Na razie na nic nie narzekam

Fot. Adam Polak - legia.com

Rozpoczęły się zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi. Bardziej od złotego medalu  Kamila Stocha zainteresowała mnie wypowiedź innej polskiej gwiazdy.

Tym razem znów będzie o piłce, proszę mi zaufać. Choć może z nieco dłuższym wstępem z zimowych igrzysk, które rozpoczęły się dramatem największej polskiej gwiazdy. Justyna Kowalczyk ma pękniętą kość śródstopia. Zrobiła jednak wszystkim psikusa i o problemach poinformowała dopiero po pierwszym biegu na igrzyskach. Miała w nim upadek, zajęła szóste miejsce i niektórzy zaczęli ją podszczypywać. Nawet były trener i prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Zdążyłem się już przyzwyczaić, że Kowalczyk to wyjątkowo charakterna dziewucha. Jakby trzeba było odgryźć sobie nogę, żeby wygrać, na pewno by spróbowała. Specjalnie się więc nie zdziwiłem, że zapowiada walkę o medal w czwartek w kolejnej konkurencji ze złamaniem i następną porcją środków przeciwbólowych!!! Nawet boję się o tym myśleć, bo jako nastolatek (nie)przespałem kiedyś noc z pękniętą kością przedramienia, więc wiem doskonale o czym mówię.  

Mam nadzieję, że początek igrzysk nauczył Polaków, dzięki ich największej gwieździe, trochę pokory. A może raczej odpowiedzialności za słowo? Myślałem, że tylko w piłce jej brakuje, ale gdzie tam....

Zanim usłyszałem wypowiedź Kowalczyk przeczytałem relację z ostatniego meczu Fiorentiny. Okazało się, że narodził się nowy Roberto Baggio i to (uwaga!) w Polsce. Tym razem poniosło włoskich żurnalistów zaledwie po jednym meczu drużyny z Florencji, która wygrała u siebie z 2:0 z Atalantą. Ten polski Baggio, jak łatwo się domyślić, nazywa się Rafał Wolski. Strzelił jedną z bramek. Sprytnie oszukał obrońcę w polu karnym, by następnie przytomnie posłać piłkę tuż przy słupku.    

Niestety Wolskiego też poniosło. Pamiętam jak płakał przez wiele miesięcy, że nie gra, więc chce odejść z klubu. Po raz ostatni w styczniu podczas zimowego okna transferowego. Jedna bramka wystarczyła, by diametralnie zmienił zdanie. Już nie żałuje, że nie odszedł, bo przecież trener Vincenzo Montella zawsze w niego wierzył. A wszystko dzięki temu, że kopnął piłkę do siatki Atalanty, choć znów nie grał od początku, tylko wszedł z ławki w sześćdziesiątej minucie.

Czy naprawdę tak myśli? Czy może był na prochach przeciwbólowych silniejszych od tych Kowalczyk i nie wie co mówi? Ciekawy jestem co powie za miesiąc.

Chwaliłem go kiedyś mocno i zdania nie zmieniam. To jest naprawdę materiał na piłkarza, co udowodnił jeszcze w Legii. Grał wtedy często od pierwszej minuty, bez dodatkowego ciśnienia, że dostaje szansę raz na kilka miesięcy i jak jej nie wykorzysta, znów długo nie podniesie się z ławki.  

Jest ciągle zbyt wątły, by walczyć z silnymi obrońcami z Serie A, którzy przepychają go na boisku jak dzieciaka. Dlatego w odróżnieniu od Wolskiego uważam, że Fiorentina nie jest w tej chwili dla niego właściwym klubem. Lepiej gdyby występował regularnie w słabszej drużynie, ograł się w niej i nabrał trochę ciała, wzmocnił fizycznie. Wtedy mógłby wrócić do Florencji, by rządzić i dzielić. Bo że ma odpowiedni potencjał nie wątpiłem nigdy.

I jeszcze Dominik Furman, czyli polski Steven Gerrard (kiedyś) i David Beckham (ostatnio). Złapałem się na tym, że rozpoczynam sprawdzanie wyników ligi francuskiej od meczów Toulouse. Może doprecyzuję – nawet nie wyniku, ale składu ławki rezerwowych. Po piątkowym spotkaniu z St Etienne znalazłem na niej Furmana. Na boisku się nie pojawił. To już piąty mecz, jeśli dobrze liczę (ligowe i pucharowe), w którym nie doczekał się we Francji na debiut. Jeden został odwołany, ale skoro nie zagrał w następnych, pewnie nie zagrałby i w tamtym.

To naprawdę inteligentny chłopak, więc mam nadzieję, że chociaż on wie co znaczy odpowiedzialność za słowo. Gdyby chciał wkrótce narzekać na swój los na obcej ziemi, co jest raczej normą wśród naszych, na wszelki wypadek przypomnę mu wypowiedź ze stycznia dla „Przeglądu Sportowego”:

„Jestem w Tuluzie, zrobiłem krok do przodu. (…) Na razie na nic nie narzekam, zdrowie dopisuje”.

Życzę mu, by nie zmienił zdania, gdy będzie w Tuluzie równie długo, jak Wolski we Florencji.

▬ ▬ ● ▬