2013-02-14
Kto aresztuje Lewandowskiego?
Po dwóch miesiącach przerwy wróciła Liga Mistrzów. Od razu z mocnym polskim akcentem. Choć nie wiem czy dobrze.
W meczu Borussii Dortmund z Szachtarem w Doniecku (2:2) bramkę zdobył Robert Lewandowski. A mógł jeszcze jedną, gdy po jego strzale piłka minimalnie minęła słupek. Trzeba koniecznie przypomnieć, że w ostatnim meczu ligowym w sobotę też strzelił. Czyli wyraźnie igra z ogniem, aż się doigra. Bo dlaczego w klubie jest jak karabin maszynowy, a w reprezentacji ma tylko ślepaki?
Tomasz Hajto podpowiada w „Sporcie” Waldemarowi Fornalikowi, że Lewandowskiemu dobrze by zrobiło posadzenie w kadrze na ławie. Z Hajtą nie będę przecież polemizował. Zaraz zapyta – a piłkarzem to ty byłeś? Odpowiedziałbym, że niby byłem, ale karierę skończyłem na A klasie… Bokiem by mi to wyszło na pewno. Zacytuję jedno jego zdanie: „Jeżeli chce się wygrać wojnę, to muszą być trupy”. Niechybnie pierwszym byłbym ja.
Dlatego zmyślnie pociągnę temat i zapytam - tylko ława dla Lewandowskiego? Poszedłbym dalej – znalazł na niego jakieś paragrafy. Może ktoś się odważy złożyć doniesienie do prokuratury za „działanie na szkodę Polski”? Żarty się skończą, a jak go jeszcze aresztują, problem wreszcie też.
Powiedzmy sobie szczerze – Lewandowski i tak miał szczęście. Już widzę te komentarze, gdyby sytuacja z ostatniego meczu ligowego (gol, a po nim czerwona kartka już w pierwszej połowie) wydarzyła się w spotkaniu reprezentacji - najpierw strzelił, a później pokazał, że ma to głęboko w… Albo - specjalnie zarobił kartkę, bo nie chciało mu się już grać. Jakby jeszcze Polska przegrała 1:4, jak Dortmund z HSV, ktoś na pewno od razu chciałby go krzyżować.
Patrzyłem na mecz w Doniecku i przypomniały mi się inne zarzuty pod jego adresem – gania po boisku nie tam, gdzie trzeba, cofa się za głęboko, nie ma go blisko bramki gdy trzeba. Przyglądałem się uważnie - kto ściął rywala tuż przy polu karnym Borussii? Lewandowski! Czyli grając dla klubu też się potrafi włóczyć po całym boisku, ale Jurgen Klopp nie miał najmniejszego zamiaru go za to rugać, wręcz przeciwnie.
Jeszcze dokładniej przyglądałem się Mario Götze. Ma dopiero dwadzieścia lat, a gra jak stary. Wie kiedy przytrzymać piłkę i kiedy podać. I takie dwie wyłożył właśnie Lewandowskiemu. Obie z prawego skrzydła. A ten Götze nie ma przypadkiem jakiegoś polskiego dziadka? Ma dwóch braci piłkarzy, ale raczej nie ten poziom. Szkoda, bo przydałoby się sklonować. Przy nim widać najlepiej, co jest największym grzechem Lewandowskiego - za szybko i za mocno się rozwinął. Nie on jeden, choroba zaraźliwa, choć nie powszechna. Często cierpi też na nią niejaki… Messi, gdy gra dla Argentyny. Wtedy też się okazuje, że leń jak Lewandowski, za grosz patriotyzmu nie ma. Zwyczajnie mu się nie chce. Tak się w głowach przewraca tym gwiazdom. Dobrze, że w reprezentacji grają rzadziej, a jest jeszcze Liga Mistrzów. Przynajmniej dzięki niej można się do woli naoglądać co potrafią.
A poza wszystkim trzeba pamiętać, że, tak jak w najnowszej reklamie jednej marki samochodu, Lewandowski w końcu może powiedzieć: „Jeszcze jeden taki numer i z wami nie gram”!
▬ ▬ ● ▬