Na razie (raczej) pod kontrolą

Fot. Trafnie.eu

Adam Nawałka zakończył selekcję na EURO 2016. Przed ponad dekadą podobny temat był prawie pretekstem do otworzenia przewodów doktorskich.

Na stronie przegladsportowy.pl znalazłem wymowny tytuł: „Selekcja na Euro zamknięta. Nawałka nie potrzebuje już nowych twarzy”. Nie mam podstaw, by nie dać mu wiary. Tym bardziej, że dalej natrafiłem na uzasadnienie takiej decyzji:

„Adam Nawałka nie zamierza tracić czasu na kolejne eksperymenty. O wyjazd do Francji powalczy grupa 30-35 piłkarzy, których selekcjoner bardzo dobrze zna z eliminacji EURO 2016”.

Dlatego Bartosz Kapustka był ostatnim debiutantem przed mistrzostwami. „Super Express” zapytał więc: „Czy aby nie za wcześnie na tak stanowczą decyzję? Do mistrzostw Europy jest jeszcze sporo czasu...”

Nie będę rozstrzygał tej kwestii. Jeśli się rzeczywiście sprawdzi, zweryfikują ją, bezpośrednio lub pośrednio, wyniki we Francji. Automatycznie jednak pojawiły się w mojej głowie skojarzenia. Rok 2002. Jerzy Engel ma powołać kadrę na mistrzostwa świata w Korei i Japonii. Polska zagra na wielkiej imprezie po raz pierwszy od szesnastu lat. Gdy rok wcześniej wywalczyła awans, towarzyszyło temu bezgraniczne szaleństwo.

No, ale na wiosnę się zaczęło. Narzekania na formę i wyniki drużyny w meczach kontrolnych. I główny zarzut – selekcjoner za wcześnie zakończył selekcję zawodników! Oto źródło wszelkiego zła. Nie ma rywalizacji, nie ma i wyników. Później niektórzy stali się wręcz wybitnymi specjalistami od rozkładania na czynniki pierwsze błędnej decyzji, w ich mniemaniu, selekcjonera, że mogliby się na tym śmiało doktoryzować.

Mieli mocne wsparcie w grupie nacisku wewnątrz związku, która osiągnęła sukces, bo z kadry wyleciał Tomasz Iwan, dziś dyrektor reprezentacji. W ostatniej chwili wskoczył do niej za to Paweł Sibik. Efekt był taki, że jeszcze zanim rozpoczęły się mistrzostwa, zakończyły się już dla polskiej reprezentacji. Bo do Korei poleciało dwudziestu trzech piłkarzy, ale nie poleciała drużyna. Z tej, która wywalczyła awans, zostały zgliszcza. Atmosfera siadła bowiem maksymalnie.

W Korei dołożył jeszcze swoje ówczesny wiceprezes związku Zbigniew Boniek. Powiedział zawodnikom otwartym tekstem, że jeśli nie zgodzą się na proponowane warunki związane z jednym z kontraktów reklamowych, następnego dnia „wyp… ich do domu”.

Nawet specjalnie nie musiał, bo po trzech grupowych meczach nastąpił szybki odlot do Warszawy. Selekcjonera - bohatera narodowego sprzed roku, któremu namieszano w kadrze, wywalono z roboty. Zastąpił go Boniek, choć tylko na chwilę...

Minęło ponad dziesięć lat. Znów euforia po awansie. Znów dyskusja o zakończonej selekcji. Mam tylko nadzieję, że znów nie zostaną z tej drużyny zgliszcza jeszcze przed rozpoczęciem turnieju.

Na razie wszystko wskazuje na to, że pan selekcjoner panuje nad sytuacją. Słyszałem, że pomagierzy chcieli wysłać go z kadrą na obozy do Austrii przed finałami. W ubiegłym tygodniu zakomunikował jednak oficjalnie, że oba zostaną zorganizowane w Polsce, tak jak chciał. Jest więc nadzieja, że do Francji też zabierze taką drużynę, jaką będzie chciał.

▬ ▬ ● ▬