Niespodziewane korzyści bolesnej degradacji

Fot. trafnie.eu

Dzień bez straszenia kogoś czwartą ligą byłby dniem straconym. Zastanawiam się tylko, czy to na pewno byłaby kara? Może wręcz przeciwnie?

W czwartej lidze mają szansę zagrać zdegradowane kluby Ekstraklasy, które bez względu na boiskowe wyniki są na takim debecie, że nikt im nie da licencji na występy w wyższej lidze. Niedawno ten scenariusz przećwiczyły ŁKS Łódź i Polonia Warszawa. Już zostali wyznaczeni ochotnicy, mogący pójść ich śladem.

Ruch, Widzew i Śląsk - oto liderzy wyścigu prowadzącego w przepaść. W ostatnich kilku dniach o każdym z trzech klubów przeczytałem, że przyszły sezon mają szansę rozpocząć w czwartej lidze.

W Chorzowie nie jest za wesoło już od dawna. Klubem rządzi prezes Dariusz Smagorowicz, dobry kumpel Ireneusza Króla, który spuścił Polonię z Ekstraklasy, wcześniej wysysając z niej ile się tylko dało. Wcześniej razem robili interesy nie związane z piłką. Jeśli Smagorowicz będzie tak dalej rządził Ruchem, jak Król Polonią, na tym podobieństwa się nie skończą.

I nie pomoże nawet dobra gra drużyny w lidze. Po zmianie trenera Ruch w dwóch meczach zdobył cztery punkty. Trzy z nich wczoraj w Łodzi, wygrywając 1:0 z Widzewem. Dla gospodarzy to był kolejny gwóźdź do trumny.    

Widzew jest od grudnia bankrutem, gdy łódzki sąd ogłosił jego upadłość układową. Właściciel klubu, Sylwester Cacek, w lipcu powiedział portalowi biznes.pl, że nie lubi takich trudnych biznesów, ale „byłem po prostu na tyle głupi, że w taki biznes wszedłem”. To jedna z niewielu wypowiedzi Cacka, z którą zgadzam się bez najmniejszych zastrzeżeń.

Pan biznesmen ma teraz niepowtarzalną szansę pokazać jak naprawdę radzić sobie w biznesie! Dzięki temu, pewnie już niedługo, dostanę niepowtarzalną szansę, by poświęcić mu więcej miejsca.

I jeszcze Śląsk, przypadek szczególny. Zaczynam nie nadążać za tym, co dzieje się we Wrocławiu. Zygmunt Solorz stał się głównym udziałowcem klubu (51 procent), bo chciał przy okazji zrobić w mieście inny biznes – zbudować centrum handlowe. To było wyłącznie małżeństwo z rozsądku, miłość pozostawił władzom miasta. Nic z centrum nie wyszło, więc miliarder Śląskiem przestał się interesować. Odwrotnie niż władze Wrocławia, mające 49 procent akcji. Udzieliły klubowi pożyczki, 12,5 miliona złotych, by przetrwał. Ostatnio złożyły w sądzie wniosek „o wszczęcie egzekucji poprzez sprzedaż przedsiębiorstwa Dłużnika”, by odebrać klub Solorzowi. To ten przez swoje media puścił informację, że chce przejąć wszystkie jego akcje. No to władze miasta zmieniły prezesa Śląska i rozeszła się plotka, że może dojść do fuzji ze Ślęzą. Mam nadzieję, że niczego nie przeoczyłem, a co łatwo, bo sytuacja jest mocno rozwojowa. 

Jakby się nie potoczyły losy Ruchu, Widzewa i Śląska, nie zginą na pewno. Za dużo znaczą w polskiej piłce, zbyt wielu mają kibiców, by ci pozwolili na ich unicestwienie. To samo pisałem o Łódzkim Klubie Sportowym w kwietniu. Dziś jest liderem swojej grupy w czwartej lidze. Czwartej tylko z nazwy, bo naprawdę to piąta liga. Polonia w innej grupie zajmuje na razie trzecie miejsce, ale jak rozegra zaległy mecz, też ma szansę liderować.    

„Fakt” w poniedziałek napisał: „W Polonii wreszcie jest normalnie”. A tak to uzasadnił: „Na trybunach komplet kibiców, w kasie gotówka, a sponsorzy pchają się drzwiami i oknami. Polonia Warszawa, choć w IV lidze, ma lepszą płynność finansową niż w ekstraklasie”.

Może to jest więc wymarzone rozwiązanie dla wszystkich – stanąć mocno na nogach po przymusowej degradacji o cztery klasy? Istnieje tylko jeden problem – nikt nie zadowoli się grą w piątej lidze dłużej niż przez sezon. Do Ekstraklasy droga długa i wyboista. Pewnie z każdym rokiem będzie więcej problemów. Nawet na pewno! Ale jak się uda…

▬ ▬ ● ▬