2018-12-08
Nawet nie porażka, ale klęska
W polskiej piłce doszło do długo wyczekiwanego debiutu na trenerskiej ławce. Właściwie dwóch. Jednego ogólnego i drugiego szczególnego.
Adam Nawałka po długich przygotowaniach medialnych i marketingowych zadebiutował wreszcie jako nowy trener Lecha Poznań. Oczywiście zrobił to już przed tygodniem w Krakowie w meczu z Cracovią, co zakończyło się nieszczególnie. Jego drużyna przegrała 0:1, a pan trener już w pierwszym zdaniu po meczu powiedział znacznie więcej niż zwykle ma w zwyczaju:
„Zaczęliśmy bardzo źle...”
Czyli w krótkich żołnierskich słowach streścił praktycznie wszystko co istotne, niż zwykle ma zwyczaj wygłaszać w długich okrąglutkich zdaniach, z których nie wynika absolutnie nic. Wynik i gra Lecha nie napawała optymizmem, ale w następnym, czyli debiucie szczególnym, bo przed własną publicznością, miało być lepiej.
Nie mogłem odebrać sobie przyjemności wysłuchania Nawałki przed piątkowym meczem ze Śląskiem Wrocław. Chciałem przekonać się, czy jest w formie. Okazało się, że w formie jest znakomitej, bowiem w jego wypowiedziach trafiłem na wiele dobrze znanych i nic nie znacząc w praktyce słów i sformułowań: „staraliśmy się to wszystko odpowiednio zbalansować”, „korekty taktyczne”, „progres”, „krok o kroku musimy iść do przodu”, „będziemy robić wszystko, aby w najbliższym meczu zdobyć trzy punkty, oczywiście podchodząc cały czas z szacunkiem do przeciwnika”…
Bo oczywiście chwalił rywali, którzy „grają ciekawą piłkę”, a „ich gra jest lepsza od wyników”. W przypadku Lecha w konfrontacji ze Śląskiem było odwrotnie – wynik lepszy od gry. Wygrał 2:0, co zostało skomentowane jako zwycięstwo wywalczone w męczarniach, a Nawałka skomentował tak:
„To było dla nas bardzo trudne spotkanie. Takiego meczu spodziewaliśmy się. (…) W drugiej połowie poprzez to, że graliśmy bardzo konsekwentnie, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i to przyniosło efekt w postaci dwóch strzelonych bramek. Pochwalę zawodników właśnie za tą konsekwencję. To nie są łatwe mecze, tym bardziej gdy drużyna gra bardzo nisko w obronie i wtedy rzeczywiście szybkość rozegrania piłki, pewne schematy, pewne automatyzmy mają niezwykle duże znaczenie”.
I jeszcze zwrócił na coś uwagę:
„Murawa z pewnością nie ułatwiała nam zadania. Od razu muszę powiedzieć, że nie szukam tutaj żadnego usprawiedliwienia, bo na odprawie przedmeczowej powiedziałem zawodnikom, że nie chcę słyszeć słowa na temat złej murawy, bo doskonale wiemy, jak się prezentuje. A muszę podziękować osobom, które zajmują się murawą, że naprawdę zrobili wszystko, by ją doprowadzić do takiego stanu, gdzie mogliśmy rozgrywać mecz”.
Pan trener wyraził jeszcze życzenie:
„Mam nadzieję, że na wiosnę przyszłego roku płyta będzie już idealna”.
Dożyjemy wiosny, to zobaczymy. Na razie Nawałka potwierdził, że w formie jest znakomitej, skoro na koniec swej wypowiedzi na pomeczowej konferencji uraczył obecnych takimi oryginalnymi stwierdzeniami:
„Pracujemy nad tym cały czas, aby iść do przodu. Jest pewien progres. Natomiast wszyscy sobie doskonale zdają sprawę z tego, że to dopiero początek naszej współpracy i bardzo dużo przed nami. Cieszą trzy punkty i po ostatnim gwizdku w dzisiejszym spotkaniu rozpoczęliśmy już przygotowania do następnego meczu”.
Radzę zapamiętać, bo może się przydać na kolejnych konferencjach na zasadzie - „kopiuj – wklej”. Na razie, po zakończonym piątkowym meczu, warto odnotować liczbę widzów na trybunach. Było ich dokładnie 12 545. Biorąc pod uwagę jaka marketingowa kampania towarzyszyła zatrudnieniu Nawałki, frekwencję na wcześniejszych meczach Lecha w Poznaniu w tym sezonie (11 352), czy fakt, że jego spotkanie z Miedzią przy Bułgarskiej obejrzało we wrześniu 20 846 widzów - to nawet nie porażka, ale klęska!
▬ ▬ ● ▬