Nie dajcie się nabrać

Fot. Trafnie.eu

W niedzielnych meczach ostatniej kolejki ligowej padło aż 21 bramek, co posłużyło niektórym do wyciągnięcia wniosków. Chyba jednak zbyt śmiałych.

Trafiłem na taki fragment (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Osiem goli w Szczecinie, siedem w Warszawie, pięć w Zabrzu [plus jeden w Białymstoku, gdzie Jagiellonia wygrała z Widzewem Łódź]. Taką ligę chce się oglądać. Ekstraklasa jest coraz bardziej popularna wśród kibiców. Dobrze, żeby trenerzy i piłkarze tego nie zepsuli”.

Na razie zepsuty został sam apel, skoro we wspomnianych tekście znalazł się też fragment:

„Oczywiście nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, bo na razie średnia strzelonych bramek (2,5 na mecz) jest sporo niższa niż w poprzednim sezonie (2,69). Ale kto wie, może to jakaś jaskółka”.

Jest jednak szansa, że będzie lepiej:

„Gdy rozmawiamy z ludźmi ze środowiska klubowego, zauważalny jest trend, że poszukiwani są trenerzy, którzy chcą brać w piłkę. Często młodego pokolenia. Oczywiście nie raz i nie dwa odbijają się oni od ligowej rzeczywistości, ale na pewno tacy jak Siemieniec czy Myśliwiec są poszukiwani. Tacy, którzy myślą bardziej w sposób zachodni niż zachowawczy. Którzy chcą nie tylko przetrwać, ale też pograć w piłkę”.

Ja też chciałby oglądać pięknie grające drużyny strzelające sporo bramek. Niestety nie ucieknę od banału, że każdy gra tak, jak mu przeciwnik pozwala. Jagiellonia Białystok w ubiegłym sezonie grała pięknie, że nawet ci, którzy nie byli jej kibicami cieszyli się ze zdobycia przez nią tytułu mistrzowskiego. Ale przyszły europejskie puchary i mecze, najpierw z norweskim Bodø/Glimt, potem ze sławnym Ajaksem. Szczególnie w tym ostatnim w Amsterdamie w ubiegłym tygodniu z pięknej gry zostały zgliszcza. Cztery porażki nie pozostawiły złudzeń, jakie jest miejsce w szeregu drużyny z prowincjonalnego piłkarsko kraju. Okazało się, że najwyżej w najsłabszych rozgrywkach europejskich, czyli Lidze Konferencji.

Przypomnę jeszcze czym skończyła się histeria związana z koniecznością „bardziej ofensywnego stylu gry reprezentacji” po mistrzostwach świata w Katarze. Zwolniony został Czesław Michniewicz, który co prawda zdołał wyjść z grupy, ale za bardzo stawiał na obronę. Efekt był taki, że pod koniec eliminacji do mistrzostw Europy wszyscy modlili się, by Polska się do nich nawet wczołgała bez względu na styl, co się jej ostatecznie udało po barażu z Walią w Cardiff.

Dlatego nie dajcie się nabrać na teorię, że jak w rodzimej lidze będzie padać więcej bramek, trenerzy będą zorientowani głównie na ofensywę, to polskie drużyny klubowe i reprezentacja zawojują świat. W piłce nic się nie zmieniło odkąd wymyślone jej przepisy – wygrywa skuteczniejszy. Nie tylko w ataku, ale też w obronie. Do tego potrzebny jest więc odpowiedni (modne słowo) balans w ustawieniu i grze.

Polska piłka nie stanie się potęgą tylko dlatego, że jej drużyny strzelają więcej bramek. Ważne jest też, by za wiele nie traciły. Do tego potrzebni są piłkarze odpowiedniej klasy. Cudów nie ma. Na własnym podwórku można nawet zachwycać, ale prawdziwą weryfikacją umiejętności i możliwości są europejskie puchary. A jak bolesna bywa to weryfikacja, pokazał właśnie Jagiellonii Ajaks.

▬ ▬ ● ▬