Macho, wersja piłkarska

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o wielkiej aferze w światowej piłce. Wystarczyło kilka dni, by zajęła się nią FIFA podejmując stanowczą decyzję.

Mowa oczywiście o kobiecej reprezentacji Hiszpanii, która została w poprzednią niedzielę mistrzem świata. Ale przez cały tydzień nikt nie mówił o jej wynikach, ale o tym, co nawywijał prezes federacji Luis Rubiales zaraz po finale z Anglią rozegranym w Sydney.

Podczas ceremonii medalowej ucałował prosto w usta jedną z zawodniczek, Jenni Hermoso. Stwierdził potem, że za jej zgodą. Ona jednak zdecydowanie zaprzeczyła. I zaczęła się prawdziwa burza z piorunami, podczas której na Rubialesa spadły hektolitry krytyki. Oczekiwano, że poda się do dymisji, tym bardziej, że nadarzyła się wymarzona ku temu okazja. Jednak podczas zjazdu delegatów hiszpańskiej federacji postanowił skorzystać ze sprawdzonej zasady tych, którzy znaleźli się pod ścianą – zamiast się bronić, atakuj! I wykrzyczał, że do żadnej dymisji się nie poda.

To przelało czarę goryczy, bo reprezentantki Hiszpanii wydały oświadczenie, w którym nie pozostawiły złudzeń – dopóki Rubiales będzie prezesem, one w kadrze nie zagrają. W ramach solidarności z nimi z występów w reprezentacji, tej męskiej oczywiście, zrezygnował też Borja Iglesias, napastnik Realu Betis Sewilla. Hiszpański rząd postanowił skierować przeciwko Rubialesowi pozew do sądu. Jednak najbardziej dotkliwą dla niego decyzję podjęła FIFA. Przewodniczący jej Komisji Dyscyplinarnej, Kolumbijczyk Jorge Ivan Palacio, korzystając z przysługujących mu na mocy artykułu 51 uprawnień, postanowił „o tymczasowym zawieszeniu Rubialesa we wszelkich rodzajach jego aktywności związanych z piłką nożną na poziomie krajowym i międzynarodowym”. Zawieszenie obowiązuje przez 90 dni do czasu wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko niemu.

Czy tak musiało być? Gdy na chłodno przeanalizować fakty, wydaje się, że niestety musiało. Dla mnie Rubiales to typowy latynoski macho (w spolszczonej wersji także - maczo). Słownik (sjp.pl) tak definiuje to określenie: „potocznie: mężczyzna o cechach typowo męskich, takich jak siła, władczość”. Natomiast w „Podręcznym słowniku hiszpańsko-polskim” („Wiedza Powszechna”, 1982) jako pierwsze tłumaczenie „macho” pojawia się słowo „samiec”. Wydaje mi się, że wręcz idealnie pasuje do bohatera tej opowieści.

Dlatego naiwnością, graniczącą wręcz ze śmiesznością, było oczekiwanie od Rubialesa jakiejkolwiek skruchy. On się przecież nie może mylić, a skoro nie może, nie ma za co przepraszać. Już tak ma, dlatego zawsze musi pokazać, kto tu rządzi. Idealnym tego potwierdzeniem była afera przed mistrzostwami świata z trenerem Jorge Vildą, którego piłkarski nie akceptowały i chciały jego dymisji. Nawet jak miały rację, nie będą przecież mówiły Rubialesowi co ma robić. Dlatego nie zdymisjonował trenera.

W podobny sposób łatwo wytłumaczyć aferę z pocałunkiem. Pocałował Hermoso, bo miał na to, pewnie pod wspływem impulsu chwili, ochotę. Bawienie się w jakiś konwenanse, przestrzeganie dobrych manier, to dla niego dziecinada. On rządzi, on decyduje co jest właściwe. A skoro właściwe dla niego, musi być też odpowiednie dla innych. Niestety FIFA nie podziela poglądów Rubialesa, dlatego został już pogoniony.

Zastanawia mnie, czy wręcz przeraża, jak taki koleś mógł być szefem jednej z najpotężniejszych piłkarskich federacji na świecie?

▬ ▬ ● ▬