Kto ma zawsze rację?

Fot. Trafnie.eu

Prezes Zbigniew Boniek nie daje o sobie zapomnieć. I prędko nie da. Właśnie, z typową dla siebie pokorą, pochwalił się kilkoma złotymi myślami.

Już przyzwyczaił wszystkich, że potrafi zabierać głos na różne tematy. Także te, na których się nie zna. Zabrał się więc za linie lotnicze i na swoim ulubionym Twitterze nie mógł się nadziwić, że te należące do kraju, w którym się urodził, nie latają do kraju, w którym od lat mieszka (pisownia oryginalna):

„Ponowię, brak samolotów @LOTPLAirlines do Rzymu to skandal. Czy jest jakieś mądre wytłumaczenie?”

Nie wiem, czy jakaś głowa poleci z tego powodu. Ale kto to słyszał, żeby prezes honorowy PZPN, czyli obywatel Włoch, nie mógł do tych Włoch wrócić lubionymi liniami, jeśli dobrze pojąłem jego przekaz. A problem może wracać (nie tylko?) na Twitterze, skoro (za: meczyki.pl):

„Boniek po przekazaniu funkcji prezesa Kuleszy wrócił do Rzymu, gdzie mieszka od blisko trzydziestu lat, ale jak się okazuje będzie nadal często pojawiał się w Polsce. Raz, że jest prezesem honorowym PZPN i może brać udział w posiedzeniach nowego zarządu, ale jak ustaliliśmy, 65-latek mając więcej czasu będzie także komentował piłkarską rzeczywistość. W obecnym sezonie zostanie ekspertem Polsatu Sport przy transmisjach Ligi Mistrzów. To poniekąd powrót do starej roli. Boniek był m.in. ekspertem tej stacji podczas EURO 2008”.

Już „komentuje piłkarską rzeczywistość”. Widziałem jego występ w programie „Cafe Futbol”, w którym zabierał głos na różne tematy. Skupię się na jednym wątku związanym z selekcjonerami reprezentacji Polski. Pan prezes, z typową dla siebie skromnością, opowiadał o dwóch ostatnio zatrudnionych i zwolnieniu jednego, którego znów chciałby… zatrudnić.

Mowa o Jerzym Brzęczku (za: interia.pl):

„Miałem odwagę postawić na Brzęczka. Niestety pandemia, koronawirus, pewne dynamiki spowodowały napięcie społeczne i hejty. Wiele czynników spowodowało, że musiałem podjąć decyzję o zwolnieniu”.

Czyli obie decyzje były słuszne, bo tylko do takich, przynajmniej mnie, pan prezes przyzwyczaił. Zawsze winni są inni, ewentualnie czynniki zewnętrzne, jak wnioskuję z tej wyliczanki. Ale jeszcze będzie zaskakująca puenta dotycząca Brzęczka:

„Jurka lubię i szanuje. Jakbym szukał dobrego trenera, będąc w roli prezesa klubu Ekstraklasy, nie wahałbym się tego zrobić”.

Brawo (!), że zacytuję wspomnianego prezesa. Kolejny selekcjoner, skoro przez niego wybrany, też musiał być dobry, czy nawet lepszy. Niczym ustępujący imperator stwierdził:

„W spadku zostawiłem trenera Paulo Souse”.

Ten spadek jednak nie wszystkim się spodobał. Były reprezentant Tomasz Hajto, występujący we wspomnianym programie w roli eksperta, stwierdził (za: polsatsport.pl):

„Nie do końca przygotował się do pracy z reprezentacją. Moim zdaniem znał tylko Lewandowskiego, Szczęsnego i nikogo więcej”.

Jednak spotkał się z mocną kontrą Bońka:

„Nie podejrzewałem, że trener będzie atakowany, że nie zna piłkarzy. Gadasz głupoty, stwierdzasz coś w studio, co jest nieprawda. Według ciebie znał tylko Lewandowskiego i nikogo więcej. To jest nieprawda. Idąc twoim tropem myślenia, Legia Warszawa nie powinna nigdy zatrudniać jakiegokolwiek trenera zagranicznego, bo przy takim natężeniu spotkań, nim pozna całą drużynę to pociąg już zdąży odjechać. Ktoś kto jest szanownym trenerem, cały czas patrzy na europejską piłkę. Tez mogę się zastanawiać czemu wziął jednego gracza, dlaczego nie zabrał Szymańskiego. Ale taka jest koncepcja trenera i będzie z tego rozliczany. Rozliczymy wspólnie, jeśli nie wejdzie do barażów”.

Rozliczymy, ale zanim to nastąpi warto jeszcze raz zacytować pana prezesa (za: interia.pl):

„Nad nami ciąży jeden mecz, 10 minut z Słowacją. Jakbyśmy z nimi wygrali, to byśmy wyszli z grupy. Nie wiadomo co osiągnęlibyśmy później”.

Pewnie byśmy zostali mistrzami Europy! Ale skoro nie zostaliśmy, a Sousa, wybrany przez Bońka, poza dziesięcioma minutami jest w porządku, kto jest winny porażki na Euro 2020? Oto odpowiedź pana prezesa (za: onet.pl):

„Krychowiak po meczu przyszedł do mnie, gdzieś przy szatni i mówi: »Panie prezesie, chciałem przeprosić, bo wam zapie***liłem Euro. Tym drugim faulem zawaliłem wam Euro«”.

Wreszcie mamy jasność sytuacji. Wiadomo kto winny, ale pan prezes na jego wybór wpływu nie miał. Wiadomo, że jeden i drugi selekcjoner, wybrany przez pana prezesa, jest (był) dobry. A kto zawsze ma rację? To już chyba każdy powinien wiedzieć od dawna...

▬ ▬ ● ▬