Nie róbcie im krzywdy!

Fot. Trafnie.eu

Porażka reprezentacji młodzieżowej kolejny dzień pozostaje głównym piłkarskim tematem polskich mediów. Na szczęście nie wszyscy postradali zmysły.

Przegrana w Katerini boli bardzo, co mnie akurat specjalnie nie dziwi. To tylko potwierdza trafność definicji „polskiej tragedii” (patrz poprzedni tekst). Kac jest tak wielki, ponieważ tak mocno rozhuśtano wcześniej oczekiwania. Właściwie bez żadnego umiaru i sensu.

Aż robiło mi się niedobrze, gdy naczytałem i nasłuchałem się tych bzdur, że zabrakło nam trzech minut do szczęścia. I że właśnie wtedy zaprzepaściliśmy cały dorobek eliminacji. Jaki dorobek? Przegranych meczów na wyjeździe z najgroźniejszymi rywalami? Dobrze, że nie wszyscy stracili kontakt z rzeczywistością. Andrzej Iwan napisał w „Przeglądzie Sportowym”:

„Skończmy z opowiadaniem bredni, że mecz z Grecją przegraliśmy pechowo. Wynik był jak najbardziej zasłużony. Powinniśmy się raczej cieszyć, że tak długo udało nam się utrzymać remis”.

Ale chyba największy dramat polega na tym, że trener przegranej drużyny był postrzegany jako wyjątkowo logiczny kandydat na przyszłego selekcjonera pierwszej reprezentacji. Pamiętam tę dyskusję, gdy robotę tracił Waldemar Fornalik. Iwan rozprawił się z Dorną okrutnie. Stwierdził, że nawet powierzenie mu kadry młodzieżowej było błędem:

„To nie jest tak, że wyrobiłem sobie zdanie na temat reprezentacji Marcina Dorny na podstawie jednego występu. Nie. Oglądałem, a właściwie starałem się oglądać również poprzednie spotkania, ale nudziłem się i po kilku, kilkunastu minutach przełączałem na inny program. Nie widziałem w grze tego zespołu żadnego pomysłu, schematu. I za to właśnie winię Dornę. On nie wycisnął z tych piłkarzy maksa. Nie sprawił, że ta drużyna grała tak, jak on chciał”.

Trzeba więc zadać pytanie – kto i na jakiej podstawie lansował przed rokiem tę kandydaturę na przyszłego selekcjonera? Chyba wszyscy pochowali się po kątach, bo nie widzę i nie słyszę, by ktoś Dorny teraz bronił.

Tak naprawdę narodowa tragedia po porażce w Katerini jest niewiarygodnie wyolbrzymiona. Podniecanie się perspektywą wyjazdu na igrzyska było kompletnie niedorzeczne. Do Rio de Janeiro pojadą, po długich eliminacjach, tylko cztery europejskie drużyny. Bądźmy realistami - czy w tej czwórce mogła się znaleźć reprezentacja Polski z jej obecnymi możliwościami? Kto chciał się oszukiwać, leczy teraz kaca po meczu jeszcze z początku tej drogi.

Potwierdzeniem tego niech będzie opinia Grzegorza Mielcarskiego (również z „Przeglądu Sportowego”):

„W pewnym stopniu my, dziennikarze i eksperci, zakłamaliśmy rzeczywistość, przeceniając umiejętności młodych orłów. Teraz są krytykowani, bo nie spełnili oczekiwań. Ale czy naprawdę zasłużyli na awans, przegrywając trzy z czterech wyjazdowych spotkań? Wydaje się, że określaliśmy potencjał kadry trenera Dorny, nie wiedząc, na jakim poziomie grają inne europejskie młodzieżówki”.

Ja mogę tylko powtórzyć, co pisałem już wielokrotnie - NIE RÓBCIE PIŁKARZOM KRZYWDY OCZEKUJĄC ZA DUŻO! Bo później oni muszą za to płacić, nie mogąc spełnić oczekiwań.

▬ ▬ ● ▬