Klasyczny cirkus

Fot. Trafnie.eu

Bohaterem kończącego się tygodnia jest dla mnie trener wcześniej związany z polskim klubem. Z tego powodu za bardzo nie ma się jednak czym chwalić.

Mam na myśli Chorwata Nenada Bjelicę. Właśnie nieźle nawywijał w meczu Bundesligi swojego Unionu Berlin z Bayernem Monachium, co było mocno komentowane nie tylko w niemieckich mediach w kolejnych dniach.

Ponieważ od lat nie skrywam sympatii do tego pierwszego klubu, czekałem na wspomniany zaległy mecz z zaciekawieniem i nadzieją na urwanie punktów wielkim rywalom, którzy mieli być w kryzysie. Niestety się nie udało, bo w Monachium wygrali 1:0 gospodarze. Za to jednym wydarzeniem związanym z meczem zaciekawiły się media dosłownie na całym świecie. Rzadko bowiem trener bije piłkarza, na dodatek przeciwnej drużyny. Tej sztuki dokonał właśnie… (za: przegladsportowy.onet.pl):

„W końcówce spotkania Bayernu Monachium z Unionem Berlin doszło do starcia między Nenadem Bjelicą a Leroyem Sane. Były trener Lecha Poznań nie chciał oddać piłki rywalowi i uderzył go w twarz. Został ukarany czerwoną kartką i resztę spotkania oglądał z trybun. Trener twierdzi jednak, że został przez Niemca sprowokowany i nie zamierza przepraszać”.

Nie twierdzę, że oczekiwałem na taki incydent, ale gdy już się wydarzył, specjalnie zaskoczony nie byłem. Pamiętam doskonale Bjelicę z jego pracy w Lechu Poznań jako człowieka z zaciętym wyrazem twarzy. Nie przypominam sobie, by się w ogóle uśmiechał, stanowiąc pod tym względem absolutne przeciwieństwo choćby Jürgena Kloppa (chodzi mi wyłącznie o osobowość, nie szkoleniowe dokonania), któremu poświęciłem poprzedni tekst. Z kimś takim lepiej być przygotowanym na różne okoliczności, czego wydarzenia w środku tygodnia wyraźnie dowodzą. A wcześniej dowodziły inne w polskiej lidze z Chorwatem w roli głównej, jak choćby w meczu z Piastem w Gliwicach w 2017 roku:

„Trenerowi nie spodobało się sędziowanie, jego zdaniem zdecydowanie stronnicze. Dlatego zrugał jak psa głównego arbitra Bartosza Frankowskiego, co ten opisał w meczowym protokole (za: przegladsportowy.pl):

»Trener Lecha Poznań Nenad Bjelica usunięty został ze strefy technicznej w 60. minucie. Pomimo dwukrotnych ostrzeżeń (1. krok w wykonaniu sędziego technicznego, 2. krok sędziego głównego) za agresywne okrzyki w stronę sędziego głównego. Po usunięciu trener krzyczał do sędziego »J*bie tie matter i co zrobiłem k***a!«”.

To nie pierwszy problem z sędziami pana Bjelicy. W październiku nie podobały mu się ich decyzje w meczu wyjazdowym z Lechią. Były weryfikowane za pomocą systemu wideo VAR. I jedną z decyzji sędziowie zweryfikowali na niekorzyść Lecha:

»To je cirkus« - grzmiał Bjelica”.

Tym razem sam odstawił klasyczny cirkus w Monachium.

▬ ▬ ● ▬