Kto na jakich piłkarzy zasługuje?

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o tym, który nie da o sobie zapomnieć. I o drugim, który był jeszcze nie tak dawno w nim niemal zakochany.

Pierwszy to trener Legii Warszawa Gonçalo Feio. Pisałem o nim zaledwie przed kilkoma dniami, ale dosłownie każdy dzień bez Portugalczyka, jest jak dzień stracony. Albo sam obsadza się w głównej roli, albo kreują go do niej ci, którzy z nim pracowali. Na przykład były piłkarz Legii Blaż Kramer, który po transferze do Konyasporu tak opisał swojego byłego szkoleniowca (za: goal.pl):

„Ja mogę mówić o Feio tylko w samych pozytywach. Zaczynając od tego jak się zachował względem mnie. Najpierw dał mi dużo pewności siebie, pomógł, a następnie dał drugą szansę po powrocie z Konyasporu. A patrząc szerzej. Szanuję wszystkich szkoleniowców, z którymi pracowałem. Natomiast Feio na pewno ma dużą osobowość. Chce mieć kontakt z każdym piłkarzem z drużyny, a zwłaszcza z tymi, którzy mniej grają. Mogę mówić o nim tylko w superlatywach. I jestem przekonany, że doprowadzi Legię tam gdzie jej miejsce, czyli do mistrzostwa Polski”.

Na razie to raczej odległa perspektywa, szczególnie po piątkowej porażce 0:1 z Pogonią w Szczecinie. Chyba bliżej do złożenia rezygnacji przez trenera, czego dokonał pracując w poprzednim klubie, czyli Motorze Lublin. Właśnie opowiedział o Feio jego prezes Zbigniew Jakubas. Trzeba przypomnieć, że jeszcze przed rokiem był wręcz w tym trenerze zakochany, deklarując na jednej z konferencji prasowych:

„Dopóki w Lublinie będzie Goncalo Feio, wtedy w Motorze będę również ja. Jedziemy na tym samym wózku i wszyscy musimy się nawzajem wspierać”.

Już się nie wspierają, a pan Jakubas wyraźnie zapomniał o swojej deklaracji, bo dalej jest prezesem klubu, w którym już Feio nie ma. Ale tak go teraz ocenił, gdy jeszcze w nim był (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Goncalo podniósł poziom wszystkich elementów, które są potrzebne, żeby odnieść sukces. On wiedział, co trzeba zrobić, wskazał mi rzeczy, o których nikt inny mi nie powiedział. Czego zażądał – jak dodatkowi fizjoterapeuci – to dostawał. Jeszcze w 2. lidze zespół noc poprzedzającą mecz domowy spędzał w hotelu, gdzie miał zapewniony lunch, odprawy. Dzięki zapewnionym warunkom wprowadził zasady pracy obowiązujące w profesjonalnych klubach. To niewątpliwie jego zasługa”.

Przypomniał jednak okoliczności rozstania trenera z Motorem, które są dla niego miażdżące:

„Po przegranym meczu 1:2 ze Stalą Rzeszów Goncalo Feio złożył rezygnację, przy okazji obrażając piłkarzy, w tym tych, których sam do klubu sprowadził. Napisał: »Panie prezesie, chciałem złożyć rezygnację, ponieważ zasługuję na lepszych piłkarzy niż to«… Słowo »to« jest tu bardzo znamienne. Odpowiedziałem: »Panie trenerze, przyjmuję rezygnację. I przypominam panu, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy zatrudnił pan dziesięciu piłkarzy, których tylko pan wybierał«. Było to możliwe, bo kiedy pan Tomczyk sam się zwolnił z klubu, Goncalo zastrzegł sobie, że nie chce mieć dyrektora sportowego, ponieważ nie ma zaufania”.

Feio nie ma zaufania nie tylko do dyrektora sportowego. Chyba ufa głównie samemu sobie, jak każdy narcyz. Toksyczna atmosfera jaką wokół tworzy jest dla mnie nie do zniesienia. Ciekawe, czy po tym, co wyjawił Jakubas, wszyscy piłkarze, z którymi pracował i pracuje nadal będą mieli o nim takie dobre zdanie.

▬ ▬ ● ▬