2018-03-27
Nawet Lewandowski przeczołgany
Dlaczego jest tak źle, skoro jeszcze całkiem niedawno było tak dobrze? To pytanie nasuwa się po lekturze komentarzy z ostatniego meczu reprezentacji.
Wprost nie mogłem uwierzyć, gdy przeczytałem, że polska drużyna w takiej formie może nie wyjść z grupy w finałach w Rosji! Chyba najbardziej dołująca opinia po piątkowej porażce w meczu towarzyskim z Nigerią we Wrocławiu.
Jak to może nie wyjść? Ta sama drużyna, która miała jechać po medal? Przecież pamiętam – trzeba sobie stawiać ambitne cele, czyli po ćwierćfinale na EURO we Francji, na mistrzostwach w Rosji należy mierzyć jeszcze wyżej. Logiczne? Dla tych, którzy tak argumentowali, logiczne do kwadratu.
Ale ja dalej się zastanawiam jak orły Nawałki mogłyby nie wyjść z grupy? Jak to możliwe, by drużyna z szóstego miejsca w najnowszym rankingu FIFA miała wyciąć taki numer? I to pod wodzą tego samego trenera opisywanego w rodzimych mediach jako niemal szkoleniowy geniusz? Przecież to inni mieli się nas bać. Już nie muszą?
Czyżby trzy mecze towarzyskie bez wygranej wystarczyły, by potęga polskiej piłki przestała istnieć? Tak szybko? Nawet Robert Lewandowski został przeczołgany za występ z Nigerią. Jego notę podobno obniżyła sytuacja, którą „powinien wykorzystać” (!), a po której piłka trafiła w słupek. Wybiegał z nią ze światła bramki, oddał strzał w przeciwnym kierunku, co i tak należy uznać za spory wyczyn biorąc pod uwagę w jak trudnej sytuacji się znajdował. Może więc oceniający sam by spróbował najpierw kopnąć piłkę, by później nie pisać głupot?
Lansowany przeze mnie „efekt sinusoidy” po raz kolejny święci triumfy. Jego wrogiem jest normalność, czyli zdrowy rozsądek. Dlatego z piłkarzy robi się albo geniuszy, albo nieudaczników. Teraz bliżej do tej drugiej opcji.
Przecież jeszcze całkiem niedawno w sprawozdaniach z meczów polskiej ligi czy występów naszych orłów zagranicą czytałem, że ktoś był „fenomenalny”, „genialny”, „fantastyczny”. Gdzie oni się podziali? Śmiać mi się chce czasami z tych określeń, bo znam doskonale umiejętności każdego z piłkarzy. Ale jeszcze bardziej śmiać mi się chce z autorów owych ocen.
Konsekwentnie nie poddaję się temu, czyli staram się postrzegać każdego na miarę jego umiejętności, nie przesładzać ani nie tragizować. Reprezentacja Polski ani nie była tak silna, jak próbowano ją malować na jesieni zaraz po uzyskaniu awansu do finałów mistrzostw świata, ani tak tragiczna, jak ocenia się ją teraz po porażce z Nigerią.
Jeśli ktoś mówi, że dawno nie było tylu problemów, chyba do końca nie wie, co mówi. Problemy były zawsze, tylko nie wszyscy chcieli je zauważyć, czyli na siłę robić z piłkarzy lepszych („fenomenalny”, „genialny”, „fantastyczny”...), niż naprawdę są.
Ze spokojem czekam na wtorkowy mecz z Koreą Południową, tak jak i na finały w Rosji, bo wiem, że Polska na pewno nie jest obecnie światową potęgą. Na pewno więc nie będę wymagał od niej zbyt dużo.
▬ ▬ ● ▬