Kto jest (będzie) królem?

Fot. Trafnie.eu

Berlin szykuje się na finał mistrzostw Europy. Postanowiłem się do niego przygotować poprzez wizytę w jednym z… muzeów. Naprawdę warto było.

Po osiemnastu latach finał wielkiej piłkarskiej imprezy znów odbędzie się w Berlinie. Oczywiście mam na myśli tylko te, w których występują reprezentacje. Bo przecież w 2015 roku niemiecka stolica gościła finały Ligi Mistrzów kobiet i mężczyzn.

Dziewięć lat wcześniej na Stadionie Olimpijskim odbył się mecz decydujący o tytule mistrza świata. Potrzebna była dogrywka i karne, by wyłonić zwycięzców. Włosi okazali się lepsi od Francuzów, czy może cwańsi. Ale nie było to widowisko specjalnie godne zapamiętania, co mogę poświadczyć, bowiem oglądałem je na żywo. Paradoksalnie najważniejszym jego wydarzeniem pozostanie na zawsze atak głową „z bywa” w wykonaniu Zinédine Zidane, który w ten sposób rozprawił się z prowokującym go Marco Materazzim. Za to argentyński sędzia spotkania, Horacio Elizondo, rozprawił się z Francuzem wyrzucając go z boiska. Smutna puenta smutnego finału.

Z tamtego meczu pozostała w Berlinie pamiątka w muzeum figur woskowych Madame Tussauds. Takich muzeów jest na świecie sporo, a lubię do nich zaglądać choćby z jednego powodu. Biorąc pod uwagę, czyje figury się w nim znajdują, można sobie szybko uświadomić kto pozostaje ważnym dla mieszkańców danego kraju. I właśnie w berlińskim muzeum stoją wykonani z wosku – Jürgen Klinsmann i Olivier Khan. Ten drugi został sportretowany w charakterystycznej dla siebie pozie, gdy pokazuje coś ręką i się wydziera. Bo przecież zawsze miał coś do powiedzenia.

Także wtedy, gdy trener Klinsmann przed mistrzostwami w 2006 roku ogłosił, że w bramce będzie grał Jens Lehmann. Khanowi się to oczywiście nie podobało, czego nie ukrywał. Na mistrzostwach zagrał tylko raz, w meczu o trzecie miejsce w Stuttgarcie, w którym Niemcy pokonali Portugalię 3:1. Okazało się, że to był jego pożegnalny występ w reprezentacji. Dziś były bramkarz z byłym trenerem drużyny z 2006 roku stojąc obok siebie , w woskowym wydaniu, w przekorny sposób przypominają wydarzenia budzące emocje wewnątrz kadry z tamtych finałów.

W muzeum znajduje się też figura pierwszego bramkarza obecnej reprezentacji, Manuela Neuera. To też wielka piłkarska osobowość, choć moim zdaniem nie tak kontrowersyjna jak Kahn. Towarzyszy mu Joshua Kimmich, co świadczy dobitnie jak wielką odgrywa rolę w kadrze, która na ćwierćfinałach zakończyła udział w mistrzostwach.

Swoich przedstawicieli ma też dużo starsze pokolenia wspaniałych zawodników. To Uwe Seeler, legenda HSV Hamburg, i Franz Beckenbauer, który został mistrzem świata i jako piłkarz, i jako trener.

Na tym niemieckim tle wyeksponowano zagraniczne gwiazdy. Jest Cristiano Ronaldo, jest Leo Messi, ale największą uwagę skupia niewątpliwie Kylian Mbappé. Jego figura pojawiła się w muzeum tuż przed mistrzostwami, co oczywiście onagłośniły światowe media, stając się natychmiast wielką dodatkową atrakcją. Przyznać trzeba, że francuski gwiazdor w swej woskowej postaci prezentuje się jak bliźniak oryginału, bo został świetnie skopiowany. I jest nieustannie oblegany przez chętny do zrobienia sobie z nim pamiątkowej fotki.

Ciekawe, czy po mistrzostwach ktoś dołączy do tego muzealnego grona? Na razie wydaje się, że piłkarskim królem Berlina pozostaje Mbappé. Przynajmniej królem z wosku, bo na boisku w czasie mistrzostw swojej dominacji aż tak nie potwierdził.

▬ ▬ ● ▬

Galeria