2013-08-19
Niedzielny klasyk z Sobotą w tle
Obejrzałem w telewizji mecz Ajaksu Amsterdam z Feyenoordem Rotterdam. Podsunął mi niespodziewane skojarzenia z jednym z polskich piłkarzy.
Ten mecz to holenderski klasyk, którego blask trochę przybladł w ostatnich kilkunastu latach, odkąd Feyenoord znacznie obniżył loty. Ale gdy walczy z Ajaksem, emocje są zawsze. W niedzielne popołudnie na Amsterdam ArenA po kilku minutach prowadził 1:0. Ajax nie tylko zdążył przed przerwą wyrównać, ale i strzelić drugiego gola, na co w pełni zasłużył. W drugiej połowie wynik już się nie zmienił.
Feyenoord w tym sezonie przegrał wszystkie trzy mecze w lidze. Nie zawodzi jednak jego strzelec wyborowy – Graziano Pellè. Trafił przed tygodniem, trafił i wczoraj. W ubiegłym sezonie spisywał się rewelacyjnie, stając się jedną z gwiazd ligi. Zdobył 27 bramek w 29 meczach. Trudno się dziwić, że po okresie wypożyczenia z Parmy, Feyenoord zdecydował się go wykupić za trzy miliony euro. Dziwne jest co innego, wcześniejszy dorobek Włocha.
Gdy sprawdziłem, nie mogłem uwierzyć. Przez cztery sezony występował w AZ Alkmaar zdobywając w sumie tylko 14 bramek! W innych klubach wcale nie było lepiej. Jak to możliwe, że Pellè eksplodował w Feyenoordzie dopiero jak skończył 27 lat?
W drugiej połowie niedzielnego meczu trener Frank de Boer zdjął z boiska piłkarza z imieniem „Bojan” na koszulce. Bojan Krkić-Pérez za kilkanaście dni skończy dopiero 23 lata, a na koncie ma już tyle tytułów, że większość piłkarzy przez całą karierę ich nie uzbiera. Wszystko dzięki występom w Barcelonie.
W tym sezonie spróbuje jednak pokazać co potrafi w lidze holenderskiej, w Ajaksie. Z Feyenoordem za dużo nie pokazał. Pozostawał w głębokim cieniu Christiana Eriksena, Viktora Fischera czy Kolbeinna Sigþórssona.
Prześledzenie statystyk Krkicia jest również pouczające. W sezonie 2007/08 zaliczył w Barcelonie 31 meczów a Primera Division i zdobył w nich 10 bramek. Miał wtedy 17 lat i, wydawało się, piłkarski świat u swych stóp. Wytrzymał jeszcze trzy sezony w Barcelonie, potem po jednym spędził w Romie i Milanie. Przeprowadzka do Amsterdamu to dla niego degradacja (został wypożyczony do Ajaksu z Barcelony). A może idealna okazja, by się odbudować? Na razie wychodzi to średnio i prorokuje, że Krkić ma spore szanse znaleźć się w dość licznym gronie zawodników, których uważano za wielkie talenty, ale później tych wielkich oczekiwań nie spełnili.
Z analizy karier dwóch piłkarzy płynie dość oczywisty wniosek. Sztuką jest trafić w określonym czasie w określone miejsce. Może gdyby Pellè wcześniej został zawodnikiem Feyenoordu, biłyby się dziś o niego najlepsze kluby w Europie? Może gdyby Krkić wcześniej pożegnał się z Barceloną, już by do niej wrócił jako jedna z gwiazd? Co by było gdyby, nie dowiemy się nigdy…
Oglądając Pellègo i Krkicia, skojarzyłem ich z Waldemarem Sobotą, polskim bohaterem okresu transferowego ostatnich dni. Tylko z pozoru brak w tym logiki. Po meczach z Bruggią i reprezentacją Danii codziennie znajduję teksty z nazwami klubów, które się interesują napastnikiem Śląska Wrocław. Według ostatnich informacji liderem wyścigu jest Schalke 04 Gelsenkirchen, ewentualnie z Herthą Berlin za plecami.
Sobota to piłkarz… charakterystyczny. Tak czasami określa się aktorów stworzonych do określonych ról. On na boisku też potrafi taką odgrywać. Gdy czuje za plecami linię boczną boiska, a ma dostatecznie dużo miejsca, by się rozpędzić, trudno go zatrzymać. Posiada określone predyspozycje, ale też łatwy do określenia limit możliwości. Nie sądzę, żeby zrobił karierę podobną do Lewandowskiego, nie ten pułap. Musi trafić do odpowiedniego klubu, w którym maksymalnie zostaną wykorzystane jego walory. Inaczej szybko wyląduje na ławie.
Warto by o tym pamiętał agent piłkarza Marek Citko, który próbuje go teraz opchnąć za granicę i chętnie udziela wywiadów. Agenci Pellègo i Krkicia pewnie już coś na ten temat wiedzą.
▬ ▬ ● ▬