolę sobie przekazać dobrą radę – dbajcie o nich zanim odejdą na inne stadiony…

▬ ▬ ● ▬