2022-11-06
Kogo nienawidził prezes?
W mocno subiektywnym podsumowaniu tygodnia o pewnej sytuacji sprzed lat, która została na nowo opisana. Tym razem w bardziej dosadnej formie.
Dokonał tego Sławomir Peszko w swej biografii pod tytułem „Peszkografia”. Na pewno nie powinien być stawiany za wzór dla młodych adeptów futbolu. Ale jak to bywa w podobnych przypadkach, ów fakt powinien stanowić zachętę do zgłębienia jego życiowych i piłkarskich wspomnień. Niegrzeczni chłopcy, jakim niewątpliwie był (jest!) Peszko, dla kibiców wydają się znacznie ciekawsi od tych poukładanych, czyli do bólu profesjonalnych.
Wspomniana przeze mnie sytuacja została opisana już wcześniej, choć w nieco łagodniejszej formie, w biografii Kamila Glika, bo on jest jednym z dwóch głównych jej bohaterów. A jeszcze wcześniej była w tak zwanym „środowisku” tajemnicą Poliszynela, znaną z ustnych przekazów.
Rzec działa się w 2013 roku po meczu z Anglią na Wembley na koniec kadencji Waldemara Fornalika w roli selekcjonera polskiej reprezentacji (za: „Peszkografia”, wydawnictwo SQN):
„Do naszej szatni niespodziewanie wparował Zbigniew Boniek, nowy prezes PZPN. Chwilę wcześniej rozgromił w wyborach Latę i teraz to on miał zarządzać piłkarską łajbą. Jako samiec alfa od razu chciał pokazać, kto tu rządzi.
– Co to w ogóle jest? Przegrywacie mecz za meczem. To wstyd, kompromitacja. Koniec tego, od jutra się to zmieni. Teraz będzie po mojemu…
– A to nie trener powinien decydować? – przerwał Bońkowi Glik.
– Ty się lepiej skup na sobie. A w ogóle to jak nie masz sił się wracać po 50 minutach, to poproś o zmianę! – ryknął Zibi, a Kamil, który jest twardzielem, nie pozostał mu dłużny.
– A co pan, kurwa, do mnie wyskakuje? Sam tam na boisku byłem?”
Ciekawszy, ze względu na wnioski, do jakich prowadzi, jest ten fragment:
„Kamil z Bońkiem się nienawidzą. To żadna tajemnica. Niechęć między nimi da się wyczuć na kilometr, nawet jeśli obaj przed kamerami podają sobie ręce i potrafią się wyściskać. Zresztą nie ma przypadku w tym, że dwóch selekcjonerów na początku swojej kadencji niespodziewanie pomijało Glika”.
Oto puenta do kadencji, nawet dwóch, miłościwie panującego wtedy prezesa PZPN. Oto jak swoim toksycznym narcyzmem potrafił zatruwać atmosferę wokół siebie, czyli w polskiej piłce. Przecież Peszko wprost sugeruje, że Boniek miał bezpośredni wpływ na ustalanie kadry polskiej reprezentacji! Prezes, który nienawidził jednego ze swoich piłkarzy...
Wiedząc co działo się w szatni na Wembley nie byłem specjalnie zaskoczony brakiem powołania dla Glika, gdy drużynę po Fornaliku objął Adam Nawałka. Cieszę się, że wreszcie ktoś z reprezentacyjnej szatni otwarcie zabrał głos w tej sprawie. Ciekawy jestem kto następny ujawni interesujące szczegóły związane z prezesowską kadencją Zbigniewa Bońka?
▬ ▬ ● ▬