2022-06-06
Kto naprawdę zawinił?
Ukraina nie zagra w finałach mistrzostw świata w Katarze, ponieważ przegrała 0:1 baraż z Walią. Z tego powodu ktoś został wręcz zlinczowany w mediach.
Po pokonaniu w Glasgow Szkotów 3:1 w środku ubiegłego tygodnia w zaległym meczu pierwszej rundy barażowej, Ukraińcy nie tylko zapewnili sobie awans do drugiej rundy, ale pokazali też naprawdę dobrą formę po przymusowej długiej przerwie. Ich reprezentacja z powodu wojny w marcu nie rozgrywała żadnych meczów, czyli nie rozegrała żadnego jeszcze w tm roku. Wygrała pewnie i zasłużenie dając nadzieję na pokonanie także Walii w decydującym starciu o awans do finałów mistrzostw świata.
Niestety przegrała w niedzielę w Cardiff 0:1. Przegrała po samobójczym trafieniu Andrija Jarmołenki, który niefortunnie skierował piłkę do bramki po strzale z rzutu wolnego Garetha Bale’a. Właściwie w tym jednym zagraniu można symbolicznie streścić przebieg meczu. Walijczykom dopisało szczęście, Ukraińcom wręcz przeciwnie. Szczególnie Jarmołence go brakowało, a był niewątpliwie jedną z głównych postaci tego meczu.
Właściwie ciągle mu czegoś brakowało, by jeden z kilku strzałów zamienić na bramkę. No i zabrakło mu jeszcze podjęcia korzystnej decyzji przez sędziego w sytuacji, która mogła się okazać kluczowa dla losów meczu.
Po jednym z ataków Ukraińców na polu karnym Walijczyków piłkę przejął Joe Allen i zastanawiał się do kogo ją podać. Gdy już zrobił zamach, wtedy zza jego pleców wyskoczył Jarmołenko, a Allen zamiast w piłkę trafił w jego nogę. Czy powinien być rzut karny? Nie znalazłem nawet jednego komentarza, że nie powinien, co dość dobitnie świadczy o jednoznacznej interpretacji opisywanej sytuacji.
Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze pewien drobiazg. Na samym początku meczu Allen dostał żółtą kartkę. Gdyby był karny, najprawdopodobniej dostałby kolejną i wyleciał z boiska. Ponieważ działo się to kilka minut przed przerwą, Walijczycy całą drugą połowę graliby w osłabieniu. Karny jednak podyktowany nie został, no i zaczął się w mediach prawdziwy lincz na Hiszpanie Antonio Mateu Lahozie, który był głównym sędzią meczu.
Od razu uczciwie przyznaję, że nie cierpię tego gogusiowatego narcyzka, który na boisku robi dokładnie to, czego robić nie powinien, czyli zawsze musi być najważniejszym aktorem spotkania. Mimo tej antypatii nie widzę jednak powodu, by wykorzystać okazję i skopać go jak inni. Otóż uważam, że w takich sytuacjach główna odpowiedzialność za decyzję spoczywa na sędziach VAR. A byli nimi też Hiszpanie: Juan Martínez Munuera oraz jego asystent Ricardo de Burgos. I to oni powinni ją podejmować, a sędzia główny tylko zatwierdzać. Po to przecież siedzą przed monitorami, żeby mieć nad przebiegiem meczu pełniejszą kontrolę i dokonać w razie potrzeby odpowiednich korekt. Zanim jeszcze wprowadzono VAR napisałem tekst, że to właśnie do odpowiedzianych za niego sędziów powinna należeć ostateczna decyzja, a nie do sędziego głównego. Po kilku latach obowiązywania nowego systemu zdania nie zmieniam!
Przez cały poniedziałek nasłuchałem i naczytałem się opinii sprowadzających się do stwierdzenia – jak mi żal Ukraińców... Mnie też, ale jakie to ma teraz znaczenie? Przerażające jest, że dosłownie cały piłkarski świat widział coś inaczej niż ci, którzy zostali wyznaczeni do analizy sytuacji na ekranie i tego nie zauważyli. A jeszcze bardziej mnie przeraża, że mimo tak oczywistych sytuacji, czyli równie oczywistych błędów, nie wierzę absolutnie, by w najbliższym czasie coś mogło się zmienić na lepsze jeśli chodzi o sędziowskie decyzje. I nie rozumiem dlaczego, bo przecież w tym zupełnie brak logiki.
