2017-12-28
Kod „222”
Liverpool ustanowił transferowy rekord. Nikt wcześniej nie zapłacił tak dużo za obrońcę. Czy rzeczywiście jest wart tych pieniędzy? A jakie to ma znaczenie.
Virgil van Dijk zmienił klub. I ten nowy, Liverpool FC, oficjalnie ów fakt potwierdził. Czyli nie są to już żadne transferowe spekulacje. Te mogą najwyżej dotyczyć sumy za jaką Holender przeszedł z Southampton. Angielskie media twierdzą, że kosztował 75 milionów funtów. Nikt wcześniej nie zapłacił tyle za obrońcę.
Czy van Dijk rzeczywiście jest tyle wart? Pytanie kompletnie pozbawione sensu. Może miałoby sens jeszcze przed rokiem, ale teraz już na pewno nie. Piłkarz jest tyle wart, ile ktoś za niego zapłaci.
Działa prawo popytu i podaży, z wyraźnym skrzywieniem na popyt. Piłkarze, szczególnie ci najwyższej klasy, nie rosną na drzewach. A skoro nie można w nich za bardzo przebierać, trzeba płacić za jakość. Coraz więcej, jeśli ktoś się uprze, że chce konkretny towar. A skoro najbogatsi chcą, powinni pamiętać, że między jednym klubem a drugim jest jeszcze agent piłkarza, czyli czynnik często w znaczący sposób wpływający na wysokość transakcji.
W tym roku doszło do przekroczenia pewnej granicy rozsądku. Bramę otworzono za pomocą kodu „222”. Łatwy do zapamiętania i już wręcz symboliczny. Paris Saint-Germain zapłacił Barcelonie 222 miliony euro za Neymara. Wcześniej mocno napsuli rynek Chińczycy, ale dopiero ten transfer sprawił, że podejście do wyceny piłkarzy zmieniło się nieodwracalnie.
Granice właściwie przestały istnieć skoro francuski klub zdecydował się zapłacić klauzulę wykupy z kontraktu Brazylijczyka, która z reguły jest ustalana na takim poziomie, by odstraszyć potencjalnego nabywcę. Pewnie w Barcelonie nie mogą sobie darować, że były to „tylko” 222 miliony. Bo gdyby wpisali do kontraktu pół miliarda euro, pewnie szejkowie rządzący francuskim klubem zapłaciliby i tyle.
Jeśli 75 milionów kosztuje van Dijk, którego nie ma nawet wśród stu najlepszych piłkarzy świata w niedawnym plebiscycie dziennika „The Guardian”, ile mają kosztować ci z pierwszej setki?
Właśnie przeczytałem, że Sergej Milinković-Savić (też poza setką) ma kosztować ponad sto milionów, choć nie jestem pewny, czy wszyscy kibice w Hiszpanii lub Anglii wiedzą nawet w jakim klubie (jeszcze) gra. Dwieście milionów za Harry’ego Kane’a wydaje się już sumą całkiem... rozsądną, biorąc pod uwagę jego ostatnie dokonania i stosunkowo młody wiek (24 lata). A przede wszystkim aktualne rynkowe realia. Choć to raczej suma wyłącznie wywoławcza, zaproszenie do licytacji.
Tuż przed zakupem van Dijka głos w sprawach transferowych zabrał Jose Mourinho. Stwierdził, że trzysta milionów funtów, które dotychczas wydał, nie wystarczą. Tak wielkie kluby jak Manchester United muszą płacić więcej potencjalnym kontrahentom. To cena za markę i wcześniejsze sukcesy. Pewnie jest w tym sporo prawdy. Tym więcej, jeśli ktoś wyczuje, że Mourinho szczególnie zależy na jakimś grajku.
Gdy w ubiegłym roku kupował z Juventusu Turyn Paula Pogbę za rekordowe wtedy 89 milionów funtów (około 105 milionów euro), stwierdził, że już niedługo „okaże się tani”. I trzeba przyznać, że dziś kwota transferowa za Francuza nie robi na nikim specjalnego wrażenia. Oczywiście poza księgowym Manchesteru United...
▬ ▬ ● ▬