▬ ▬ ● ▬
Po pokonaniu w Glasgow Szkotów 3:1 w środku ubiegłego tygodnia w zaległym meczu pierwszej rundy barażowej, Ukraińcy nie tylko zapewnili sobie awans do drugiej rundy, ale pokazali też naprawdę dobrą formę po przymusowej długiej przerwie. Ich reprezentacja z powodu wojny w marcu nie rozgrywała żadnych meczów, czyli nie rozegrała żadnego jeszcze w tm roku. Wygrała pewnie i zasłużenie dając nadzieję na pokonanie także Walii w decydującym starciu o awans do finałów mistrzostw świata.
Niestety przegrała w niedzielę w Cardiff 0:1. Przegrała po samobójczym trafieniu Andrija Jarmołenki, który niefortunnie skierował piłkę do bramki po strzale z rzutu wolnego Garetha Bale’a. Właściwie w tym jednym zagraniu można symbolicznie streścić przebieg meczu. Walijczykom dopisało szczęście, Ukraińcom wręcz przeciwnie. Szczególnie Jarmołence go brakowało, a był niewątpliwie jedną z głównych postaci tego meczu.
Właściwie ciągle mu czegoś brakowało, by jeden z kilku strzałów zamienić na bramkę. No i zabrakło mu jeszcze podjęcia korzystnej decyzji przez sędziego w sytuacji, która mogła się okazać kluczowa dla losów meczu.
Po jednym z ataków Ukraińców na polu karnym Walijczyków piłkę przejął Joe Allen i zastanawiał się do kogo ją podać. Gdy już zrobił zamach, wtedy zza jego pleców wyskoczył Jarmołenko, a Allen zamiast w piłkę trafił w jego nogę. Czy powinien być rzut karny? Nie znalazłem nawet jednego komentarza, że nie powinien, co dość dobitnie świadczy o jednoznacznej interpretacji opisywanej sytuacji.
Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze pewien drobiazg. Na samym początku meczu Allen dostał żółtą kartkę. Gdyby był karny, najprawdopodobniej dostałby kolejną i wyleciał z boiska. Ponieważ działo się to kilka minut przed przerwą, Walijczycy całą drugą połowę graliby w osłabieniu. Karny jednak podyktowany nie został, no i zaczął się w mediach prawdziwy lincz na Hiszpanie Antonio Mateu Lahozie, który był głównym sędzią meczu.
Od razu uczciwie przyznaję, że nie cierpię tego gogusiowatego narcyzka, który na boisku robi dokładnie to, czego robić nie powinien, czyli zawsze musi być najważniejszym aktorem spotkania. Mimo tej antypatii nie widzę jednak powodu, by wykorzystać okazję i skopać go jak inni. Otóż uważam, że w takich sytuacjach główna odpowiedzialność za decyzję spoczywa na sędziach VAR. A byli nimi też Hiszpanie: Juan Martínez Munuera oraz jego asystent Ricardo de Burgos. I to oni powinni ją podejmować, a sędzia główny tylko zatwierdzać. Po to przecież siedzą przed monitorami, żeby mieć nad przebiegiem meczu pełniejszą kontrolę i dokonać w razie potrzeby odpowiednich korekt. Zanim jeszcze wprowadzono VAR napisałem tekst, że to właśnie do odpowiedzianych za niego sędziów powinna należeć ostateczna decyzja, a nie do sędziego głównego. Po kilku latach obowiązywania nowego systemu zdania nie zmieniam!
Przez cały poniedziałek nasłuchałem i naczytałem się opinii sprowadzających się do stwierdzenia – jak mi żal Ukraińców... Mnie też, ale jakie to ma teraz znaczenie? Przerażające jest, że dosłownie cały piłkarski świat widział coś inaczej niż ci, którzy zostali wyznaczeni do analizy sytuacji na ekranie i tego nie zauważyli. A jeszcze bardziej mnie przeraża, że mimo tak oczywistych sytuacji, czyli równie oczywistych błędów, nie wierzę absolutnie, by w najbliższym czasie coś mogło się zmienić na lepsze jeśli chodzi o sędziowskie decyzje. I nie rozumiem dlaczego, bo przecież w tym zupełnie brak logiki.